Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Unia porozumiała się z Wielką Brytanią. To teraz do roboty!

Number 10 / Flickr CC by 2.0
Dobrze się stało, że jest porozumienie. Źle, że w jakimś stopniu polityka europejska stała się zakładnikiem wewnętrznej rozgrywki w rządzącej Wielką Brytanią Partii Konserwatywnej.

23 czerwca obywatele Wielkiej Brytanii będą głosować w referendum, czy chcą być nadal w Unii Europejskiej. Datę ogłosił premier David Cameron po powrocie z Brukseli i oświadczył, że włączy się do kampanii za pozostaniem w UE. Wielka Brytania w Unii będzie bezpieczniejsza, silniejsza i w korzystniejszej sytuacji niż poza nią.

Teraz trzeba przekonać obywateli, że tak jest istotnie. Wcale niewykluczone, że zgodzą się z premierem. Wyznaczenie daty referendum na czerwiec może w tym pomóc, bo zwolennicy wyjścia z Unii mają niewiele czasu na swoją kampanię.

Że Brytania powinna pozostać w Unii, wydaje się oczywiste, jeśli rozejrzymy się wokół. Europa i świat weszły w czas niepewności. Sama Unia jest atakowana z wewnątrz (antyeuropejska skrajna prawica) i z zewnątrz (dżihadyści). Hasła antyzachodnie są elementem propagandy rosyjskiej. Agresja rosyjska jest tylko werbalna, lecz na prozachodniej Ukrainie także militarna.

Tylko że zwykłego Brytyjczyka interesują przede wszystkim sprawy poziomu życia, a nie polityki międzynarodowej. Wytyka to Cameronowi lider brytyjskiej lewicy Jeremy Corbyn. Sam jest za pozostaniem w Unii, podobnie jak politycy szkoccy. Czy to wystarczy?

Może nie wystarczyć, jeśli kampania za pozostaniem okaże się mniej skuteczna perswazyjnie niż kampania za wyjściem. Z pewnością walka będzie zażarta. Propagandowo wiele zależy od tego, kto będzie twarzą obu kampanii (to skrót myślowy, bo w istocie będzie wiele kampanii za i przeciw, nie tylko partyjnych, lecz także różnych grup obywatelskich). Dość powszechnie uważa się na Wyspach, że proeuropejskim konserwatystom bardzo by pomogło przyłączenie się do nich popularnego mera Londynu Borisa Johnsona i minister spraw wewnętrznych Theresy May. May już się zdecydowała, Johnson się waha.

Dobrze się stało, że jest porozumienie. Źle, że w jakimś stopniu polityka europejska stała się zakładnikiem wewnętrznej rozgrywki w rządzącej Wielką Brytanią Partii Konserwatywnej. Cameron walcząc o porozumienie, walczył o zachowanie stanowiska premiera. Europa musiała poświęcić mnóstwo czasu i energii sprawie Brexitu w momencie, gdy najbardziej palącym problemem do rozwiązania nie jest „specjalny status” UK w EU, lecz kryzys migracyjny i wydolność Unii.

Jeśli Cameron przegra referendum, będzie musiał podać się do dymisji, a tego chce ze wszystkich sił uniknąć. Ma więc silny motyw do działania. Powiedział dzisiaj mediom przed swoją siedzibą w Londynie, że „Brukselę lubi, a kocha Wielką Brytanię”. W porządku. Z miłości robi się czasem głupie rzeczy. Z sympatii znacznie rzadziej.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną