Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Rumuński przyjaciel Trumpa

Od lutego w Rumunii stacjonuje ponad pół tysiąca amerykańskich żołnierzy. Od lutego w Rumunii stacjonuje ponad pół tysiąca amerykańskich żołnierzy. Inquam Photos/Reuters / Forum

Rumunia powoli wyrasta na ważnego europejskiego sojusznika Stanów Zjednoczonych, a jej prezydent Klaus Iohannis wyjątkowo dobrze dogaduje się z nowym gospodarzem Białego Domu. Podczas zeszłotygodniowego spotkania w Waszyngtonie Donald Trump wyraźnie komplementował Rumunów, chwalił za walkę z korupcją, mówił o umiłowaniu tradycji, wspólnych wartościach i coraz bardziej obiecujących amerykańsko-rumuńskich relacjach. W odpowiedzi prezydent Iohannis przypomniał, że Rumunia jako jeden z pierwszych krajów NATO zwiększyła budżet obronny do 2 proc. PKB, a jeszcze w 2013 r. udział jej wydatków obronnych w PKB nie przekraczał 1,3 proc. Rumuni nie ukrywają, że w zamian liczą na większe zaangażowanie Amerykanów w regionie. No i oczywiście w samej Rumunii, w której już przecież od zeszłego roku działa amerykańska tarcza antyrakietowa, a od lutego stacjonuje ponad pół tysiąca amerykańskich żołnierzy. Rumunia szykuje się też do zakupu amerykańskich Patriotów i rakietowych systemów ziemia–ziemia Himars. I jeśli umowę z Amerykanami ostatecznie sfinalizują, to staną się jednym z kilku państw NATO z bardzo zaawansowanym sprzętem. Skok byłby ogromny, ponieważ rumuńska armia przez lata była mocno zaniedbana, a część jej wyposażenia opierała się jeszcze na wzorach sowieckich. O tym, że na linii Waszyngton–Bukareszt jest ostatnio wyjątkowo ciepło, świadczy też fakt, że już na początku lipca prezydenci obu krajów znów uścisną sobie dłonie, tym razem w Polsce, w czasie Szczytu Trójmorza.

Polityka 25.2017 (3115) z dnia 20.06.2017; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Reklama