Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Unia podnosi brwi

Debaty w PE na razie nie będzie. Ale co już dziś mówi się o Polsce w Brukseli?

Przez wiele lat Polska nie była przedmiotem europejskich trosk. Przez wiele lat Polska nie była przedmiotem europejskich trosk. European Parliament / Flickr CC by 2.0
Jest obawa, że w Polsce dzieje się coś złego. Nie chodzi ani o kraj, ani o partię polityczną czy jakąś konkretną osobę, tylko o pewnego rodzaju reguły – wyznają polscy europosłowie.
Wstępowaliśmy do Unii w 2004 r. w grupie 10 państw i wyglądało na to, że ostatnio udało się nam nawet ten peleton wyprzedzić.European Parliament/Flickr CC by 2.0 Wstępowaliśmy do Unii w 2004 r. w grupie 10 państw i wyglądało na to, że ostatnio udało się nam nawet ten peleton wyprzedzić.

„PiS w wielu swoich działaniach wzoruje się na premierze Węgier Viktorze Orbánie i jeśli nie zmieni kursu, to może narazić się ze strony Zachodu na podobne co on traktowanie” – napisał w dzienniku „Financial Times” szef działu europejskiego Tony Barber. I rzeczywiście, ostatnie wydarzenia w Polsce na świecie dość często kojarzą się z tym, co działo się na Węgrzech. Pojawiają się pytania i niepokój. Atmosfera wokół Polski się zagęszcza, ale nikt jeszcze niczego nie przesądził i nie osądził. Teraz raczej mamy do czynienia z sondowaniem i badaniem, co się u nas w kraju dzieje.

Pomysł debaty w Parlamencie Europejskim narodził się właśnie z niepokoju i z chęci dowiedzenia się czegoś więcej. – Nie ma jeszcze jakichś kategorycznych ocen, na razie jest faza pytań – tłumaczy Janusz Zemke, eurodeputowany z frakcji Socjalistów. I dodaje, że inni posłowie są po prostu ciekawi, co się takiego w naszym kraju stało, że pełnię władzy zdobyła jedna partia, w dodatku postrzegana w Brukseli jako eurosceptyczna. Oczywiście pojawiają się też pytania dotyczące zmian w sądownictwie.

Trybunał Konstytucyjny w starych europejskich demokracjach jest traktowany jako zwieńczenie systemu sądowego, więc posłowie są na tym punkcie wyjątkowo wyczuleni. Gdy wcześniej krytykowano na forum europejskim Węgry, to jednym z najmocniejszych zarzutów było właśnie obniżenie rangi Trybunału Konstytucyjnego i masowa wymiana sędziów. Orbán przeprowadził ją, obniżając wiek, w którym sędziowie muszą przejść na emeryturę.

Pozytywny obraz

Polska do tej pory była postrzegana jako państwo proeuropejskie, które wewnątrz Unii umacnia swoją pozycję, rozwija się i jest przewidywalne. Wstępowaliśmy do Unii w 2004 r. w grupie 10 państw i wyglądało na to, że ostatnio udało się nam nawet ten peleton wyprzedzić. Przez wiele lat Polska nie była przedmiotem europejskich trosk, nawet podczas najostrzejszego kryzysu gospodarczego, z którego nasz kraj wyszedł obronną ręką.

Dodatkowo pozytywne wrażenie wzmacniał fakt, że profesor Jerzy Buzek przez lata był przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, Janusza Lewandowskiego zapamiętano jako dobrego i skutecznego komisarza ds. budżetowych, a Donalda Tuska wybrano niedawno na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej.

Teraz ten wizerunek zaczyna szwankować. – Generalnie jest obawa, że w Polsce dzieje się coś złego. Nie chodzi ani o kraj, ani o partię polityczną czy jakąś konkretną osobę, tylko o pewnego rodzaju reguły. I jeśli w Brukseli istnieje podejrzenie czy obawa, że te reguły są łamane, wówczas zaczyna się przyglądanie problemowi z bliska, czyli dzieje się to, co ma w tej chwili miejsce w odniesieniu do Polski – mówi Tadeusz Zwiefka z Europejskiej Partii Ludowej. A Janusz Zemke dodaje, że z fazy życzliwego podejścia do Polski weszliśmy w fazę wyczekiwania na to, co przyniesie przyszłość.

Z kolei Lidia Geringer de Oedenberg, od lat zasiadająca w Parlamencie Europejskim i od początku związana z frakcją Socjalistów, uważa, że wśród eurodeputowanych jest niepokój, ale nie ma paniki. Jak relacjonuje, spore zdziwienie w Brukseli wzbudziła nieobecność przedstawiciela Polski na szczycie na Malcie, tym bardziej że w przeszłości polski prezydent (Lech Kaczyński) i premier (Donald Tusk) spierali się o to, kto ma reprezentować nasz kraj. Wtedy, w 2008 r., obaj panowie pojechali do Brukseli, a teraz na Malcie przypominano te czasy i pokazywano, że przeznaczone dla reprezentanta Polski krzesło stoi puste. – Nieobecność odebrano jako brak zainteresowania Europą – przekonuje Geringer de Oedenberg.

Polska jest matką

Poseł Ryszard Czarnecki (z ramienia PiS zasiada we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów) przypomina na swoim blogu jedną z pięciu prawd Polaków, które w latach 30. zostały przyjęte przez Związek Polaków w Niemczech. Brzmiała ona: „Polska jest matką, a o matce nie mówi się źle” – pisze Czarnecki. I dodaje, że zdanie dedykuje tym wszystkim, którzy biegną do Unii z donosami na własny kraj. Zapewne ma na myśli europdeputowanych z PO, zrzeszonych w PE w Europejskiej Partii Ludowej. Tymczasem wniosek o debatę na temat Polski złożyli Socjaliści i Zieloni, natomiast szef Europejskiej Partii Ludowej zablokował go.

Eurodeputowani z PiS podnosili też argument, że debatowanie w Parlamencie Europejskim o naszej wewnętrznej sytuacji byłoby publicznym praniem brudów. Jednak Tadeusz Zwiefka przypomina, że w minionych latach to posłowie PiS przenosili sprawy polskie na forum europejskie. Podobnie zaskoczony tym oburzeniem posłów PiS jest Janusz Zemke i dodaje, że sam był świadkiem co najmniej dwóch konferencji, jakie Prawo i Sprawiedliwość organizowało w europarlamencie. Jedna dotyczyła katastrofy smoleńskiej, a druga była związana z aborcją.

Jeżeli pojawia się problem, który niepokoi wielu posłów, to powinien zostać omówiony – przekonuje Lidia Geringer de Oedenberg. Gdy w przeszłości dochodziło do debat na temat sytuacji w jakimś kraju, zapraszano również przedstawiciela władzy tego kraju. Tak było ostatnio w przypadku Węgier, kiedy Viktor Orbán przemawiał przed eurodeputowanymi, i w przypadku Grecji, gdy Aleksis Tsipras tłumaczył w Brukseli, co dzieje się w jego kraju.

Poza główną bolączką

Konsekwencje debaty na temat sytuacji w jakimś kraju mogą być bardzo różne. To, jak daleko parlament posunie się w swoich działaniach, zależy od sytuacji. Węgry same wycofały się z decyzji, które zamierzały podjąć, a które w Brukseli uznano za niezgodne z normami demokratycznego państwa prawa. A np. w Austrii, kiedy do władzy doszło skrajnie prawicowe ugrupowanie Jörga Haidera, UE zastosowała sankcje wobec Austrii i w ten sposób wymusiła na Austrii zmiany w rządzie.

Wszystko zależy więc od tego, jaka będzie skala problemu. Na razie Parlament Europejski obserwuje. To, że na najbliższej sesji PE (ostatniej w tym roku) nie będzie debaty na temat sytuacji w Polsce, nie oznacza, że nie będzie jej wcale. Może się odbyć w późniejszym terminie. Potrzebny będzie wniosek którejś z parlamentarnych frakcji i zgoda kierownictwa PE. Wszyscy mają nadzieję, że sprawy w Polsce znajdą swój pozytywny finał i zostaną rozwiązane – mówi Lidia Geringer de Oedenberg. I dodaje, że dzisiaj główne problemy Unii leżą gdzie indziej.

Unia bardziej niż sprawami wewnętrznymi Polski żyje terroryzmem i imigrantami. Główną unijną bolączką jest przyszłość Wspólnoty i to, jak na przykład będzie wyglądała Unia po wyjściu Wielkiej Brytanii. W Brukseli analizuje się też wyniki ostatniego referendum w Danii, która nie zgodziła się na zacieśnienie współpracy w ramach UE. Bada się również sytuację we Francji po zwycięstwie populistycznego Frontu Narodowego. – Europa zauważa to, co się dzieje w Polsce, stawia znak zapytania i podnosi brwi, ale ma inne problemy – tłumaczy Geringer de Oedenberg.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną