Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Próba zamachu stanu w Turcji. Rząd zatrzymuje spiskowców i ogłasza zwycięstwo

Forum
Wojsko podjęło próbę zamachu stanu. „Winowajcy zapłacą najwyższą karę za zdradę swojego kraju” – stwierdził prezydent Erdoğan.

W piątek (15 lipca) wieczorem tureckie wojsko usiłowało dokonać zamachu stanu, żeby „przywrócić porządek demokratyczny” w kraju. „To tylko próby. Prezydent nadal dowodzi” – skomentowali te zdarzenia rządzący. Informacje są sprzeczne, wojsko – wyjaśniają eksperci – dzieli się bowiem na zwolenników i przeciwników Recepa Tayyipowa Erdoğana. Prezydent wymieniał stopniowo jego skład, dobierał sobie sprzymierzeńców. Ostatecznie nie ma więc w armii jednomyślności.

Teraz karę ponoszą ci, którzy puczu usiłowali dokonać. Zabito ponad stu spiskowców, bilans ofiar się powiększa. W wyniku walk i starć zginęło 41 oficerów policji, dwóch żołnierzy i 47 cywili. Naoczni świadkowie mówią: to była krwawa łaźnia. Wojskowi, którzy usiłowali obalić prezydenta, trafiają do aresztu. Zatrzymano 2839 osób. Premier Binali Yildirima poinformował, że pierwsza faza neutralizowania spiskowców została zakończona. Namawia ludzi, żeby wyszli z domów wieczorem i zabrali ze sobą flagi.

Premier poinformował, że rząd rozważa wymierzenie spiskowcom najwyższej formy kary: kary śmierci. Turecka konstytucja nie zakłada takich rozwiązań. Należałoby więc zmienić zapisy ustawy, co rząd teraz głośno rozważa.

Jako pierwszy o próbie zamachu stanu poinformował w specjalnym wystąpieniu właśnie premier Yildirima. Grupa wojskowych wyszła na ulice, żeby objąć władzę. Zamknęła dwa mosty nad Bosforem, obwołała się „Radą Pokoju” i przejęła publiczną telewizję. Na antenach TRT nocą odczytano oświadczenie, w którym wojskowi wyłożyli swoje intencje: „Wolność obywateli będzie gwarantowana bez względu na religię, rasę i język. Stan wojenny został ogłoszony”. Telewizja przestała nadawać, przebieg wydarzeń relacjonują już tylko stacje prywatne.

W mieście nocą słychać było odgłosy strzelaniny, pod parlamentem stacjonowały czołgi, nad Ankarą latały śmigłowce i odrzutowce wojskowe. Odwołano wszystkie loty w międzynarodowym porcie lotniczym w Stambule (już przywrócone). Wojsko zatrzymywało cywili, nie działały media społecznościowe (Twitter, Facebook, YouTube). Wojsko wtargnęło też do parlamentu. Turecka agencja rządowa Anadolu podała, że wśród zakładników wziętych w siedzibie naczelnego dowództwa był szef sztabu generalnego Turcji Ümit Dündar. Te informacje się nie potwierdziły. Dündar wygłosił przemówienie, przekonując, że wojskowe przewroty należą w Turcji do przeszłości. „Ten rozdział mamy już za sobą. Zawsze będziemy służyć ludziom. Dziękuję wszystkim ugrupowaniom politycznym i mediom, które dopominają się o demokrację. Tych, którzy dopuścili się zdrady, nie ominie kara”.

Jak donosił Reuters, śmigłowce ostrzelały główną kwaterę tureckiego wywiadu. Czołgi kierowały się także w stronę siedziby premiera. Zaniepokojeni sytuacją w kraju Turcy próbowali zabezpieczyć się przed skutkami ekonomicznymi nocnych wydarzeń i tłumnie ruszyli do bankomatów.

Premier zaznaczył tymczasem, że jego rząd nie ustąpi pod naciskiem wojskowych, a jedynie w obliczu wyraźnej woli narodu. Zapewnił, że osoby odpowiedzialne za zamach zapłacą za to najwyższą cenę, podkreślił, że działają nielegalnie, „poza strukturą dowodzenia”. Prezydent, który w czasie zamachu przebywał na urlopie, wypowiedział się telefonicznie dla telewizji CNN Turk. Stwierdził, że za zamachem stoi mniejszość, odłam tureckiego wojska. „Przetrwamy to” – zapewniał. Erdoğan jest już w Ankarze (wcześniej spekulowano, że szuka azylu w Niemczech; informacje okazały się nieprawdziwe).

Rząd zaapelował do mieszkańców, żeby wyszli na ulice i walczyli dla demokracji. Mieszkańcy Stambułu odpowiedzieli na ten apel. W telewizji prywatnej pojawiło się zaskakujące oświadczenie zachęcające ludzi do witania przywódcy kraju na lotnisku Atatürka.

W przemówieniu dla prywatnego nadawcy NTV, w którym telewizja pokazała prezydenta witanego przez tłumy, Erdoğan powiedział, że za zamach odpowiedzialne są mniejszościowe siły w tureckim wojsku, którym na szczęście „nie udało się stłumić tureckiej jedności”. Prezydent wyraźnie zaznaczył, że wydarzenia, które miały miejsce w nocy z piątku na sobotę, będą traktowane jako zamach stanu i zdrada: „Winowajcy zapłacą najwyższą karę za zdradę swojego kraju”. W kilku wystąpieniach zasugerował, że „oczyści armię” z rebeliantów. „Wszyscy, którzy wystawiają reputację wojska na szwank, poniosą konsekwencje”, mówił. Dodał, że władzę powierzył mu naród i ma zamiar dalej ją sprawować: „Prezydent, który ma 52 proc. poparcia, przewodzi krajem. Rebelianci nie wygrają tak długo, jak długo będziemy się im stawiać, ryzykując wszystko”.

Nad ranem siły popierające prezydenta zaczęły przejmować kontrolę w kraju. Reuters informuje, że siedziba naczelnego dowództwa przeszła pod kontrolę rządowych lojalistów, pojawiają się informacje o oswobodzonych zakładnikach.

Eksperci przypominają, że turecka armia od wielu lat staje na straży demokracji, dokonując puczu, jeśli uzna to za konieczne. Wojsko Turcji jest drugim pod względem liczebności w NATO – po USA.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną