Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Chińczycy ratują świat

Kadr z filmu „Wolf Warriors 2” Kadr z filmu „Wolf Warriors 2” Wu Jing / EAST NEWS

Motto „Każdy, kto zagraża Chinom, zostanie zniszczony, choćby nie wiadomo jak daleko stąd” – gdyby Chiny zamienić na Amerykę – mogłoby być spokojnie ulubioną frazą Hollywood. To by się zgadzało: główny komplement pod adresem „Wolf Warriors 2” (Wilczych Wojowników), najgłośniejszej nowej chińskiej premiery filmowej, jest taki, że to wreszcie „hollywoodzkie kino”. Jest rozmach, tempo, niezwykle efektowne sceny walki, helikoptery i czołgi, udane repliki aktualnego chińskiego uzbrojenia – nie bez kozery premiera odbyła się tuż przed hucznymi obchodami 90. rocznicy Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Konsultantem u boku Wu Jinga, reżysera i głównego aktora, był Anthony Russo, ten od „Kapitana Ameryki” – i to widać. Mamy też silny wątek narodowo-patriotyczny: żołnierze jednostki specjalnej wysłani zostają do anonimowego zakątka Afryki, gdzie biali najemnicy dokonali przewrotu, uwięzili chińskich biznesmenów i sporą grupę lokalnej ludności. Jak się to kończy, nietrudno przewidzieć („cały świat odetchnął z ulgą”). I niewątpliwie takie zakończenie Chińczykom się podoba: „WW2”, sfinansowany z prywatnych środków, zarobił w pierwszym tygodniu 238 mln dol. i był najchętniej oglądanym filmem na świecie. Wyprzedzając w rywalizacji hollywoodzki blockbuster „Dunkierkę”. Co prawda na portalach społecznościowych podniosły się głosy, że fabuła mocno naciągana, a patriotyzm papierowy, ale wszystkim nie dogodzisz.

Polityka 32.2017 (3122) z dnia 08.08.2017; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 11
Reklama