Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Tajlandia po serii zamachów. Jest tam już bezpiecznie?

Reuters / Forum
Planując wakacyjne wyjazdy w Afryce i w Azji, trzeba dziś uwzględniać działania terrorystów.

W Tajlandii doszło do serii nieoczekiwanych zamachów. Jedenaście ataków zostało przeprowadzonych w czwartek i piątek w kilku miejscowościach, popularnych także wśród turystów. Zginęły cztery osoby, ponad dwadzieścia jest rannych.

Policja nie wie, kto stoi za zamachami, ale zapewnia, że nie łączy ich z organizacjami powiązanymi z islamistyczną międzynarodówką terrorystyczną. Dobrze skoordynowane ataki mają nie być autorstwa także ruchu walczącego o niepodległość odrębnego etnicznie i religijnie regionu na południu kraju. Tamtejsi partyzanci nie stronią od ładunków wybuchowych, ale dotąd nie atakowali cudzoziemców.

Choć zagraniczni eksperci, wnioskując po sposobie przeprowadzenia uderzeń, skłaniają się m.in. ku powstańcom z południa, to władze wolą mówić, że wybuchy wcale nie były aktami terroryzmu, ale sabotażem przeciwników armii, która aktualnie rządzi Tajlandią. W pierwszą niedzielę sierpnia Tajowie zaakceptowali w referendum projekt konstytucji dający właśnie wojsku decydującą rolę w państwie. „Sabotaże” mają wywołać wrażenie, że armia z rządzeniem, szczególnie zachowaniem bezpieczeństwa, sobie nie radzi.

Ataki przeprowadzone w kurortach oczywiście uderzają w branżę turystyczną, która w tym roku ma nadzieję przyjąć 32 mln zagranicznych gości. Planując wakacyjne wyjazdy w Afryce i w Azji, trzeba dziś uwzględniać działania terrorystów, coraz częściej atakujących urlopowiczów. Z tego powodu w tym roku miliony turystów nawet nie zastanawiały się nad nieeuropejskim wybrzeżami Morza Śródziemnego, także lipcowy pucz wystraszył przed Turcją. Na razie ministerstwa spraw zagranicznych, w tym polskie, nie ostrzegają przed wyjazdami do Tajlandii, radzą, by – cokolwiek to oznacza – „zachować ostrożność”.

Czy Tajlandia jest miejscem bezpiecznym? Dopóki nie zostaną ustaleni sprawcy, nikt nie będzie wiedział. W minionych latach opinii Tajlandii jakoś niespecjalnie przeszkadzały m.in. wielkie demonstracje, stan wyjątkowy, powstanie na południu albo duży zamach w Bangkoku, do którego doszło 17 sierpnia zeszłego roku – zresztą do dziś nie wskazano jego autorów.

Teraz „akty sabotażu” mają ten w miarę pozytywny obraz bezpiecznego miejsca umacniać. Wyglądają przecież na coś lokalnego, niezwiązanego z turystami i niewinnego niż zbrodnie przypisywane jak najgorzej kojarzącym się terrorystom.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną