Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Trump umacnia przyjaźń z arabskimi despotami. Jego poprzednikom też się marzyły petrodolary

Donald Trump w Arabii Saudyjskiej Donald Trump w Arabii Saudyjskiej Forum
Trump zapewniał przywódców Arabii Saudyjskiej i Egiptu, że nie będzie im zawracał głowy pretensjami o nieprzestrzeganie praw człowieka.

Wybór Arabii Saudyjskiej jako pierwszego przystanku w podróży Donalda Trumpa na Bliski Wschód i jego wystąpienia w czasie wizyty w tym kraju nie pozostawiły wątpliwości – strategia wobec tego regionu będzie inna niż za rządów poprzednich prezydentów USA, a zwłaszcza Baracka Obamy.

W Rijad, stolicy państwa, gdzie rządzi prawo szariatu i protesty przeciw monarchii są zagrożone karą śmierci, Trump podkreślił, że Ameryka nie zamierza „wygłaszać tu wykładów” ani „mówić innym, jak mają żyć”. Prezydent umacnia przyjaźń z Saudami i innymi arabskimi despotami w rodzaju dyktatora Egiptu, generała al-Sisiego, zapewniając ich, że nie będzie im zawracał głowy pretensjami o nie przestrzeganie praw człowieka.

Demokracja wynosi do władzy islamskich fundamentalistów?

Cynizm „realnej” polityki zagranicznej Trumpa, który prawi komplementy autokratom na całym świecie, w wypadku Bliskiego Wschodu znajduje usprawiedliwienie w tezie, że muzułmańskie kraje tego regionu nie mogą sobie pozwolić na demokrację, gdyż wynosi ona do władzy islamskich fundamentalistów.

Tak stało się w Egipcie, wcześniej w Strefie Gazy, a gdzie indziej Arabska Wiosna też nie zakończyła się dobrze, więc lepiej, by wszystko wróciło do normy, bo twarde rządy autokratów gwarantują stabilizację i zapewniają ich współpracę w walce z terroryzmem.

Ci, którzy tak uważają, wolą zapomnieć, że arabskie autokracje współpracujące z Zachodem stanowią doskonałą glebę dla islamistycznego radykalizmu. Tymczasem Arabia Saudyjska oficjalnie go potępia, a po cichu – poprzez finansowanie kierowanych przez wahabitów i salafitów meczetów na całym świecie – wspiera dżihadystów. Trumpowi to jednak jakby nie przeszkadzało, bo przecież sprzedał Saudom broń za 110 mld dol. Choć przyznajmy, że jego poprzednicy też nie mieli specjalnych oporów w inkasowaniu petrodolarów.

Trump będzie skuteczniejszy niż poprzednicy?

Trump odwiedził również Izrael, gdzie oznajmił, że zrobi „wszystko, co w jego mocy”, by doprowadzić do wznowienia izraelsko-palestyńskiego procesu pokojowego. Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas zaraz mu przypomniał, że jego rodacy chcą własnego państwa oddzielonego od Izraela w granicach sprzed 1967 roku, ze stolicą we Wschodniej Jerozolimie. Izrael od dziesięcioleci odrzuca te żądania, a jego obecny rząd usztywnił stanowisko w tej sprawie.

Czy można sobie wyobrazić, że Trumpowi uda się to, co nie udało się jego poprzednikom? Czyżby liczył, że Izrael, z wdzięczności za agresywne zapowiedzi prezydenta, „nie pozwoli” na uzbrojenie się Iranu w broń nuklearną, poczyni jakieś nadzwyczajne ustępstwa umożliwiające historyczny kompromis w konflikcie bliskowschodnim?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną