Katar, potęga gazowa, jeden z najbogatszych krajów na świecie, jest – co widać na mapie – tylko wyrostkiem wielkiego półwyspu, jakim jest Arabia Saudyjska. Oba kraje, mimo tej bliskości, wiele dzieli. Arabia Saudyjska wyznaje wahabizm, najsurowszą wersję islamu. W Katarze siostra emira (władcy) dwa magisteria zdobyła za granicą, a w Arabii Saudyjskiej kobieta sama nie może nie tylko wyjechać z kraju, ale nawet wyjść z domu.
Katar jako chłopiec do bicia
Katar z optymizmem witał nowe rządy partii islamskich podczas arabskiej wiosny, Arabia Saudyjska raczej popierała antyislamskich dyktatorów. Założona w Katarze arabska telewizja Al-Dżazira nie podobała się w Arabii Saudyjskiej jako zbyt samodzielna i liberalna. Ale to wszystko różnice, które ostatecznie Saudyjczykom nie wadziły.
Katar na lądzie graniczy tylko z Arabią Saudyjską, ale przez niewielką cieśninę dzieli z Iranem największe czynne złoża gazu ziemnego na świecie. Choćby z tego powodu nie chce prowadzić tak konfrontacyjnej polityki wobec Iranu jak Arabia Saudyjska. A ta – odwrotnie – chce skonsolidować swoje przywództwo w arabskim obozie antyirańskim.
Katar – jako chłopiec do bicia – ma być dla innych krajów regionu (Omanu i Kuwejtu) ostrzeżeniem, by podporządkowały się polityce saudyjskiej wobec Iranu. I wreszcie Arabia Saudyjska – oskarżając Katar o ekstremizm – chce sama zrzucić z siebie ciągłe podejrzenia, że to ona wspiera skrajnych mułłów islamskich w krajach trzecich.
Choć tłem konfliktu jest rywalizacja saudyjsko-irańska w regionie, a ta nieprędko ustanie, to trudno sobie wyobrazić, by konflikt dyplomatyczny z Katarem długo się utrzymał. Prezydent Trump odwiedził niedawno Arabię Saudyjską i bardzo wspierał jej politykę, tym bardziej że w kampanii wyborczej zapowiadał nawet zerwanie międzynarodowego porozumienia z Iranem. Ale to nie znaczy, że Ameryka miała dopuścić do prawdziwego pognębienia Kataru, w którym leży największa amerykańska baza wojskowa na Bliskim Wschodzie, w tym baza lotnicza Al-Udeid. Katar zaopatruje w gaz liczne kraje, na szczęście statki transportowe mają swobodne wyjście ma morze. To tylko jedna z licznych łamigłówek na Bliskim Wschodzie.