Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Kokainowe zawody

Kolumbia jest największym producentem koki na świecie. Kolumbia jest największym producentem koki na świecie. Spencer Platt / Getty Images

Uprawy koki w Kolumbii są największe od dwóch dekad i zajmują już 188 tys. ha – to trochę więcej niż powierzchnia całego naszego województwa pomorskiego. Taką wiadomość podał oficjalnie Biały Dom, który od 1999 r. wspiera finansowo Bogotę w likwidowaniu plantacji rośliny, z której wytwarza się popularny w Stanach narkotyk. Amerykańscy urzędnicy przyznają teraz, że to ich działania paradoksalnie przyczyniły się do zwiększenia upraw: niektórzy rolnicy specjalnie sadzili kokę, żeby zgłaszać się potem do rządu o subsydia na zastąpienie jej innymi roślinami. Oprócz zwykłych naciągaczy ze zbiorów zielonych liści utrzymuje się wciąż jednak 82 tys. miejscowych rodzin, a Kolumbia – wbrew woli rządu – jest największym producentem koki na świecie.

Rękawicę rzuciła jej właśnie Boliwia, i to zupełnie oficjalnie. Prezydent Evo Morales podpisał rozporządzenie, które pozwoli niemal dwukrotnie zwiększyć uprawy tej rośliny na terenie całego kraju: z dotychczasowych 12 tys. ha do 20 tys. To skończenie z legalną fikcją, bo według ekspertyz ONZ plantacje liści i tak zajmują już 20 tys. ha. Krytycy zarzucają prezydentowi (który sam wywodzi się ze związku plantatorów koki), że skorzysta na tym narkotykowy półświatek, ale Morales przekonuje, że zyski popłyną jednak do budżetu dzięki eksportowi legalnych produktów z rośliny, np. herbaty i kremów. Mimo że La Paz w przeciwieństwie do Bogoty koki się nie wstydzi, to z dorównaniem jej produkcją musi jeszcze trochę zaczekać.

Polityka 13.2017 (3104) z dnia 28.03.2017; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 9
Reklama