Sztab Clinton już dawno uznał, że najlepszą bronią przeciwko Trumpowi jest pójście w jego ślady. Znakiem rozpoznawczym tej taktyki jest wyszydzanie, wyolbrzymianie oraz pełne nienawiści i dosadności komentarze. Clinton, która do tej pory takich metod unikała, ostatnio stosuje je coraz częściej. Tak jak teraz w San Diego.
Z jej ostatniego wystąpienia wyłania się obraz Trumpa jako nieprzewidywalnego klauna, którego wizje są zupełnie niespójne, a przez to bardzo niebezpieczne. – Jeśli Donald Trump zostałby gospodarzem Białego Domu, mógłby nawet rozpocząć wojnę atomową. Wystarczy, że ktoś zajdzie mu za skórę. A ta skóra jest bardzo cienka – mówiła Clinton.
– To ktoś, kto nigdy nie powinien mieć dostępu do kodów nuklearnych. Jest nieracjonalny i nieprzygotowany, żeby być zwierzchnikiem sił zbrojnych USA – przekonywała zgromadzonych w San Diego Amerykanów.
Według niej następny prezydent Stanów Zjednoczonych powinien zagwarantować Amerykanom bezpieczeństwo, podtrzymując wieloletnie sojusze kraju. Natomiast pomysły Trumpa – według Hillary – trudno nawet nazwać wizją, ponieważ bardziej przypominają serię dziwnych tyrad, osobistych porachunków i zwyczajnych kłamstw.
– Nie możemy oddać bezpieczeństwa naszych dzieci i wnuków w ręce Trumpa, ponieważ to jest człowiek który twierdzi, że większość krajów na świecie powinno mieć broń nuklearną, łącznie z Arabią Saudyjską – przypominała Clinton. I dodawała, że Trump chwali politykę Władimira Putina, a z premierem Wielkiej Brytanii, który jest sojusznikiem Stanów, przyjacielskich stosunków raczej nie przewiduje. Podobnie jak z kanclerz Niemiec, prezydentem Meksyku czy z papieżem Franciszkiem.
Gospodarką Stanów Zjednoczonych Trump mógłby zarządzać tak, jak zarządza swoim kasynem – żartowała Clinton. I przypomniała, że jej konkurent obiecał renegocjacje umów handlowych. Zapowiedział też wprowadzenie zakazu wjazdu dla muzułmanów i powrót podtopień i innych brudnych technik przesłuchiwania wobec podejrzanych o terroryzm. Niezależnie od tego, że powszechnie uważa się je za tortury i zaniechano ich za prezydentury Obamy.
NATO dla Donalda Trumpa jest przestarzałe i zbyt dla Stanów Zjednoczonych kosztowne, więc – przypomniała Clinton – Trump proponował, aby Ameryka z niego wyszła. Dla Clinton Trump jest człowiekiem, który nie rozumie Ameryki ani świata i ma olbrzymie luki w wiedzy.
– Mówi, że ma doświadczenie w polityce zagranicznej, bo prowadził Miss Universe w Rosji – żartowała Clinton. I dalej: Trump uważa, że ma doświadczenie w kontaktach z rządami innych państw, ponieważ tworząc w tych państwach hotele, pola golfowe i organizując konkursy piękności, miał do czynienia z przedstawicielami władzy.
Clinton ostrzegała, że jeśli wybory prezydenckie wygra Trump, Kreml będzie świętował.
Przypomniała też, że ona ma za sobą doświadczenie bycia szefową amerykańskiej dyplomacji i Pierwszą Damą. Bezcenne, jeśli teraz zostałaby prezydentem.
Podczas przemówienia była pewna siebie, spokojna i starała się wypaść naturalnie. A decyzję, przed którą stoją Amerykanie, przedstawiała jako wybór między dwiema bardzo różnymi wizjami Ameryki. Jedną nazwała „trumpizmem” i podkreślała, że zakłada ona, że Ameryka jest słaba, boi się i zanika. A w drugiej wizji, która jest jej własną, Ameryka jest silna, pewna siebie i otwarta, tak jak było do tej pory.
Hilary Clinton w atakach na Trumpa sięgnęła po jego broń. Tyle że dla niego to naturalny stan, a dla niej wyreżyserowany spektakl. Nie wiadomo, czy autentyczny na tyle, żeby przekonać wyborców.