Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Lex Kafka

Austria: niecodzienny proces o zagrabione mienie żydowskie

Stephan Templ Stephan Templ David W. Cerny/Reuters / Forum
Stephan Templ wytyka Austrii, że zrobiła niewiele, by zwrócić mienie żydowskie zagrabione w czasach nazistowskich. Sąd w Wiedniu skazuje go na więzienie za oszustwo. Przypadek?
Diabelski młyn na wiedeńskim Praterze to jedna z ponad 350 stołecznych nieruchomości przejętych w czasach III Rzeszy. Do spadkobierców dawnego właściciela wrócił osiem lat po wojnie.Kucharz/Ullstein Bild/Getty Images Diabelski młyn na wiedeńskim Praterze to jedna z ponad 350 stołecznych nieruchomości przejętych w czasach III Rzeszy. Do spadkobierców dawnego właściciela wrócił osiem lat po wojnie.

W poniedziałek 5 października przed bramą zakładu karnego w wiedeńskiej dzielnicy Simmering stawia się elegancko ubrany mężczyzna z czarną walizką. Żegnają go przyjaciele, adwokat i wzruszona partnerka. Gdyby nie sceneria, można by pomyśleć, że rzecz rozgrywa się na dworcu albo lotnisku. Ale publicysta Stephan Templ, rocznik 1960, idzie odsiadywać wyrok, choć absolutnie nie uważa się za winnego.

„Nie czuję się dziś w Austrii jak w europejskim państwie prawa, tylko jak w Rosji Putina” – skarżył się wcześniej w jednym z wywiadów. „Czuję się trochę jak w »Procesie« Kafki”. W słynnej powieści mamy oskarżonego bez aktu oskarżenia. W przypadku Templa mowa o oszustwie na szkodę państwa, chociaż państwo nie domaga się od skazanego żadnej rekompensaty.

„Aryzacja”

Żeby zrozumieć wagę tej sprawy, trzeba się cofnąć do lat międzywojennych. W wiedeńskiej dzielnicy Josefstadt, w okazałym XIX-wiecznym budynku przy Schmidgasse, Lothar i Susanne Fürth prowadzą wówczas sanatorium z kliniką położniczą. Klientelą jest żydowska burżuazja. Dobra reputacja tego miejsca przyciąga również zamożnych cudzoziemców. Ten świat wali się w marcu 1938 r., gdy Adolf Hitler przyłącza Austrię do Rzeszy. Żyd Lothar Fürth, choć dawno przeszedł na protestantyzm, z dnia na dzień staje się obywatelem drugiej kategorii. Na początku kwietnia on i jego żona zostają zmuszeni przez tłum do czyszczenia chodnika szczoteczką do zębów. Nie wytrzymują tego upokorzenia i odbierają sobie życie.

Dramat Fürthów wpisuje się w tragiczny los całej miejscowej społeczności żydowskiej. Ponad 65 tys. austriackich Żydów ginie w Holocauście. Przeszło 120 tys. emigruje. Z tych, którzy nie wyjechali, przeżywają nieliczni. Jeszcze przed wojną, zaraz po anszlusie, rusza fala „aryzacji”. Majątki żydowskie są przejmowane przez państwo lub osoby prywatne. Usuwani są też żydowscy lokatorzy. Komisja Historyków Republiki Austrii wyliczy po latach, że do kwietnia 1945 r. „aryzacja” objęła w Wiedniu prawie 60 tys. mieszkań.

Nieruchomość Fürthów, przejęta przez Wehrmacht, służy przez pewien czas jako szpital wojskowy. Po klęsce Rzeszy wprowadza się tu armia amerykańska. Od lat 50. dawne sanatorium należy do państwa austriackiego. Przez długi czas budynek wynajmuje też Departament Stanu USA. „Ten dom należał kiedyś do twoich przodków” – powtarza młodemu Stephanowi Templowi jego babcia Rose Hollas podczas wspólnych spacerów. Ta starsza już wówczas pani, krewna Fürthów, ma za sobą pobyt w obozie Theresienstadt (Terezinie).

Po drugiej wojnie światowej Austria prezentuje się jako „pierwsza ofiara Hitlera” i zrzuca z siebie współodpowiedzialność za zbrodnie reżimu. Socjaldemokrata Oskar Helmer, minister spraw wewnętrznych w latach 1945–59, mówi otwarcie, że w sprawie zwrotu własności żydowskiej należy grać na czas. Kolejne ustawy restytucyjne są tak pisane, by objęły tylko wąski krąg poszkodowanych. Dalsi krewni ofiar nie mogą liczyć na zwrot zagrabionej własności.

Dotyczy to także dawnego sanatorium Fürthów, bo Lothar i Susanne nie pozostawili po sobie bezpośrednich potomków. Wprawdzie w ramach rekompensaty za nieruchomość w 1966 r. Republika Austrii wypłaca 700 tys. szylingów społeczności żydowskiej, która miała te pieniądze rozdysponować. To jednak kilkakrotnie mniej, niż wynosi w tym czasie szacunkowa wartość kamienicy. W dodatku rodzina Templa nic z tych pieniędzy nie otrzymuje.

Stephan Templ dorasta w poczuciu krzywdy. Choć kończy studia architektoniczne, wchodzi w rolę historyka własnej społeczności. W 2001 r., wspólnie z Tiną Walzer, wydaje książkę „Unser Wien. »Arisierung« auf österreichisch” (Nasz Wiedeń. „Aryzacja” po austriacku). Autorzy wskazują ponad 350 stołecznych nieruchomości przejętych w czasach III Rzeszy od Żydów. Oprócz kamienic – choćby słynny diabelski młyn w parku Prater. Templ i Walzer wymieniają również nazwiska osób odpowiedzialnych za „aryzację” miasta. Z pewnością nie zyskują tym sympatii ich potomków.

Restytucja

Sprawy restytucji idą jednak do przodu. Tzw. porozumienie waszyngtońskie z 2001 r. rozszerza krąg uprawnionych o dalszych krewnych. Na kilka miesięcy przed jego podpisaniem państwo austriackie próbuje jeszcze sprzedać dawne sanatorium przy Schmidgasse. W dzienniku „Der Standard” ukazuje się stosowne ogłoszenie. Do gry wchodzi jednak genealog Herbert Gruber, znany jako „biznesmen od Holocaustu”. Odnajduje prawie 40 krewnych Fürthów i zawiera z nimi umowy. Sobie i współpracownikom gwarantuje niemałą część przyszłych zysków.

Templ dowiaduje się o sprawie, gdy pierwszym krewnym zostaje przyznane prawo do odszkodowania. W imieniu matki, dr Helene Templ, wysuwa roszczenie. W formularzu nie wspomina jednak o tym, że matka ma siostrę. Początkowo nikt nie zwraca na to uwagi. W 2010 r. Helene Templ uzyskuje wpis do księgi wieczystej. Swoje udziały w dawnym sanatorium – jedną dwunastą – odsprzedaje wkrótce za 1,1 mln euro. Korzystnie, bo sprzedaż całej nieruchomości, położonej blisko metra i ratusza, przynosi 7,9 mln.

Gruber, niezadowolony z ostatecznej ceny, drąży temat i dowiaduje się o istnieniu Elisabeth Kretschmer, ciotki Stephana. Współpracujący z Gruberem notariusz listownie informuje pominiętą krewną Fürthów o całej sprawie. Starsza pani nie może już jednak liczyć na dopisanie się do księgi wieczystej, bo czas na zgłaszanie roszczeń upłynął z końcem 2009 r. Kretschmer czuje się oszukana i żąda od młodszej siostry 550 tys. euro. Gdy ta nie reaguje, sprawa trafia do prokuratury.

W styczniu 2013 r. jest już gotowy akt oskarżenia. Stephanowi Templowi zarzuca się ciężkie oszustwo. Według prokuratury pominięcie ciotki w formularzu nie było tylko niedopatrzeniem. Templ dołączył bowiem do wniosku drzewo genealogiczne, w którym brakowało Elisabeth Kretschmer. Siostry już wiele lat wcześniej poróżniły się w sprawach finansowych i od tej pory nie utrzymywały ze sobą kontaktów. „Templ z pewnością działał niemoralnie, przy czym prawdopodobnie mniej chodziło mu o pieniądze, a bardziej o to, by nie wyświadczyć ciotce przysługi. (…) Ale sądy nie są od tego, by prawić o moralności, lecz by orzekać” – pisze na swoim blogu Eric Frey, redaktor dziennika „Der Standard”.

Nadreakcja

Wymiar sprawiedliwości jest innego zdania. W kwietniu 2013 r. przed Sądem Krajowym ds. Karnych w Wiedniu zapada pierwszy wyrok w sprawie przeciwko Templowi: trzy lata bezwzględnego więzienia. Sąd drugiej instancji zmniejsza karę do roku bezwzględnego więzienia i dwóch lat w zawieszeniu. Wyrok jest prawomocny. Zapowiadana skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu nie może już wstrzymać wykonania kary.

„Austria zamyka w więzieniu pierwszego od drugiej wojny światowej żydowskiego więźnia politycznego” – ogłasza na Twitterze Robert Amsterdam. Ten słynny adwokat, mający wśród klientów m.in. byłego oligarchę Michaiła Chodorkowskiego, podejmuje się reprezentowania Templa pro bono. Na razie z takim efektem, że sprawa staje się głośna także poza Austrią. O skazanym publicyście rozpisują się gazety na całym świecie – od izraelskiego dziennika „Haaretz” po amerykański „The New York Times”. O ile duża część mediów austriackich stara się zachować dystans, o tyle prasa zagraniczna na ogół bierze stronę skazanego. Nie brakuje sugestii, że chodzi o zemstę na niewygodnym autorze.

W sprawę angażują się nie tylko dziennikarze. 21 września Hans Peter Manz, ambasador Austrii w Waszyngtonie, otrzymuje apel o ułaskawienie Templa. Pod dokumentem podpisuje się 75 historyków zajmujących się Holocaustem. Są „głęboko zatroskani” z powodu wyroku i sugerują, że będzie on odbierany jako „skrajna nadreakcja na książkę” sprzed lat. Wśród sygnatariuszy jest m.in. dr Edyta Gawron z Instytutu Judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pod apelem podpisuje się również dr Efraim Zuroff, dyrektor Centrum im. Szymona Wiesenthala w Jerozolimie.

Przez ponad 30 ostatnich lat Austria nie doprowadziła do skazania ani jednego nazistowskiego zbrodniarza wojennego – tłumaczy Zuroff. Na tym tle wyrok dla Templa wydaje mu się „bardzo dziwnym” paradoksem. Zuroff zastanawia się, czy publicysta zostałby potraktowany równie surowo, gdyby nie jego obrazoburcza książka. Podobne pytanie stawia dr Gawron: – Wyroki w sprawie Stephana Templa, na tyle, na ile je poznałam wraz z licznymi opiniami prawnymi, są nieadekwatne do zarzucanego mu czynu.

Inni spadkobiercy Fürthów także nie wspomnieli w swoich wnioskach o Elisabeth Kretschmer, a tylko Templ został pociągnięty do odpowiedzialności. Został skazany za to, że oszukał państwo austriackie na 550 tys. euro. Tu trzeba zastrzec: jeśli kogoś oszukał, to raczej swoją ciotkę. Budżet Austrii mógłby zyskać tylko w przypadku, gdyby starsza pani, powiadomiona na czas o prawie do roszczeń, zrzekła się na rzecz państwa swoich udziałów w nieruchomości. W trakcie procesu wyraźnie zeznała jednak, że zamierza walczyć o swoje.

Większość komentatorów jest zgodna: to sprawa między Stephanem Templem i jego matką Helene a jej siostrą Elisabeth Kretschmer. Spór powinien rozstrzygnąć sąd cywilny, a nie karny. Prezydent Austrii Heinz Fischer pozostaje jednak niewzruszony i odrzuca apele o ułaskawienie. Jeśli nic się nie zmieni, Templ będzie mógł liczyć na zwolnienie po odbyciu połowy kary.

Zakład karny w dzielnicy Simmering, ulokowany na terenie dawnej posiadłości Habsburgów, uchodzi za jeden z najbardziej liberalnych w Austrii. Trafiają tu głównie osoby z niskimi wyrokami. Dyrekcja stawia na resocjalizację przez pracę. Ernst Strasser, były minister spraw wewnętrznych, skazany za udział w aferze lobbingowej, znalazł tu zatrudnienie w bibliotece więziennej. Po pół roku mógł zamienić odsiadkę na areszt domowy.

Dla Stephana Templa to odległa perspektywa. Na razie zmaga się z więzienną biurokracją. Początkowo odmówiono mu koszernego jedzenia – musiał udowodnić, że jest członkiem społeczności żydowskiej. Po dwóch dniach postawił na swoim. Małe zwycięstwo Templa, duża porażka wizerunkowa Austrii. Kolejna w tej sprawie jak u Kafki.

Polityka 43.2015 (3032) z dnia 20.10.2015; Świat; s. 60
Oryginalny tytuł tekstu: "Lex Kafka"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną