Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Kolejna niefortunna nazwa ulicy rodzi napięcia między Warszawą i Kijowem

Od 1 czerwca ulica prowadząca do dzielnicy będącej największą „sypialnią” miasta zmieniła nazwę – z prospektu generała Nikołaja Watutina na prospekt Romana Szuchewycza. Od 1 czerwca ulica prowadząca do dzielnicy będącej największą „sypialnią” miasta zmieniła nazwę – z prospektu generała Nikołaja Watutina na prospekt Romana Szuchewycza. Daniil Ulanov / Flickr CC by 2.0
Polska opinia jest zszokowana tym, że przywódca UPA został upamiętniony w toponimii Kijowa. Czy nowa nazwa ulicy wróży kolejne komplikacje w polsko-ukraińskim dialogu?

Prawie rok temu w przemysłowej części Kijowa pojawiła się ulica Stepana Bandery, a ostatnio ulica Romana Szuchewycza. Obie słyną z częstych utrudnień w ruchu (korków), a nie z zasług swych patronów. Polska opinia jest zszokowana tym, że przywódca UPA został upamiętniony w toponimii Kijowa. Czy można było tego uniknąć? Czy nowa nazwa ulicy wróży kolejne komplikacje w polsko-ukraińskim dialogu?

Fakt

Od 1 czerwca ulica prowadząca do dzielnicy będącej największą „sypialnią” miasta zmieniła nazwę – z prospektu generała Nikołaja Watutina na prospekt Romana Szuchewycza. Decyzja została podjęta przez radnych miejskich Kijowa.

Za zmianą nazwy ulicy zagłosowało 69 osób spośród 120, nowego patrona wsparli wszyscy radni z frakcji nacjonalistycznej Swobody, partii mera Lwowa Samopoc i partii Juli Tymoszenko Batkiwszyna. Ale zmiana stała się możliwa wyłącznie dzięki głosom frakcji Bloku Petra Poroszenki i osobiście Witalija Kliczka.

Niespodzianka, na którą trzeba było czekać

Uchwała radnych miasta Kijowa zgorszyła i zaskoczyła najbardziej proukraińskich publicystów w Polsce.

Agnieszka Romaszewska zmianę nazwy ulicy określiła jako „przekroczenie moralnej granicy i granicę bezdennej głupoty”, w podobny sposób opisali to wydarzenie Wojciech Mucha i Marcin Rey, bloger znany z tropienia prorosyjskich działaczy w Polsce. Wszystkie te osoby próbowały powstrzymywać „antyukrainizm”, o który są oskarżani działacze partii PiS. Inny polski publicysta Piotr Skwieciński skomentował nazwę nowej ulicy Kijowa jako sygnał, że Ukraina nie potrzebuje wsparcia za każdą cenę i Polska ma prawo zdecydowanie walczyć o swoje interesy, a nie „rozpieszczać Ukrainę”.

Istotne, że w przeddzień obchodów Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa OUN-UPA wszystkie proukraińskie kręgi (rządowe i opozycyjne) w Polsce straciły argumenty na rzecz Ukrainy jako państwa potrzebującego bezwarunkowego wsparcia.

Reakcje polskiej strony na ulicę Szuchewycza są bardzo podobne do reakcji Ukraińców na przegłosowanie uchwały wołyńskiej w 2016 r. Przypomnę, że kilku ukraińskich historyków i polityków nawoływało wówczas do uchwały w sprawie upamiętnienia ludobójstwa na Ukraińcach dokonanego przez władze II RP.

Interpretacja

Jednak podstawowym pytaniem jest to, czy można było zapobiec pojawieniu się niefortunnej nazwy ulicy, i to akurat teraz? Czy Polska mogła temu przeciwdziałać? Otóż tak, na pewno można było poczynić przynajmniej pewne starania.

Pierwsza i najważniejsza rzecz – zmiana nazwy ulicy wymaga przeprowadzenia długiej i przejrzystej procedury. Nikt nie debatuje za zamkniętymi drzwiami, nikt nie głosuje w nocy. Dla każdego naprawdę zainteresowanego nie była to niespodzianka.

Po drugie, warto przypomnieć, że w grudniu 2016 r. radni miasta Kijowa nie uzbierali liczby głosów wystarczającej do powołania ulicy Szuchewycza. Pół roku temu za projektem zmiany nazwy ulicy zagłosowało zaledwie 41 radnych z wymaganych 61. W grudniu 2016 r., tak samo jak 1 czerwca 2017 r., na sali obrad również był obecny syn Romana Szuchewycza, Jurij, mimo to zimą 2016 r. kijowskim radnym zabrakło 20 głosów do przeforsowania „dobrej zmiany”.

Wątpliwe, żeby przez te pół roku radni z klubu Petra Poroszenki studiowali książki z historii Ukrainy w XX w. i po przeczytaniu doszli do wniosku, że Watutin jest gorszym patronem od Szuchewycza, dlatego trzeba usunąć sowieckiego generała z przestrzeni publicznej i w ten sposób z pamięci wszystkich Ukraińców. Zresztą obaj współpracowali z hitlerowcami, tyle że Watutin od 1933 r. po 1941 rok (Watutin w 1939 r. uczestniczył w opracowywaniu planów podziału Polski, który nastąpił na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow. Zginął w zasadzce UPA).

„Sprawa Szuchewycza trwała bardzo długo. Kliczko mówił: to nie spodoba się Polakom. Trzeba było go przekonywać, że to nasza, ukraińska, wewnętrzna sprawa. Dla nas jest ważna nasza historia. Oni robią machlojki, my milczymy, więc zróbcie nam przysługę” – relacjonował klimat dyskusji jeden z kijowskich radnych.

Przypomnę, że w kijowskiej radzie miasta zasiada 52 radnych reprezentujących Blok Petra Poroszenki, których wspiera 15 radnych z klubu Zjednoczenie Samopomoc (22 radnych), Batkiwszyna (17 radnych), Swoboda (14 radnych).

„Myślicie, że jestem w stanie przeforsować coś w Kijowie, jak mam 14 głosów? Bez głosów ludzi Kliczka nie możemy nic, więc my nie robimy zadymy, gdy wy coś kombinujecie. On jest nam [coś] winien” – sprecyzował radny jednego z klubów. Kijowska komisja toponimii została określona przez rozmówcę jako „watna” (w ukraińskim politycznym slangu tak określa się osoby bardzo prorosyjsko i prosowiecko nastawione, „wata” od watnik [w Polsce – waciak] czyli pikowana kurtka robocza).

Rzeczywiście, w komisji opiniującej przydatność tego albo innego bohatera do upamiętnienia w „Matce Grodów Ruskich” są tylko dwie osoby o wyrazistych, nacjonalistycznych poglądach: aktor i radny reprezentujący Swobodę, Bogdan Beniuk, i dr Pawło Podobiet, bliski współpracownik Włodymira Wiatrowycza z ukraińskiego IPN.

Wnioski

Czy była możliwość zapobieżenia temu niefortunnemu wyborowi? Zapewne tak, ale trzeba było włożyć trochę wysiłku i podjąć starania na szczeblu ambasady RP, polskiego MSZ, miejscowej Polonii oraz ludzi dobrej woli, ponieważ na Ukrainie istnieją liczne środowiska krytycznie obserwujące promowanie dziedzictwa OUN-UPA.

Niestety, ośrodki zainteresowane tonowaniem obecnych napięć między Warszawą a Kijowem albo nie koordynują swoich działań, albo w ogóle nie są one zauważalne w działaniu.

Polska nie jest w stanie realizować skutecznego lobbingu swoich interesów, ale ostatnie wydarzenia świadczą wyraźnie o pogorszeniu sytuacji, ponieważ Warszawa ma dziś trudności nawet ze zwykłym wyartykułowaniem swoich poglądów.

Oto jedno z najprostszych rozwiązań co do nazwy ulicy: jej patronem mógłby być Tarasa Bulba-Boroweć, należący do kanonu XX-wiecznych bohaterów walki o niepodległość Ukrainy, który – według historyków – odrzucał stanowczo propozycję czystki etnicznej na Polakach.

Może więc warto zastanowić się nad kondycją propolskich i polonijnych środowisk na Ukrainie – to temat zasługujący na poważną analizę. Obu stronom powinna wyjść na dobre.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną