Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Ściemniacz

Kryzys w amerykańskiej telewizji Fox News: zwalniają gwiazdy

O’Reilly twierdzi, że jest ofiarą politycznej nagonki – odwetu za głoszenie tradycjonalistycznych poglądów. O’Reilly twierdzi, że jest ofiarą politycznej nagonki – odwetu za głoszenie tradycjonalistycznych poglądów. Spencer Platt / Getty Images
Bill O’Reilly, gwiazdor konserwatywnych telewizji za oceanem, stracił pracę z powodu niekonserwatywnego narzucania się kobietom. Ale to również może być początek wielkich zmian w amerykańskich mediach.
Potomek irlandzkich imigrantów O’Reilly urodził się w 1949 r. w Nowym Jorku i wychował na jego przedmieściach.Brendan McDermid/Reuters/Forum Potomek irlandzkich imigrantów O’Reilly urodził się w 1949 r. w Nowym Jorku i wychował na jego przedmieściach.

Inni tracili pracę za mniejsze przewinienia, ale on, chociaż bardziej nabroił, wydawał się nietykalny. Nikt się nie dziwił dlaczego. Codziennie po kolacji, o godz. 20, prawie 4 mln Amerykanów zasiadało przed telewizorami, aby w stacji Fox News obejrzeć jego godzinny program „O’Reilly Factor”, gdzie najpierw komentował bieżące wydarzenia, a potem przepytywał swoich gości – ostro, sarkastycznie, nie pozwalając na łatwe uniki i mydlenie oczu.

Tylu widzów nie przyciągała żadna gwiazda żadnej kablowej telewizji informacyjnej od początku ich istnienia, czyli narodzin CNN w 1980 r. Spoty reklamowe nadawane w czasie programu Billa O’Reilly’ego przynosiły telewizji Fox News 100 mln dol. rocznie. „Factor” przez dwie dekady był flagowym okrętem tej stacji, tuby prawicy, a ostatnio Donalda Trumpa, od kilkunastu lat bijącej w statystykach oglądalności swoich konkurentów: CNN i MSNBC. Czyż można zarżnąć kurę znoszącą złote jaja?

Okazało się, że można. Jeszcze kilka tygodni wcześniej O’Reilly’emu przedłużono kontrakt na kwotę ponad 20 mln dol. Popularny prezenter wyjechał na urlop do Włoch, spotkał się tam z papieżem. Odpoczywając w cieniu cyprysów, dowiedział się jednak, że może już nie wracać do Fox News. Powodem dymisji była seria oskarżeń o molestowanie seksualne.

Zaczęło się w 2004 r., kiedy O’Reilly’ego pozwała do sądu 33-letnia producentka jego programu. Nagrała ona rozmowy z żonatym gwiazdorem, w których proponował jej „seks telefoniczny”, na starcie oferując jej masaż dolnych partii ciała i sugerując wibrator. Pozew załatwiono polubownie – Fox zapłacił powódce 9 mln dol. Był to dopiero początek.

„New York Times” na początku kwietnia ujawnił, że podobnych przypadków było więcej i tak samo się kończyły – umowami pozasądowymi. Po publikacji w „NYT” oglądalność jego programu nawet wzrosła, ale sponsorzy zaczęli wycofywać reklamy. Stacja podliczyła, że odszkodowania dla ofiar gwiazdora kosztowały ją w sumie 13 mln dol. Dużo mniej niż dochody z „Factora”, ale szefowie Foxa uznali, że w przyszłości straty mogą być dużo większe, i mimo przedłużonego kontraktu pożegnali się z nim, dając mu 25 mln dol. odprawy.

Ofiara nagonki

Dotychczas wszystko uchodziło O’Reilley’emu bezkarnie. W 2010 r. prasa doniosła, opierając się na relacjach jego córki, że w trakcie sprawy rozwodowej użył przemocy wobec żony. W następnych latach o niechciane, agresywne zaloty oskarżyło go kolejnych dziewięć kobiet. Jedna z nich, dziennikarka radiowa z Los Angeles, zeznała, że O’Reilly starał się ją zwabić do swego pokoju hotelowego, a gdy odmówiła, Fox News zrezygnował z jej występów na antenie. Jedna z prezenterek Foxa utrzymywała, że miała romans z O’Reillym. Kiedy z nim zerwała, ten nękał ją telefonami, a w końcu usiłował doprowadzić do jej zwolnienia, co mu się jednak nie udało; sprawa zakończyła się ugodą i wypłatą 1,5 mln dol. odszkodowania.

Ostatnią powódką, której zarzuty pogrążyły gwiazdę, była czarnoskóra Perquita Burgess. 67-letni O’Reilly miał się w nią uporczywie wpatrywać, wydawać jęki zachwytu na jej widok i nazwać ją „gorącą czekoladką”. Już po jego dymisji do galerii oskarżycielek dołączyły następne panie z Foxa.

O’Reilly wszystkiemu zaprzecza i twierdzi, że jest ofiarą politycznej nagonki – odwetu za głoszenie tradycjonalistycznych poglądów. Prawdopodobnie uważa, że naprawdę nie zrobił nic złego. Na miesiąc przed odejściem z Foxa wydał książkę „Old School”, zbiór esejów, w których prezentuje się jako absolwent, rzecznik i mistrz „Starej Szkoły”. O’Reilly tęskni za czasami, kiedy – jak pisze – w Ameryce dominowały pojęcia honoru, osobistej odpowiedzialności za swe czyny, szanowało się religię, obowiązywał zakaz aborcji, a małżeństwo oznaczało tylko związek osób przeciwnej płci. No i nie ścigano mężczyzn za zalecanie się do pań, dotykanie ich bez zezwolenia i opowiadanie słonych dowcipów.

W swoim programie ciętym językiem smagał liberałów, feministki i strażników politycznej poprawności. Krytykował akcję afirmatywną na uczelniach i walczył z tym, co nazywał rozpętaną przez sekularystów „wojną z Bożym Narodzeniem” (zakazy eksponowania symboli chrześcijańskich w miejscach publicznych i pozdrawiania się „Merry Christmas” zamiast ekumenicznego „Happy Holidays”).

O’Reilly’ego nie do końca można jednak zaliczyć do kategorii twardogłowych konserwatywnych prezenterów, z których wielu, jak osławiony radiowiec Rush Limbaugh, tak bardzo zaangażowało się po stronie prawicy, że notorycznie naciągają lub zakłamują rzeczywistość. Jego komentarze często stawiały go w opozycji wobec Partii Republikańskiej. W okresie rekordowej zwyżki cen benzyny ostro atakował koncerny naftowe za chciwość. Chwalił Baracka Obamę za próby poprawy położenia młodych Afroamerykanów. Częściej go krytykował, ale we wspomnianej, wydanej niedawno, książce wyraża podziw dla jego kultury, taktu i wzorowego zachowania jako ojca rodziny.

O’Reilly w odróżnieniu od innej gwiazdy Fox News Seana Hannity’ego, który ze swojego programu uczynił narzędzie propagandy republikanów, a ostatnio Trumpa, nie wahał się krytykować prezydenta, m.in. za bezpodstawne oskarżanie swego poprzednika o zakładanie mu podsłuchów w czasie kampanii wyborczej. Ideowe preferencje gospodarza „O’Reilly Factor” nie pozostawiały wątpliwości – i za to kochali go widzowie – ale zawsze powtarzał, że uważa się za komentatora „niezależnego”, wytykającego absurdy w imię zdrowego rozsądku, nie doktryny.

Potomek irlandzkich imigrantów O’Reilly urodził się w 1949 r. w Nowym Jorku i wychował na jego przedmieściach. Po ukończeniu katolickiego liceum dla chłopców studiował historię w prowadzonym przez zakonników Marist College, kontynuował naukę na Uniwersytecie Londyńskim, wieńcząc ją dyplomami z dziennikarstwa na Boston University i na Harvardzie. Terminował w lokalnych stacjach radiowych i telewizyjnych, by wylądować na dłużej w CBS News i ABC News, dla których relacjonował m.in. wojnę o Falklandy, a potem upadek muru berlińskiego. W 1996 r., gdy właściciel prawicowego imperium medialnego Rupert Murdoch stworzył Fox News, zaproponowano mu tam własny program.

Każdy swój „Factor” zaczynał od ostrzeżenia: „Uwaga, wchodzicie do no-spin!”, czyli bez ściemy albo mydlenia oczu. Inaczej niż Hannity, który pozwala konserwatywnym politykom na wygłaszanie prawomyślnych monologów, a lewicowych stawia pod ścianą, O’Reilly przepytywał wszystkich ostro, nie oszczędzając także republikanów. Mimo sympatii dla populizmu Trumpa potrafił zadawać mu trudne pytania. Często mizdrzył się do publiczności, ale jego narcyzm, zabarwiony ironicznym dystansem, miał swoisty wdzięk. Na pożegnanie mówił: „Tylko pamiętajcie: na spin (ściemę) nie ma tu miejsca, bo zdecydowanie troszczymy się o was”.

Patriarchalny klimat

Odejście O’Reilly’ego jest kulminacją kryzysu w Fox News, który trwa od wielu miesięcy. Latem ubiegłego roku car medialnego imperium Rupert Murdoch zwolnił wieloletniego dyrektora stacji Rogera Ailesa, pozwanego za molestowanie podwładnej. Pozew uruchomił lawinę zarzutów kierowanych przeciw niemu przez inne kobiety, w tym największą damską gwiazdę Foxa Megyn Kelly. Zasłynęła ona m.in. starciem z Trumpem w czasie jednej z debat telewizyjnych, kiedy wypomniała mu wulgarne i seksistowskie wypowiedzi, co skłoniło kandydata-milionera do chwilowego bojkotu tej stacji. Oskarżana, że po cichu sprzyja Hillary Clinton, Kelly rozstała się z Fox News jesienią zeszłego roku, chociaż kanał oferował jej kontrakt na 20 mln dol.

Wcześniej stacja straciła inną swoją podporę Gretę van Susteren, która mimo posiadania własnego programu w prime time wróciła do CNN. Z ujawnionych przez „NYT” dokumentów sądowych przeciw Ailesowi wynika, że główną przyczyną ucieczki kobiet była atmosfera w Fox News. Jak oświadczyła w swym pozwie prezenterka Andrea Tantaros: „stacja udaje obrońcę tradycyjnych wartości rodzinnych, ale za kulisami działa jak napędzany seksem kult w stylu klubów Playboya, przesiąknięty nieprzyzwoitością i mizoginią”.

Szefowie Foxa długo tolerowali ten patriarchalny klimat, jednak o zmianie zadecydowała postawa synów Murdocha: 45-letniego Lachlana i młodszego od niego o rok Jamesa. Zwłaszcza ten ostatni, wspierany przez swoją postępową żonę, naciskał na zwolnienie Ailesa, a ostatnio Billa O’Reilly’ego. 86-letni Rupert miał się na to nie zgadzać, ale ostatecznie dał się przekonać, że na dłuższą metę zyski z „O’Reilly Factor” nie powetują strat wizerunkowych z powodu seksistowskich ekscesów jego gospodarza.

Synowie perswadują także tacie, żeby poprawił warunki pracy w Fox News, oferując np. dłuższe płatne urlopy i inne benefity socjalne. A w maju skłonili go do kolejnej czystki – ze stacji wyleciał jej dyrektor programowy Bill Shine, popularny promotor prawicowych komentatorów, który bronił Ailesa i sprzeciwiał się zwolnieniu O’Reilly’ego. Shine’a zastąpiła Suzanne Scott, pierwsza w historii Foxa kobieta na tym stanowisku.

Nowe pokolenie Murdochów przynosi więc zmiany kultury pracy w ich korporacji, ale czy zmieni jej ideowy profil? Prawicowe środowiska podejrzewają, że po usunięciu starej gwardii James i Lachlan zaczną sterować Fox News w lewo i rozważają podobno utworzenie nowej, ultrakonserwatywnej stacji.

Na razie jednak na zmianę przesłania się nie zanosi, ponieważ Fox News, jak wykazują badania, ma stały, wielomilionowy krąg widzów – wyborców Trumpa i Partii Republikańskiej – którzy chcą potwierdzenia na antenie swoich tradycyjnych poglądów. Zwolnionego O’Reilly’ego na wizji zastąpił młodszy Tucker Carlsson, który komentuje o godz. 20 wydarzenia w podobnym duchu i stara się naśladować swego poprzednika. A godzinny program o godz. 22 zachował Hannity, w praktyce rzecznik obecnego prezydenta. Ich wskaźniki oglądalności nadal przewyższają nadającą w tym samym czasie konkurencję z CNN i MSNBC.

Jednak w porównaniu ze wskaźnikami O’Reilly’ego i Megyn Kelly wyraźnie spadają. Hannity trzyma się mocno, ale wpadł w panikę – w tweetach wygłasza tyrady, że „niewinnych ludzi” ścigają „dziennikarze-liberalni faszyści” i alarmuje, że bez starej gwardii „nie będzie już Foxa, jakiego znamy”. Na spokojnie podobną diagnozę przedstawił Michael Wolff, biograf Murdocha. Według niego wchodzimy w nową epokę, gdyż po odejściu dwóch gwiazd w prawicowej telewizji nie ma dziś osobowości o równej im charyzmie, o tej samej zdolności nawiązywania z widzami kontaktu. Wolff przewiduje nawet, że i Hannity podzieli niedługo ich los. Inni sądzą, że młodzi Murdochowie będą stopniowo przestawiali swój konglomerat medialny na odbiorców młodszych. Średnia wieku widzów Fox News to 66 lat. Młodzi Amerykanie na razie jednak od telewizji wolą internet.

Fox News jest jedynym, oprócz prawicowych stacji radiowych, tradycyjnym medium głównego nurtu – a więc cieszącym się autorytetem opartym na wiarygodności (bo w warstwie informacyjnej przestrzega dziennikarskich reguł) – które niemal bez zastrzeżeń wspiera Trumpa. Dla prezydenta, który walczy z mediami, jest więc bezcenna. Gdyby stacja zmieniła swój profil ideowy, mielibyśmy do czynienia z rewolucją w stosunkach między Białym Domem a mediami.

Sam Bill O’Reilly nie zamilkł – założył własny program nadawany w internecie i odgraża się, że „prawda wyjdzie na jaw”.

Polityka 19.2017 (3109) z dnia 09.05.2017; Świat; s. 55
Oryginalny tytuł tekstu: "Ściemniacz"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną