Dynastia Alijewów się umacnia: pierwsza dama Azerbejdżanu została mianowana przez męża na wiceprezydenta.
Głowa państwa musi mieć absolutne zaufanie do swojego zastępcy – do takiego wniosku doszedł najwyraźniej przywódca Azerbejdżanu Ilham Alijew, który wiceprezydentem mianował właśnie swoją żonę. Może inspirację czerpał z odległej Nikaragui, gdzie prezydent Ortega także rządzi z małżonką. W Azerbejdżanie nową funkcję stworzono po zeszłorocznym referendum konstytucyjnym, w którym zmianę poparło ponad 90 proc. głosujących. Pierwsza dama jest zresztą przyzwyczajona do takich wyników: w trzech wyborach do parlamentu, w których do tej pory kandydowała, nigdy nie schodziła poniżej 90 proc. Na wszelki wypadek mąż wolał jednak dmuchać na zimne – przed ogłoszeniem nominacji wszyscy liczący się opozycjoniści zostali prewencyjnie skazani na miesięczne areszty.
Jako wiceprezydent Mehriban Alijewa przejmie wszystkie obowiązki męża, w razie gdyby ten nagle zmarł albo nie mógł pełnić funkcji z innych powodów. Rodzina Alijewów rządzi Azerbejdżanem już ponad pół wieku (Hajdar doszedł do władzy w 1969 r. jeszcze jako komunistyczny pierwszy sekretarz, syn Ilham przejął stery po jego śmierci w 2003 r.), a para prezydencka ma troje dzieci i tyle samo wnuków – można się więc spodziewać, że nowa funkcja szybko nabierze cech dziedziczności.