Nowy sojusz w światowej polityce: Macron i Schwarzenegger. O co będą wspólnie zabiegać?
Prezydent Francji Emmanuel Macron podjął kolejną próbę wpłynięcia na politykę Donalda Trumpa w sprawie zmian klimatu – tym razem poprzez pośrednictwo Arnolda Schwarzeneggera.
Były gubernator Kalifornii (z ramienia Republikanów, dodajmy) i obecny prezydent Francji spotkali się wczoraj, żeby porozmawiać o tym, jak „znowu uczynić planetę wspaniałą” („make the planet great again”). To parafraza słynnego już hasła Donalda Trumpa z kampanii – „make America great again” – które po raz pierwszy pojawiło się w amerykańskiej polityce za sprawą Ronalda Reagana w 1980 r.
W czasie majowego szczytu państw G7 Trump nie zgodził się m.in. na część porozumienia dotyczącego klimatu. Podpisane w grudniu 2015 r. w Paryżu przez 195 państw, a wśród nich także USA, porozumienie o przeciwdziałaniu niekorzystnym zmianom klimatycznym zobowiązuje jego sygnatariuszy do podjęcia działań mających utrzymać średni wzrost temperatury na kuli ziemskiej na poziomie poniżej 2 stopni Celsjusza. Według Trumpa proponowane zmiany zaszkodzą amerykańskiej gospodarce.
Tuż po szczycie w w Taorminie Macron nie krył rozczarowania. Publicznie prosił Trumpa, niestety bezskutecznie, o zmianę stanowiska i danie pozytywnego przykładu Chinom. O to samo zaapelował do Trumpa premier Justin Trudeau, podkreślając, że „nie można mieć gospodarki w przyszłości, nie troszcząc się o klimat”.
Czy nowy polityczny sojusz Macron-Schwarzenegger ma szanse wpłynąć na Trumpa?
Media na całym świecie zaczynają określać znajomość prezydenta Francji i byłego gubernatora jako „bromance”, czyli bliską, ale nieseksualną relację pomiędzy mężczyznami (słowo jest zbitką wyrazową utworzoną od słów „bro” i „romance”, oznaczających „brachola” i „romans”).
Pamiętajmy, że w sprawie klimatu nie zdołała dotąd wpłynąć na niego ani jego córka, Ivanka, ani jego zięć, Jared Kushner. Ale mimo wszystko nieprzewidywalność Trumpa zawsze zostawia odrobinę nadziei.
Na podstawie: BBC