Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Dlaczego polscy emigranci tak licznie protestowali przeciwko zmianom w sądownictwie?

Protest Polaków w Brukseli, 23 lipca 2017 Protest Polaków w Brukseli, 23 lipca 2017 Łukasz Kobus / Forum
Taka skala zaangażowania nie miała miejsca ani w przypadku zeszłorocznych protestów kobiet, ani przy wprowadzaniu zmian w Trybunale Konstytucyjnym.

Prezydent Andrzej Duda zawetował ustawy o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa. Jednym z czynników, który skłonił prezydenta do stanięcia w kontrze do swojego obozu politycznego, były wielotysięczne manifestacje zorganizowane w ponad stu polskich miastach. Jednak protesty w obronie niezawisłości sądów odbywały się też za granicą, udział w nich brały setki Polaków mieszkających poza krajem.

Demonstracje odbywały się m.in. w Londynie, Paryżu, Rzymie, Berlinie i Brukseli. Przeciwko upolitycznieniu sądów demonstrowano też w mniejszych miastach kontynentu, które nie są zwykle kojarzone z dużą polską diasporą, takimi jak Luksemburg, Lizbona czy Brema. Co ciekawe, w organizację manifestacji zaangażowali się też obcokrajowcy, którzy w upolitycznieniu polskich sądów widzą zagrożenie dla wartości europejskich w całej Europie. Bodaj najaktywniej działała pozarządowa organizacja Pulse of Europe, zrzeszająca Europejczyków o prounijnych poglądach. Stowarzyszenie przeprowadziło demonstracje w centralnych punktach i pod polskimi ambasadami w 17 miastach w Unii Europejskiej.

Polscy emigranci się angażują

Nie jestem ani politykiem, ani prawnikiem. Na co dzień zajmuję się architekturą. Od dwóch lat narasta jednak we mnie złość, a kolejne wydarzenia rozniecają żar – mówi współorganizatorka protestu w Luksemburgu Anna Turek. Po czym dodaje: – Teraz partia rządząca wyciąga swoją zachłanną rękę po niezależne sądy. Parlament uchwala nowelizację ustawy o KRS, dając politykom kontrolę nad powoływaniem i awansowaniem sędziów, tym samym wpływając na niezawisłość ich opinii. Najpierw pojawił się sprzeciw i ogromne poczucie niemocy, a potem wola działania.

Liczne zaangażowanie polskich emigrantów nie może dziwić. Po pierwsze, ich aktywność polityczna jest zwyczajowo wyższa, do urn w lokalach wyborczych za granicą chodzi o kilkadziesiąt pkt proc. wyborców więcej niż w kraju. Po drugie, politycznie angażujący się emigranci zdecydowanie częściej popierają mniejsze ugrupowania. W 2015 r. na PiS głosowało 33 proc. wyborców oddających głosy za granicą, a wynik ten jest i tak zawyżany przez świetny rezultat ugrupowania w USA i Kanadzie. Elektorat mieszkający za granicą chętniej zaś głosuje na mniejsze ugrupowania, jak Kukiz, Nowoczesna czy marginalne w skali kraju inicjatywy polityczne Janusza Korwin-Mikkego.

Większe zaangażowanie emigrantów może więc tłumaczyć jednomyślna krytyka upolitycznienia sądów przez wszystkie powyższe ugrupowania – taka sytuacja nie miała miejsca ani w przypadku zeszłorocznych protestów kobiet, ani przy wprowadzaniu zmian w Trybunale Konstytucyjnym.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną