Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Przelotne granice

Płynne granice nad wschodnim Bałtykiem

Łotewsko-estońskie miasteczko Valka/Valga jest przecięte granicą przez środek; można ją dziś przekraczać mimochodem, w roztargnieniu. Łotewsko-estońskie miasteczko Valka/Valga jest przecięte granicą przez środek; można ją dziś przekraczać mimochodem, w roztargnieniu. Rafał Milach / Sputnik Photos
Odcinek polsko-litewski to jedyny fragment dawnej granicy ZSRR, który można swobodnie przekraczać, w dowolnym miejscu, o każdej porze. I to w czasach, gdy tyle państw Europy ogradza się murami.
Pamiątka po podzielonej Europie na polsko-litewskim przejściu Ogrodniki/Lazdijai: bezużyteczny już parking po polskiej stronieRafał Milach/Sputnik Photos Pamiątka po podzielonej Europie na polsko-litewskim przejściu Ogrodniki/Lazdijai: bezużyteczny już parking po polskiej stronie

Łotwa stawia 90 km muru na granicy z Rosją, Estonia – 108 km, Litwa – 135 km. Na koszt Unii Europejskiej. W Bolciach, na trójstyku PL-LT-RU litewski odcinek zejdzie się z płotem odgradzającym obwód kaliningradzki, wybudowanym przez Rosjan. 10 lat temu, kiedy Polska wchodziła do strefy Schengen, od tego miejsca rozpoczął się demontaż zasieków na polsko-litewskiej granicy. 21 grudnia 2007 r. prezydent RP Lech Kaczyński i prezydent Litwy Valdas Adamkus symbolicznie otworzyli szlabany w Budzisku, a w Bolciach świętowało wszystkich 12 tutejszych gospodarzy. Była to jedna z weselszych imprez we wsi.

Bolcie stały się atrakcją turystyczną. Droga do trójstyku prowadziła przez prywatne pole. Właściciel postawił przy niej drewniany kiosk i pobierał 2 zł za przejście, dopóki władze samorządowe nie zbudowały tu (na koszt Unii) wygodnej drogi. Wzniosły też obelisk informujący, że stąd rozchodzą się linie demarkacyjne Polski, Litwy i Rosji. Dzisiaj każdy turysta odwiedzający Suwalszczyznę chce stanąć na trójstyku, a najlepiej wysunąć stopę za czerwoną linię i zrobić sobie zdjęcie na Facebooka np. z podpisem: „Nielegalny pobyt w Rosji. Życie na krawędzi”. Potem może ruszyć, niezatrzymywany przez żadne kontrole, na piwo do Wisztyńca (Vištytis) po litewskiej stronie.

Jarek Worobiczuk od 20 lat jeździ na wakacje do Pribałtyki. Pamięta więc przedschengeńskie kolejki na granicy i kontrole: – Beznadziejne uczucie, że mogą z tobą wszystko. Na majowy weekend 2008 r. wybraliśmy się do litewskiej Pałangi. Przed granicą odruchowo zdjąłem nogę z gazu, a potem jak na zwolnionym filmie minęliśmy pograniczników i celników. Nikt nas nie zatrzymywał. Niedowierzanie: jesteśmy wolnymi ludźmi?! Śpiewaliśmy całą drogę.

Dziewczyna po litewskiej stronie

Piotr Dapkiewicz, nieżyjący już regionalista z Sejn, był świadkiem, jak północno-wschodnia granica Polski to pojawiała się, to znikała.

Polityka 10.2017 (3101) z dnia 07.03.2017; Na własne oczy; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Przelotne granice"
Reklama