Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

FBI żąda odblokowania iPhone’a islamisty, Apple odmawia. Kto ma rację?

Tumblr
Islamista wraz z żoną dokonał masakry w San Bernardino. Apple odmawia w imię obrony praw swoich klientów. Stawką w tej próbie sił jest jednak coś więcej niż wynik śledztwa.

Przypomnijmy: 2 grudnia 2015 roku pochodzący z Pakistanu Amerykanin Syed Rizwan Farook i jego żona Tashfeen Malik (przebywająca w USA od roku na mocy wizy narzeczeńskiej) otworzyli ogień do osób przybyłych na świąteczne przyjęcie w ośrodku pomocy niepełnosprawnym Inland Regional Center w kalifornijskim mieście San Bernardino. Zabili 14 osób, 21 ranili.

Oboje terroryści zginęli w obławie. Oficjalnie nie ma pewności, jaki był motyw zamachu, ale wiadomo, że Syed Rizwan Farook i Tashfeen Malik sympatyzowali z islamistami, a przedstawiciele Daesh zaliczyli tę rzeź do swoich sukcesów. A skoro istnieje uzasadnione podejrzenie, że mordercy z San Bernardino nie byli parą samotnych wilków, nie może dziwić, że FBI chce odczytać informacje zapisane w telefonie zamachowca.

Apple jednak szyfruje dane w iPhone’ach tak skutecznie, że bez znajomości hasła nie można tych telefonów odblokować. Co więcej, po dziesięciu nieudanych próbach wpisania hasła telefon kasuje zapisane w nim informacje. FBI, wspierając się nakazem sądowym, zażądało zatem od Apple odblokowania telefonu Syeda Rizwana Farooka. Apple odmawia, odwołuje się od decyzji sądu i uderza w wysokie tony, oskarżając rząd USA o bezprecedensowe działania uderzające w bezpieczeństwo klientów firmy z Cupertino.

Apple przyjęło podwójną linię obrony. Z jednej strony uzasadnia odmowę spełnienia żądań troską o dobro powszechne, z drugiej utrzymuje, że zabezpieczenia są tak silne, że nawet programiści Apple nie są w stanie ich złamać. FBI nie przyjmuje żadnego z tych argumentów, domagając się takiej modyfikacji systemu operacyjnego iPhone’a, by można było podejmować aż do skutku próby siłowego złamania hasła – bez ryzyka utraty danych.

Apple replikuje, że na tym jednym przypadku zapewne się nie skończy: FBI, dysponując takim narzędziem, będzie mogło w przyszłości łamać zabezpieczenia także innych telefonów Apple, nikogo nie prosząc o zgodę. Tim Cook, prezes firmy, wystosował nawet do swych klientów list otwarty, w którym wzywa do „publicznej debaty”, czyli innymi słowy – wywarcia publicznej presji na rządzie.

Naiwnością byłoby sądzić, że szef jednej z najbogatszych korporacji świata, nigdy – oględnie rzecz ujmując – niesłynącej ani z altruizmu, ani z wysokich standardów moralnych, nagle postanowił rzucić rękawicę FBI z powodów etycznych.

Chodzi o pieniądze. Zyski ze sprzedaży iPhone’ów to obecnie lwia część dochodów Apple, a telefony te mają z roku na rok coraz silniejszą, atrakcyjniejszą konkurencję. Silne zabezpieczenia chroniące użytkowników iPhone’ów przed inwigilacją to dziś jeden z największych atutów rynkowych tych urządzeń.

Na tym ogniu producent iPhone’ów próbuje upiec także drugą pieczeń. Swym oporem wobec żądań FBI – i jego nagłaśnianiem, list Cooka jest przecież zagraniem głównie PR-owym – Apple próbuje zatrzeć złe wrażenie po aferze wywołanej rewelacjami Edwarda Snowdena. Ten były pracownik CIA ujawnił, że National Security Agency (NSA) w ramach tajnego programu Prism szpiegowała użytkowników usług komunikacyjnych amerykańskich korporacji: od Microsoftu po Apple, przy ich skwapliwej pomocy.

Abstrahując od hipokryzji Apple – kto ma rację? Istnieje prawdopodobieństwo, że informacje z telefonu Syeda Rizwana Farooka pomogłyby namierzyć innych terrorystów i w efekcie zapobiec szykowanym zamachom. Z drugiej strony padają argumenty, że rezygnacja z obrony prawa obywateli do prywatności to prosta droga do państwa policyjnego.

Wydaje się, że Apple mogłoby spełnić żądania FBI, nie ryzykując, że Biuro zyska dostęp do „tylnej furtki” w oprogramowaniu. Modyfikując system operacyjny bez udostępniania go FBI i samemu dokonując próby złamania hasła, miałoby szansę dostarczyć agentom potencjalnie bardzo ważne dla bezpieczeństwa publicznego informacje, nie narażając przy tym bezpieczeństwa danych innych użytkowników iPhone’ów.

Tim Cook najwyraźniej jednak uznał, że na otwartej konfrontacji Apple zyska wizerunkowo więcej.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną