Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Co się stało?

Donald Trump nowym prezydentem USA

Trump zmobilizował tych, których nie opuszcza nostalgia za czasem minionym i których dręczą zmiany w Ameryce. Trump zmobilizował tych, których nie opuszcza nostalgia za czasem minionym i których dręczą zmiany w Ameryce. Carlo Allegri/Reuters / Forum
Donald Trump nie ma kwalifikacji na prezydenta USA – tak uważa dwie trzecie Amerykanów. To dlaczego na niego głosowali? Bo gniew i pragnienie zmiany są silniejsze niż strach przed ignorantem w Białym Domu.
Mimo ogromu zastrzeżeń do prawdomówności Hillary Clinton wyborcy w sumie uznali ją za bardziej wiarygodną.Olivier Douliery/CNP/Forum Mimo ogromu zastrzeżeń do prawdomówności Hillary Clinton wyborcy w sumie uznali ją za bardziej wiarygodną.

Po raz kolejny nic niewarte okazały się sondaże i prognozy. Setki skomplikowanych modeli komputerowych dawały Clinton w dzień wyborów co najmniej 3 punkty proc. przewagi. Dwie przyczyny tej wpadki są oczywiste: po pierwsze część ankietowanych wstydziła się swych preferencji, więc kłamała; po drugie sondaże nie odzwierciedlały w pełni entuzjazmu elektoratu Donalda Trumpa.

Dwa tygodnie przed wyborami Michael Moore, ten od filmów dokumentalnych „Zabawy z bronią” i „Fahrenheit 9.11”, w e-mailu zatytułowanym „Hillary Clinton (Nigdy nie myślałem, że na nią zagłosuję)”, rozesłanym do progresywnych aktywistów z ruchu MoveOn, pisał o dyscyplinie i determinacji zwolenników Trumpa, aby zrewanżować się systemowi, który ich zawiódł; o tym, że widział w Ohio i Michigan, jak tryskający energią aktywiści Trumpa ruszają o 5 rano w teren. Ostrzegał zwolenników Hillary przed nadmiernym optymizmem, upatrując zagrożenia w niedostatecznej frekwencji – mówił, że zwolennicy lewicowego Berniego Sandersa mogą się nie pojawić, bo dla wielu z nich Hillary pachnie jak Wall Street, a Afroamerykanie i Latynosi mają kłopoty z rejestracją na listach wyborczych.

Powtarzane w nieskończoność wieści o 90-proc. prawdopodobieństwie zwycięstwa uśpiły czujność sztabu demokratów. W wywiadzie radiowym w dniu głosowania Hillary żartowała na temat tego, jakim tytułem powinien się posługiwać Bill Clinton, gdy para wprowadzi się ponownie do Białego Domu. Optymistyczne sondaże tak zaostrzyły apetyt jej sztabu wyborczego, że ten dostrzegł szanse, aby zgarnąć całą pulę: utrzymać Biały Dom i odzyskać obie izby Kongresu.

Do zdobycia prezydentury potrzeba było wygrać w Wisconsin, Michigan i Pensylwanii. Wydawało się, że te trzy stany Hillary ma „jak w banku” – Barack Obama wygrał w nich w 2012 r.

Polityka 47.2016 (3086) z dnia 15.11.2016; Temat z okładki; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Co się stało?"
Reklama