„Eskalujący spór między nowym prawicowym rządem a Trybunałem Konstytucyjnym może zepsuć strategiczne relacje Polski ze Stanami Zjednoczonymi” – piszą Jan Cieński i Joseph Schatz w amerykańskim magazynie opiniotwórczym „Politico”.
Autorzy wyjaśniają na wstępie, że sojusz polsko-amerykański ma podłoże historyczne. „Kiedy podczas II wojny światowej Polacy czuli się opuszczeni przez Wielką Brytanię i Francę, Stany Zjednoczone wyrosły w czasach komunizmu na obrońców Polski i polskich interesów. Po okresie zimnej wojny Ameryka dbała, by Polska nie przestała wierzyć w ich stałe partnerstwo”.
Teraz te dobre relacje wydają się zagrożone – ze względu na polski spór wokół Trybunału Konstytucyjnego, którego konsekwencje mogą mieć „dalekosiężne konsekwencje” dla regionu i relacji z zachodnimi sąsiadami. „Dziś Waszyngton coraz rzadziej dostrzega w Polsce potencjał, a coraz częściej problem. Polska zmierza w stronę tych krajów Europy Środkowej, które odstępują od zasad demokratycznych” – uważają dziennikarze „Politico”.
Kłopoty z Polską nabierają dodatkowego ciężaru w kontekście lipcowego szczytu NATO, który ma się odbyć w Warszawie. Polski rząd od dawna podkreśla, że zależy mu na stałych bazach Sojuszu w Polsce, które byłyby zabezpieczeniem przed agresją ze strony Rosji.
Działania polskiego rządu mogą jednak oddalić perspektywę zainstalowania w Polsce stałych baz NATO i doprowadzić do przeniesienia ich do „mniej kontrowersyjnych państw Sojuszu, jak Łotwa czy Estonia”. „Zagrożenie międzynarodowej izolacji Polski jest więc bardzo duże” – podsumowuje sytuację Paweł Kowal, obecnie europoseł PiS.
Mało tego. Dziennikarze „Politico” cytują Heather Conley, byłą asystent sekretarza stanu ds. europejskich w administracji George’a Busha. Jej zdaniem jeśli sytuacja w Polsce będzie się pogarszać, Stany Zjednoczone mogą ograniczyć kontakty z Polską. Właśnie z tego powodu prezydentowi Andrzejowi Dudzie nie udało się umówić spotkania z Obamą na nadchodzących Szczycie Bezpieczeństwa Nuklearnego w Waszyngtonie, który odbędzie się 31 marca.
Wiadomo też, że możemy zapomnieć o broni, która mogła razić strategiczne cele nawet 800 km od polskich granic – negocjacje w sprawie zakupu przez Polskę pocisków manewrujących tomahawk stanęły właśnie w martwym punkcie, o czym pisaliśmy w POLITYCE 23 lutego.
Zaniepokojony Waszyngton
Jak przyznał ostatnio jeden z ważnych oficjeli, prezydent Barack Obama jest „poważnie zaniepokojony” wydarzeniami w Polsce. O tym niepokoju oficjalnie mówił też „Rzeczpospolitej” rzecznik Departamentu Stanu USA John Kirby. Jak podkreślają Cieński i Schatz, nowy polski rząd postrzegany jest wciąż jako „szukający swojej drogi”, Amerykanie nie tracą więc nadziei i „uważnie” obserwują przebieg wydarzeń.
Nie przeszkadza to jednak tamtejszym urzędnikom wywierać naciski na PiS. Według informacji, do których dotarła „Wyborcza”, na początku marca, najprawdopodobniej w siedzibie partii na Nowogrodzkiej, doszło do spotkania ambasadora USA w Polsce z Jarosławem Kaczyńskim. „Oprócz Kaczyńskiego i Jonesa uczestniczył w niej jedynie tłumacz. Atmosfera spotkania zdaniem naszych rozmówców była lodowata, Kaczyński wyszedł mocno poirytowany” – piszą Agata Kondzińska i Bartosz Wieliński.
Prezes PiS i Paul W. Jones mieli rozmawiać o Komisji Weneckiej: ambasador pytał, czy polski rząd ją uzna i odblokuje Trybunał. Nie wiadomo, jakie było stanowisko prezesa PiS. Wiadomo jednak, i to chyba nie przypadek, że tuż po spotkaniu z Jonesem, 7 marca w Łomży, Kaczyński zapowiedział, że Polska „nigdy nie będzie kolonią” i nie podda się siłom, „które chcą utrzymać Polskę jak najniżej, by służyła innym, by Polacy na nich pracowali”.
Wiadomo też, że już w styczniu tego roku do Warszawy przyjechał Daniel Fried, dawny ambasador w Polsce, obecnie koordynator Departamentu Stanu ds. sankcji, oraz Victoria Nuland, doradczyni Johna Kerry’ego, szefa amerykańskiej dyplomacji. Po zapowiedzi Kaczyńskiego, że żadnych kompromisów w sprawie Trybunału nie będzie, możemy się chyba spodziewać kolejnych wizyt (a z pewnością opinii) Amerykanów.