Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Birma ma nowego prezydenta i nie jest nim Aung San Suu Kyi, choć powinna

. . Soe Zeya Tun/Reuters / Forum
Htin Kyaw to pierwszy od ponad pół wieku cywil na tym stanowisku. Zawsze stał z boku swojej politycznej patronki i po wyborze ogłosił, że to zwycięstwo „siostry Aung San Suu Kyi”.

Poza Birmą słyszeli o nim do tej pory tylko specjaliści, bo pozostawał zawsze w cieniu Aung San Suu Kyi, odwiecznej liderki demokratycznej opozycji, noblistki i córki ojca birmańskiej niepodległości.

W czasach jej wieloletniego aresztu domowego wykształcony m.in. w Wielkiej Brytanii Htin Kyaw służył jako doradca, powiernik, sporadycznie jako kierowca i przede wszystkim był łącznikiem ze światem.

Nigdy nie wychodził przed szereg, co najwyżej stał z boku swojej politycznej patronki i zaraz po wyborze przez parlament ogłosił, że to zwycięstwo „siostry Aung San Suu Kyi”.

Nie ma wątpliwości, że Htin Kyaw został wybrany w zastępstwie. Naturalną głową państwa byłaby pani Suu Kyi, jednak ona chyba nigdy już prezydentem nie zostanie.

Konstytucja blokuje dostęp do najwyższego urzędu osobom mających bliskich krewnych za granicą. Przepis jest absurdalny i ewidentnie szyty tylko pod Suu Kyi, jej synowie mają brytyjskie paszporty. I choć jak każdy rasowy polityk Suu Kyi w ostatnich dniach usilnie o prezydenturę się starała, jej prawnicy szukali m.in. kruczków prawnych, to stanęło na prezydencie zastępczym.

Niewiele w ubieganiu się o prezydenturę pomogło Suu Kyi listopadowe zwycięstwo w wyborach, jej partia zdobyła wtedy 80 proc. głosów. Zazwyczaj takie poparcie wystarczy, by gruntownie odmieć państwo. Nie w Birmie, gdzie rządząca od dekad armia nie chce brać rozbratu z władzą. Z woli napisanej przez siebie konstytucji wojsko ma z góry zapewnioną jedną czwartą miejsc w parlamencie, trzy ministerstwa siłowe i może dowolnie blokować zmiany w konstytucji.

Suu Kyi od miesięcy negocjowała też z generałami przyszłość polityczną kraju. W zmianach w Birmie łatwo dojrzeć ślady polskiej ugody z przełomu lat 80. i 90. Generałowie rządzący Birmą, trochę pod wpływem wewnętrznego kryzysu, masowego poparcia dla opozycji oraz międzynarodowych nacisków i zachęt w 2011 r., zrzucili mundury i poszukali porozumienia z cywilną opozycją.

Ta z kolei zgodziła się, by wybory parlamentarne nie były do końca wolne i by wojskowych z poprzednich nikt nie rozliczał z licznych i bardzo ciężkich przewin. W efekcie wojsko nadal zachowuje w gospodarce i polityce pozycję tak silną, że gdy poczuje się zagrożone, może rozpędzić raczkującą birmańską demokrację.

Wcześniejsze rządy armii i zamknięcie kraju odizolowało Birmańczyków od świata. Birma się otwiera, zalecają się do niej i Chiny, i USA. Stoi więc przed wielką szansą, by dołączyć do pozostałych krajów południowej Azji w pogodni za dobrobytem – mimo biedy, rebelii zbrojnych w kilku regionach i krwawych sporów religijnych. Ale teraz to także na dawną opozycję, tworzącą już rząd, spadać będzie ewentualne niezadowolenie obywateli.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną