„Ostrzegał pan przed wybuchem nowej wojny domowej w Polsce. Czy rzeczywiście sytuacja jest tak poważna?” – pytał Lecha Wałęsę dziennikarz „Die Welt” Jörg Winterbaue.
Zdaniem byłego prezydenta istnieje taka możliwość. Według Wałęsy „nowa ekipa rządząca będzie trzymać się władzy, będzie mówić, że na cztery lata została wybrana, ale ulica będzie niezadowolona. Wystarczy jakaś prowokacja i się znowu zacznie” – ostrzega.
Zapytany o rolę Andrzeja Dudy w obecnej sytuacji, odpowiada, że prezydent nie jest wolny, pracuje w układzie pisowskim, łamie konstytucję. „To wszystko świadczy o tym, że nie jest to dobry prezydent! Wstydzę się za tego prezydenta” – ogłasza. Jak mówi, prawo można zmieniać, ale – tak długo, jak ono obowiązuje – trzeba go przestrzegać.
Uchyla się jednak od oceny Beaty Szydło, która według Wałęsy jest premierem wciąż zbyt krótko, żeby poddawać ją szczegółowej analizie. „Ale ogólne wrażenie nie jest dobre” – dodaje.
Według Wałęsy to, co robi obecna władza, aktywizuje jednak społeczeństwo. „Pojawiają się wciąż nowe pomysły. W ostatnim czasie ludzie zaniedbali swoją obywatelską aktywność, ale to się zmienia” – stwierdza laureat pokojowego Nobla.
Pytany, czy przyłączy się do antyrządowych protestów, Wałęsa odpowiada: „Jestem już zmęczony, ale wydaje mi się, że nie będę miał wyboru i będę się musiał mocniej zaangażować”. Jak mówi, nie pozwoli na to, aby rząd niszczył polski dorobek i wystawił kraj na pośmiewisko. „Nie mam ochoty, ale mam tyle doświadczenia i wielu przyjaciół, którzy udadzą się ze mną na tę walkę” – zapowiada.
„Dlaczego tak wielu ludzi jest dzisiaj niezadowolonych z sytuacji politycznej w Polsce?” – dopytywał Winterbaue.
Według Wałęsy to wynika z wielu powodów. „To niezadowolenie próbują wykorzystać zwłaszcza demagodzy, obiecując zbyt wiele. Na przykład zmiany wieku emerytalnego (został podniesiony przez poprzedni rząd do 67 lat) lub 500 zł (120 euro) miesięcznie na każde dziecko. To są populistyczne żądania, które mogą być trudne do spełnienia. Ale ludzie spodziewają się, że zostaną spełnione. Tylko gdzie to doprowadzi?” – pytał prezydent.