Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Relacja z Hamburga: Policjanci strzelają do protestujących, protestujący rzucają kamieniami

Protesty przeciwko G20 w Hamburgu Protesty przeciwko G20 w Hamburgu Fabrizio Bensch / Forum
Ochrona szczytu G20 okazała się (zbyt?) dużym wyzwaniem dla hamburskiej policji. I funkcjonariusze, i protestujący ponoszą odpowiedzialność za to, co dzieje się w jego trakcie.

15 tys. policjantów to za mało – taki wniosek nasuwa się w związku z wydarzeniami towarzyszącymi szczytowi G20 w Hamburgu. W piątkowy poranek miejscowych funkcjonariuszy wsparły dodatkowe oddziały. Okazuje się jednak, że podstawowym problemem jest nie liczba policjantów, a ich zachowanie.

Jakie nastroje panują w Hamburgu? Przede wszystkim ma się tu poczucie, że agresja wymyka się spod kontroli. I brak potrzeby kompromisu z każdej strony. Wszystko zaczęło się kilka dni temu, kiedy policja wprowadziła zakaz przebywania na maleńkiej wysepce Entenwerder. Służby tłumaczyły, że to ze względu na obecność agresywnych osób. Rzecz w tym, że atmosfera była do tego momentu bardzo spokojna, wręcz pokojowa. Większość ludzi chciała się tam najzwyczajniej w świecie przespać. Skutek był taki, że po Hamburgu rozlał się tłum ludzi, którzy nie mieli gdzie spędzić nocy.

Łatwo sobie wyobrazić, w jakich byli nastrojach, nie mogąc nawet zmrużyć oka. Nie dziwi też, że gniew scedowali na policję. Mundurowi mogli – i powinni – zrobić coś, co rozładowałoby napięcie. Mogli też zachowywać się nieco mniej restrykcyjnie wobec osób w oczywisty sposób nieszkodliwych. Niestety – zamiast tego doprowadzono do eskalacji konfliktu.

Hamburscy policjanci nie sprostali zadaniu

W czwartek byliśmy świadkami gwałtownych protestów, które wpisują się w spiralę negatywnych emocji. Wprawdzie organizatorzy szczytu spodziewali się, że hasło demonstrantów, jakim było „Witamy w piekle”, będzie adekwatne do ich zachowania, ale okazało się, że jeżeli ktoś przesadził, to głównie policjanci. Uparli się oni, by protestujący z tzw. czarnego bloku zdjęli ubrania i szaliki zakrywające ich twarze (co jest określone w Niemczech w odpowiednich ustawach). Grupka była niewielka, w dodatku nie wszyscy zakłócali porządek. Część z nich zachowywała się właściwie, podobnie jak większość pokojowych demonstrantów. Uczestnicy planowali rozpocząć marsz przy słynnym hamburskim targu rybnym. Zdążyli przejść zaledwie kilka metrów, ale ich pochód został zatrzymany przez armatki wodne.

Świat obiegły fotografie, które mówią same za siebie – strzelanie z bliskiej odległości do pokojowo protestujących, znajdujących się w dodatku na odgrodzonym terenie, jest całkowicie niedopuszczalne. Nie było ani dokąd uciec, ani gdzie się ukryć.

Trzeba to powiedzieć jasno: jeśli chodzi o ludzi, którzy wszczynają burdy, palą samochody i obrzucają policjantów kamieniami, to ci nie zasługują na pobłażliwe traktowanie. W piątek zobaczyliśmy, co zrobiły z naszym miastem grupy agresywnych lewicowców: wprowadziły chaos, irytację i dokonały licznych zniszczeń. Sęk w tym, że ci ludzie nie byli protestującymi. To zwykli kryminaliści, powinni zostać ukarani.

Protestować można inaczej

Uczestnicy hamburskich protestów deklarują się jako przeciwnicy G20, kapitalizmu i politycznego stylu oraz poglądów Donalda Trumpa. Z jakiegoś powodu pewna część tego tłumu nie potrafiła jednak zrozumieć, że brutalna przemoc niespecjalnie pomoże im w przeforsowaniu ich postulatów. W trakcie wizyty Trumpa w Warszawie zgromadziło się około dwustu osób, które protestowały w imię tych samych haseł, co hamburczycy. Nie wybuchł przez to jednak żaden skandal, całość przebiegła bardzo pokojowo.

Tak szybko, jak się zaczął, szczyt G20 dobiega końca. W sobotę Hamburg się uspokoi, a emocje powoli opadną. Jeżeli jednak miasto ma zostać zapamiętane jako gościnne i przyjazne, to zarówno policja, jak i protestujący muszą trzymać klasę. Z pewnością dałoby się zachować zdrową równowagę i prowadzić kulturalną dyskusję między światowymi przywódcami i ich przeciwnikami.

Najbliższe godziny zadecydują, jak po tym szczycie zostanie zapamiętany Hamburg. Obrazków z czwartkowej nocy nie da się już wymazać, a policji trudno będzie odzyskać dobre imię. Szkoda, że po tym wielkim wydarzeniu, jakim jest szczyt G20, pozostanie tak marne wrażenie. Zwłaszcza że inne protesty, do których dochodziło w ostatnim tygodniu, przebiegły całkowicie pokojowo, np. Lieber tanz ich als G20 (Taniec zamiast G20). Oby w sobotę podobnych obrazków było więcej.

tłum. Julian Sobiech

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną