Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Królowa, premierzy i inni prominenci złapani na otwarty mikrofon. Groźne?

. . Dirk Vorderstraße / Flickr CC by 2.0
Wcześniej czy później dowiadujemy się, co naprawdę myślą, kiedy dadzą się nagrać, nieświadomi otwartego mikrofonu. W tym tygodniu wpadki zaliczyli brytyjski premier i królowa Elżbieta II.

O ile królową tłumaczy wiek – niedawno skończyła 90 lat – o tyle zmagający się ze smokiem Brexitu polityczny wyga Cameron powinien być bardziej dyskretny. Premier jednak – zapewne nieświadom, że jest nagrywany – uznał publicznie władze Nigerii i Afganistanu za „fantastycznie skorumpowane”, zaś sama królowa – w nagranej przez media rozmowie z policjantką – zarzuciła chińskim dyplomatom, że podczas przygotowań do jesiennej wizyty ich przywódcy w Londynie zachowywali się „bardzo obraźliwie” wobec brytyjskiego ambasadora.

Ponieważ oficjalnie wizytę Xi określono jako „bardzo udaną”, raz jeszcze wyszło szydło z worka: oficjalnie politycy mówią to, co wygodne, a prawda jest zupełnie inna. Można ją poznać dopiero, kiedy ktoś nie wyłączy mikrofonu.

Brytyjczycy są dość mocno wyczuleni na podwójną moralność swoich polityków. Co prawda wyspiarze od paru wieków nie mają wątpliwości, że polityka to brudny biznes. Wystarczy choćby przypomnieć osiemnastowieczny cyniczny cykl rycin o korupcji wyborczej Williama Hogartha.

Z drugiej strony wolą zachować pozory. Burzą się więc, kiedy klasa polityczna pokazuje, że ma w głębokim poważaniu istotne standardy (tak jak parę lat temu, kiedy dziesiątki posłów wszystkich opcji wyłudzało publiczne pieniądze na drugie mieszkania). Biada już zaś politykom, jeśli zupełnie co innego głoszą publicznie, a co innego prywatnie – przy otwartych mikrofonach. Za to mogą zapłacić nawet polityczną banicją.

Mikrofon i klapa

Tak było z poprzednim brytyjskim szefem rządu, laburzystą Gordonem Brownem. W 2010 r. Gillian Guffy, mieszkanka Rochdale, zaskoczyła premiera na ulicy pytaniami o emerytury i koszty imigracji, tematami, których najwidoczniej nie oczekiwał podczas starannie zaaranżowanej wizyty.

Reklama