Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Duma ze wstydu

Historycy biją się o Europę

Europa jest pełna życia, gęsto zaludniona i zamożna. Ale niepewna siebie. Europa jest pełna życia, gęsto zaludniona i zamożna. Ale niepewna siebie. Igor Morski
Gdy historycy skaczą sobie do oczu – to znak, że kraj przechodzi kryzys tożsamości. Sądząc po sporach w Wielkiej Brytanii, Francji, ale i w Polsce czy na Węgrzech – ten kryzys dopadł większość Europy.
Fundamentalne spory polityczne toczą się dziś nie tylko wokół wskaźników PKB i rozwarstwienia społecznego, ale także wokół kulturowych mitów swojskości i cudzoziemszczyzny.Mirosław Gryń/Polityka Fundamentalne spory polityczne toczą się dziś nie tylko wokół wskaźników PKB i rozwarstwienia społecznego, ale także wokół kulturowych mitów swojskości i cudzoziemszczyzny.

Tuż przed Brexitem starły się dwie kohorty znakomitych historyków. Z jednej strony samorzutna grupa Historians for Britain – ze znakomitym Davidem Abulafią, ale także z Adamem Zamoyskim – upierała się przy odrębności brytyjskich dziejów, jakoby bardziej cywilizowanych niż okrutne kontynentalne. I wsparła brexitowców – zwolenników wyjścia z UE. W odpowiedzi ponad trzystu Historyków na rzecz Brytanii w Europie stanęło po stronie remainersów, zwolenników pozostania w UE. Wywodzili, że dzieje Wielkiej Brytanii to jednak także część historii kontynentalnej, a brytyjski imperializm całkowicie dorównuje brutalnością i cynizmem kontynentalnym ekscesom. Niby pojedynek wygrali ci pierwsi, ale chyba z wyrzutami sumienia, bo po referendum zablokowali swoją stronę internetową.

Byli też niezdecydowani – jak dobrze u nas znany Brandon Simms. Zgadzał się z brexitowcami, że gospodarczo można także bez Unii. Ale i z remainersami, że Brytania to ważna część stabilności Europy. Bez Zjednoczonego Królestwa UE może eksplodować i fala uderzeniowa tak czy inaczej przeskoczy kanał La Manche. Podobnie wywodził autor dziejów tej brytyjskiej fosy obronnej Renaud Morieux. Ten Francuz z Cambridge przekonywał w „Kanale”, że brytyjska odrębność jest dość dziurawa, bo od wieków związana z kontynentem. Wyspiarze co prawda od XVIII do XX w. obeszli się bez kontynentalnych krwawych wstrząsów, takich jak rewolucja francuska 1789 r., ale przedtem ich mieszkańcy bynajmniej nie byli wobec siebie łagodni. I wbrew imperialnym podręcznikom z 1905 r. to nie sami Brytyjczycy wygrali pod Waterloo, bo o klęsce Napoleona przesądzili Prusacy.

Polityka 19.2017 (3109) z dnia 09.05.2017; Świat; s. 60
Oryginalny tytuł tekstu: "Duma ze wstydu"
Reklama