Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Bryza lepsza niż huragan

Obama w Hawanie: amerykańsko-kubański ping-pong

Spotkanie Baracka Obamy z Raulem Castro Spotkanie Baracka Obamy z Raulem Castro IIP Photo Archive / Flickr CC by 2.0
Koniec zimnej wojny między Waszyngtonem a Hawaną przypieczętowały czyny: prezydent USA zawitał na wyspę. Ale wojna na słowa jeszcze powróci.

Prezydent Barack Obama, który zakończył oficjalną wizytę w Hawanie, szukał w czasie spotkań na wyspie równowagi. Rządzących zapewniał, że USA ani myślą powracać do „jastrzębiej” polityki 10 poprzednich prezydentów („Przyjechałem pogrzebać ostatnie pozostałości Zimnej Wojny”). Dysydentów chwalił w czasie osobistego z nimi spotkania za „niezwykłą odwagę” – to był także sygnał do części amerykańskich wyborców, sceptycznie przyglądających się odwilży w relacjach z Kubą.

Obama złożył hołd Jose Marti’eu, bohaterowi narodowemu wszystkich Kubańczyków – w języku symboliki politycznej oznacza to uszanowanie suwerenności Kuby i wyrzeczenie się współczesnych wersji doktryny Monroe’a (traktowania Ameryki Łacińskiej jako swojego podwórka). Były otwarte zachęty dla Kubańczyków, żeby brali sprawy w swoje ręce i apele do rządu, by nie bał się krytyki swoich obywateli.

Gdy Ameryka rozmawia z Kubą, musi być zawsze trochę sportu i o sporcie. Nazwałbym go ping-pongiem – choć w realu objawił się jako kubańsko-amerykański mecz bejsbolowy, który oglądali wspólnie obaj prezydenci, zażarcie dyskutując na stopie nieoficjalnej. Obama zaserwował Raulowi przytyki o braku poszanowania rządu Kuby dla praw człowieka i o prawie społeczeństw do wybierania rządów w drodze demokratycznych wyborów. Raul Castro odbił piłeczkę i zachwalał bezpłatny, powszechny dostęp do służby zdrowia na Kubie, którego ubożsi Amerykanie mogliby tylko pozazdrościć. Prawda, że to nie bejsbol, tylko czysty ping-pong?

Przed wizytą na Kubie Obamę spotykała krytyka – wychodząca i ze strony części Republikanów, i części Demokratów – jak również kubańskich działaczy antysystemowych, że podróż do Hawany będzie oznaczała legitymizację niedemokratycznego rządu.

Obama, nie odnosząc się wprost do tych zarzutów, dał do zrozumienia, że choć prawa człowieka pełnią w polityce USA ważną funkcję, to jego kraj od dawna utrzymuje dobre stosunki z wieloma krajami o różnych systemach politycznych, także autorytarnych, jak np. Chiny. Swoją drogą lista takich krajów jest całkiem długa – zarówno dziś, jak i w przeszłości.

Obama obiecał zniesienie embarga, ale nie potrafił wskazać daty – to nie zależy od niego, lecz od Kongresu. I owo zniesienie może nie nastąpić prędko: stosunki z Kubą były przez lata skutecznym batem na przeciwnika w kampaniach wyborczych w USA ostatniego półwiecza. Cięgi dostawali zwykle ci, których podejrzewano, że nie są wystarczająco „jastrzębi” wobec rewolucyjnego rządu w Hawanie – przed Obamą nikt przecież nie odważył się na ogłoszenie odwilży.

Czy antycastrowski bat zadziała również w tych wyborach i zaszkodzi kandydatowi lub kandydatce Demokratów? Wiadomo na razie tyle, że młodsza część wpływowej kubańskiej diaspory gorąco popiera politykę Obamy i najchętniej przyspieszyłaby zmiany klimatyczne na linii Waszyngton-Hawana. Starsi tkwią w nieświętych okopach.

Pokój Obama-Castro to niejedyny, jakiego świadkiem była w tych dniach Hawana. Na stadion, na którym rozgrywano amerykańsko-kubański mecz bejsbolowy, przyszli prócz Obamy i Castro również dowódcy FARC – kolumbijskiej partyzantki komunistycznej, która od trzech lat, właśnie w Hawanie, prowadzi rozmowy pokojowe ze swoim rządem. Spotkali się z sekretarzem stanu Johnem Kerrym – jeszcze jedno zbliżenie między ludźmi widzącymi w sobie nawzajem diabła.

Mecz zakończył się wynikiem 4-1 dla amerykańskiej drużyny Tampa Bay Rays, ale Obama i Castro przewidująco i dyplomatycznie nie doczekali finału. Przecież jeśli stosunki między obydwoma krajami mają się poprawić naprawdę, żadna ze stron nie powinna czuć się pokonana. Kuba nie potrzebuje dzisiaj nowego rewolucyjnego ani kontrrewolucyjnego „huraganu nad cukrem”, o którym pisał po rewolucji Jean-Paul Sartre. Więcej dobrego przyniesie Kubańczykom spokojna polityczna bryza.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną