Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Żeby ukarać Polskę, Unia potrzebuje zgody Węgier. I być może ją dostanie

Jarosław Kaczyński i Wiktor Orbán Jarosław Kaczyński i Wiktor Orbán Radosław Pasterski/Rzeczpospolita / Forum
Unia w najbliższym czasie nie wdroży sankcji przeciwko Polsce – blokują je Węgry. Budapeszt może jednak ulec presji zachodnich państw Unii. Sprzyja temu kalendarz wyborczy. Wiktor Orbán na wiosnę 2018 r. musi stanąć do wyborów.

Zeszłotygodniowe zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa i plany upolitycznienia Sądu Najwyższego odbiły się sporym echem w Europie. Propozycje polskiego rządu skrytykowali przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej Niemiec Manfred Weber, lider brukselskich liberałów Guy Verhofstadt i francuski komisarz do spraw finansowych Pierre Moscovici. Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker poprosił odpowiedzialnego za procedurę praworządności przeciwko Polsce wiceprzewodniczącego KE Fransa Timermansa o przedstawienie zmian w polskim sądownictwie na środowym zebraniu kolegium komisarzy.

Wprowadzenie sankcji na razie niemożliwe

Unijne traktaty pozwalają na usankcjonowanie państwa członkowskiego, jeżeli dany kraj burzy fundamenty UE – poszanowanie dla praw człowieka, wolności, demokracji, równości i rządów prawa. Wdrożenie retorsji, które mogą obejmować nawet zawieszenie głosu w Radzie Unii, jednogłośnie zatwierdza Rada Europejska, a z głosowania wyłączone jest państwo, którego dotoczy postępowanie. W praktyce Unia nigdy nie wprowadziła sankcji przeciwko członkowi wspólnoty.

Polskę przed wprowadzeniem kar chronią Węgry, które w ten sposób chronią własne interesy. Niemal wszystkie kwestionowane przez Brukselę zmiany wprowadzane przez polski rząd są wzorowane na reformach wdrożonych wcześniej przez konserwatystów z Fideszu Wiktora Orbána. Reguła ta sprawdza się też w przypadku SN – węgierski rząd już w 2011 r. uporał się z Sądem Najwyższym, rozwiązując go i zastępując nowym tworem o zbliżonych kompetencjach. Przy okazji Fidesz zmienił zasady powoływania sędziów i w miejsce wcześniejszego szefa SN powołał sędzinę blisko związaną z partią. Unia nie zareagowała na te zmiany.

Węgrzy na razie nie zamierzają wycofywać swojego sprzeciwu wobec wprowadzenia sankcji na Polskę. Według informacji przekazanych nam przez europosła Fideszu Budapeszt nie ma interesu w wycofywaniu weta, a we wdrażaniu sankcji widzi nierówne traktowanie wschodnich krajów UE przez Zachód: – Stosowanie sankcji wobec Polski i Węgier byłoby przykładem wybiórczego traktowania państw członkowskich. Jeżeli Warszawa lub Budapeszt mają być karane za łamanie rządów prawa, to czemu nie ukarzemy Niemców za pozwalanie na małżeństwa dzieci w mniejszościach muzułmańskich?

Ten sam europoseł dodał jednak, że stanowisko jego rządu mogłoby ulec zmianie pod silną presją ze strony Francji lub Niemiec.

Co musiałoby się stać, żeby Unia zareagowała na sytuację w Polsce?

Wprowadzenie sankcji przeciwko Polsce było niewykonalne aż do zwycięstwa Emmanuela Macrona we francuskich wyborach prezydenckich. Pośrednio przyznawał to sam Timmermans, który zdając sobie sprawę ze sprzeciwu Węgrów, nigdy nie wystąpił do Rady Europejskiej o rozpoczęcie procedury sankcyjnej. Obecność francuskiego liberała zmienia nastroje w Unii. Macron już w trakcie kampanii nawoływał do ukarania Warszawy za nieprzestrzeganie unijnych wartości, zobowiązał się też do wprowadzenia kar w przeciągu trzech miesięcy od objęcia przez siebie urzędu, co oczywiście było niewykonalne.

Według naszych rozmówców będących blisko Pałacu Elizejskiego otoczenie prezydenta Francji jest zdeterminowane ukarać Polskę, nawet kosztem odpuszczenia tych samych grzechów Węgrom. Według Francuzów jest to jedyna droga do zatrzymania niekonstytucyjnych zmian w Polsce, którą z kolei uważają za dużo bardziej znaczącego członka Unii od Węgier.

Paryż zdaje sobie jednak sprawę z tego, że sam nie będzie w stanie przeforsować ukarania Warszawy i liczy na pomoc Berlina. Ta może nadejść dopiero po wrześniowych wyborach parlamentarnych. Kanclerz Angela Merkel po odnowieniu mandatu będzie bardziej skłonna do konfrontowania się z rządem Prawa i Sprawiedliwości, na rękę będzie jej też odpuszczenie grzechów Węgrom. Pozwoli to uniknąć wszczynania rewolucji w jej brukselskiej rodzinie politycznej, EPL, do której należy zarówno jej partia chadecka jak i Fidesz (PiS jest za to członkiem Europejskich Konserwatystów i Reformatorów).

Z kolei Orbán już przy wyborze Tuska na szefa Rady pokazał, że realizację własnych celów politycznych ceni wyżej od sojuszu z Polakami. Węgierski premier przez najbliższy rok będzie wyczekiwał na sukcesy w Brukseli, którymi będzie mógł pochwalić się w domu. Fidesz na wiosnę przyszłego roku stanie do wyborów, a pozytywne dla Węgier wieści z UE mogą tylko przysporzyć głosów jego partii.

Wprowadzenie formalnych sankcji jest jednak wciąż mało prawdopodobnym scenariuszem. Dużo bardziej możliwe jest za to wdrożenie nieformalnych kar. W KE już przewża opinia, że w unijnym budżecie po 2020 r. wypłacanie funduszy unijnych powinno być uzależnione od przestrzegania rządów prawa przez państwo-beneficjenta. Jedną z pierwszych ofiar nowego wymogu byłaby Polska. Wprowadzenie zmiany popiera komisarz do spraw budżetu Niemiec Gunther Oettinger, przychylnie o propozycji wypowiada się też czeska komisarz Vera Jourova.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama