Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Rosja surowo ukarana za przemysłowy doping

Dariusz Oczkowicz / PantherMedia
Światowa Federacja Lekkoatletyczna zawiesiła Rosję za dopingowe grzechy. Ale zanosi się na to, że tamtejsi sportowcy wrócą z banicji prędzej, niż na to zasługują.

Zawieszenie w prawach członka lekkoatletycznej rodziny to rzecz bez precedensu. W 103-letniej historii IAAF po raz piąty sięgnięto po tak drastyczny środek, a po raz pierwszy z powodów dopingowych.

Ta decyzja była do przewidzenia, bo skala dopingowych grzechów Rosjan i stopień uwikłania w nie tamtejszych łowców dopingu, działaczy oraz służb specjalnych (co najpierw ujawnili reporterzy telewizji ARD, a następnie potwierdziła WADA, czyli Światowa Agencja Antydopingowa) nie zostawiały możliwości na podjęcie innej decyzji. Sportowa opinia publiczna dostała więc to, czego chciała, a szef IAAF, lord Sebastian Coe, zdał pierwszy test wiarygodności.

Co jednak pewnie nie zwolni go od odpowiadania na kłopotliwe pytania o to, jakim cudem, będąc przez osiem lat jednym z najbliższych współpracowników poprzedniego szef IAAF, Lamine Diacka, nie zorientował się, że jego wysokość prezydent jest notorycznym łapówkarzem, który na doping przymknie oko, jeśli zainkasuje kopertę.

Tuż po ogłoszeniu szokujących wniosków z raportu wydawało się, że rosyjska lekkoatletyka została na tyle skompromitowana, że tamtejszy system trzeba spalić, zaorać i na parę lat odgrodzić kordonem sanitarnym od konkurentów. Czyli biorąc pod uwagę sportowy kalendarz, nie ma najmniejszych szans, by rosyjscy lekkoatleci wzięli udział w marcowych mistrzostwach świata w hali (w Portland), ale również w igrzyskach olimpijskich w Rio.

Tymczasem rosyjski minister sportu, Witalij Mutko, który zresztą, jak mówi raport, nie tylko wiedział, co się dzieje w rodzimej lekkoatletyce, ale pilnował, by system działał (i który wciąż jest ministrem!) powiedział, że liczy na to, że jego reprezentacja wystartuje w marcu w Portland. Siergiej Bubka, dziś pierwszy zastępca Coe’a, jeden z głosujących nad zawieszeniem Rosji, a w przeszłości bijący rekordy o tyczce pod flagą Sojuza, oburzał się przeciw karaniu czystych sportowców. A Thomas Bach, czyli szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, wyraził nadzieję, że do Rio rosyjska lekkoatletyka zdąży się uleczyć. Czyli tak naprawdę w sformułowaniu „tymczasowe zawieszenie” kluczowy staje się przymiotnik. I tylko dla przyzwoitości nie użyto innego: chwilowe.

Żeby było jasne: najpierw reportaż, a potem raport mówiły o tym, że w rosyjskiej lekkoatletyce nie ma czystych zawodników. Że kto nie chciał grać według brudnych reguł, był odstawiany na bok. Innymi słowy: szprycowało się nie tylko tych kilkoro sportowców, co do których wydano rekomendację o dożywotniej dyskwalifikacji. Skoro więc brali wszyscy, bo najpierw nie mieli wyjścia, a potem weszło im to w nawyk, to kogo Rosja zamierza posłać w bój najpierw w Portland, a potem w Rio? Juniorów? Pionierów? Może i tak, tylko jakim cudem zdobędą oni minima kwalifikacyjne? Możemy się domyślać.

Determinacja lorda Coe i jego szlachetne intencje przywrócenia lekkiej atletyce dobrego imienia mogą okazać się niewystarczające. Bo po drugiej stronie ma przeciwnika, którego siła i wpływy mogą onieśmielać. Dla Władimira Putina, tak jak i dla innych dyktatorów, sport jest narzędziem demonstracji siły. Parasola ochronnego nad dopingową machiną urzędnicy nie rozłożyli z powodu własnej nadgorliwości, tylko dostali taki prikaz. Miały być wyniki, i to szybko.

Cel uświęca środki. Zresztą nawet jeśli na igrzyskach Rosjanie, czy to z poczucia przyzwoitości, czy dla uniknięcia podejrzeń, nie będą kolekcjonować lekkoatletycznych medali, powetują sobie te straty w innych dyscyplinach. Już system o to zadba.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną