Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Czemu mają służyć rewelacje Saakaszwilego wygłoszone w Polsce o katastrofie smoleńskiej?

Ostatnio wokół tego polityka zrobiło się gorąco. Ostatnio wokół tego polityka zrobiło się gorąco. Lazarenko Mykola/Tass / Forum
Micheil Saakaszwili zachowywał się w Warszawie nadzwyczaj politycznie. Spotykał się z politykami rządzącej partii, marszałkiem Senatu i wicemarszałkiem Sejmu, a nawet udzielił kilku, zdumiewających zresztą, wywiadów.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, Saakaszwili jest przecież zwierzęciem bardzo politycznym, uprawianie polityki to nie tylko jego zawód, ale i charakter. Jednak ostatnio wokół tego polityka zrobiło się gorąco, a nawet zyskał sobie miano najbardziej znanego bezpaństwowca na świecie. Wszystko po tym, jak prezydent Ukrainy Petro Poroszenko pozbawił Saakaszwilego ukraińskiego obywatelstwa. Podobno kroplą, jaka przelała miarkę wytrzymałości Poroszenki była piosenka „Czekoladowa dupa”, śpiewana przez pewien zespół muzyczny w programie, którego gospodarzem, w jednej z ukraińskich telewizji, był właśnie Saakaszwili. Odniesienie do prezydenta, nazywanego też królem czekolady, było nader oczywiste.

Poroszenko nie zwlekał z decyzją. Warto przypomnieć, że w 2015 r. prezydent osobiście wręczył Saakaszwilemu ukraiński paszport.

Saakaszwili, dwukrotnie prezydent Gruzji, dziś jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym, oskarżony o nadużywanie władzy i sprzeniewierzenie funduszy państwowych. Poroszenko, zresztą przyjaciel Micheila jeszcze z czasów studenckich – co sam podkreślał chętnie – kategorycznie odmówił wydania go Tbilisi, co mocno popsuło stosunki gruzińsko–ukraińskie.

Saakaszwili był zaufanym sojusznikiem ukraińskiego prezydenta

Saakaszwili przyjechał do Kijowa ze Stanów Zjednoczonych w 2013 r., był gwiazdą Euromajdanu, gdzie witano go entuzjastycznie, jako reformatora i przeciwnika Kremla. Został najbardziej zaufanym sojusznikiem ukraińskiego prezydenta, który łączył z jego osobą nadzieje na przemiany demokratyczne, mianował szefem Międzynarodowego Zespołu ds. Reform i gubernatorem obwodu odeskiego, gdzie miał uzdrowić skorumpowany system. Misja trwała ledwie rok, Saakaszwili szybko skłócił się z ówczesnym premierem Ukrainy Jaceniukiem, którego atakował za sprzyjanie oligarchom i hamowanie reform oraz ministrem spraw wewnętrznych Awakowem. Zabawna scena, kiedy rzucił w ministra szklanką, długo była hitem Internetu.

Założył ruch obywatelski na rzecz walki z korupcją, licząc na sukces we wcześniejszych wyborach do parlamentu. Do wyborów nie doszło, Saakaszwili złożył więc urząd gubernatora i utworzył partię Ruch Nowych Sił, obiecując marsz po władzę. Domagał się przedterminowych wyborów, zarzucał Poroszence sprzyjanie Rosji, zaniechanie reform, popieranie oligarchicznych klanów i bezwzględne dbanie o własny, czekoladowy biznes. Dziś zarzuca mu także tchórzostwo, bo nagła decyzja prezydenta zastała go w Nowym Jorku.

Obiecuje, że wróci do Kijowa, choćby miał zamieszkać na lotnisku Boryspol. Bo czuje się Ukraińcem, wliczając wojsko i studia uniwersyteckie spędził w kraju 12 lat, brał udział w trzech rewolucjach. Zapowiada gorącą polityczną jesień w Kijowie. I że będzie bronił swoich praw w sądzie, choćby nawet miał pójść do Strasburga. Saakaszwili jest zresztą z wykształcenia prawnikiem, adwokatem.

Jak Saakaszwili przekroczył granicę Polski

Mógłby wystąpić o holenderski paszport, bo obywatelką Holandii jest jego żona. Ale może woli paszport polski? Lub status uchodźcy w naszym kraju?

Nie do końca wiadomo, w jaki sposób Saakaszwili przekroczył granicę Polski, on sam utrzymuje, że użył bez problemu ukraińskiego paszportu, który posiada. Jako obywatel Ukrainy był zobowiązany zrzec się obywatelstwa innych państw, miał na to chyba dwa lata. Wiadomo, że utracił obywatelstwo Gruzji. Czy zataił, że posiada paszport amerykański? Dziennikarz Newsweeka Michał Kacewicz twierdzi, że widział – podróżując wraz z Saakaszwilim z Kijowa trzy lata temu – jak takim właśnie paszportem się legitymował.

Saakaszwili przyjechał do Polski jako przyjaciel byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz z zamiarem uczestniczenia w obchodach rocznicy powstania warszawskiego. Oświadczył zresztą, że gruzińska administracja ściga go w związku z pieniędzmi wydanymi na bilet lotniczy oraz kwiaty, zakupione na pogrzeb Lecha Kaczyńskiego, po katastrofie polskiego samolotu pod Smoleńskiem.

Co Saakaszwili mówi o katastrofie smoleńskiej?

Ale to nie są najbardziej zadziwiające słowa Saakaszwilego. W wywiadzie dla Telewizji Republika odniósł się do katastrofy smoleńskiej w 2010 roku: „Nie ma takich wypadków, nie wierzę w tego typu przypadki. To było celowe działanie Putina. Jestem pewien, że był bardzo zadowolony z tego, co się wydarzyło”. I dalej: „Można to potraktować jako akt wojny, celowe doprowadzenie do katastrofy, obojętnie, czy samolot został zestrzelony czy w inny sposób doprowadzono do wypadku, rezultat jest taki sam”. Saakaszwili stwierdził, że dla Rosji Kaczyński – był nie tylko zagrożeniem, był symbolem, a dla Putina ukaranie swoich wrogów jest rzeczą absolutnie podstawową.

Polityk oświadczył również, że dwa dni przed katastrofą Smoleńską Lech Kaczyński zaproponował, by do Katynia polecieli wspólnie. „Odpowiedziałem, że przecież Putin nie wpuści mnie do samolotu, to oczywiste. Lech mówił po prostu – wejdź do mojego samolotu i polecimy razem”– relacjonuje Saakaszwili

Zdaniem Saakaszwilego, Lech Kaczyński odegrał decydującą rolę w powstaniu bloku państw Europy Środkowej, gdzie Polska odgrywała rolę mocarstwa. „Kiedy poznałem Kaczyńskiego, kiedy usłyszałem, co mówi i zobaczyłem, jak się zachowuje, uświadomiłem sobie, że mam do czynienia z prawdziwym bohaterem” – przekonuje. Chętnie powtarzał, że Polska jest supermocarstwem w Europie i że to przykład dla Ukrainy, która też chce być silna w Europie.

Na liście wrogów Putina, jak powiada, on sam jest numerem jeden, a zaraz za nim był prezydent Kaczyński. W rozmowie z RMF 24 powiedział: „Uważam, że Lech Kaczyński został ukarany przez Rosjan za to, że przyleciał do Gruzji i zabrał głos w Tbilisi. Myślę, że to był plan Rosjan, żeby pozbyć się Kaczyńskiego”.

Takie rewelacje powtarzał z lubością i wielokrotnie. Nie wyjaśnił, na jakiej podstawie opiera swoje opinie o smoleńskiej katastrofie. Ale wpisał się w relację PiS. Bardziej sprzyjać pisowskiej propagandzie i teorii „zamachowej” chyba nie można. To już nie ekspert komisji, nie jakiś amerykański profesor, lecz znany polityk, dobrze umocowany w Stanach Zjednoczonych, który zresztą Rosję poznał.

Jak ta wizyta wpłynie na polsko-ukraińskie relacje

Pewnie ta głośna i aktywna wizyta w Warszawie nie spodoba się w Kijowie, pewnie prezydent Poroszenko nie jest zachwycony, obserwując sukcesy Saakaszwilego w Polsce. Raczej nie wpłynie to korzystnie na polsko–ukraińskie relacje, zwłaszcza, że Saakaszwili podkreślił, że rozmawiał z władzami PiS o współpracy z jego partią. A w Warszawie spotkał się z ukraińskimi politykami - działaczami Ruchu Nowych Sił na Ukrainie. Partia domaga się przedterminowych wyborów i ostro atakuje Poroszenkę.

Prokuratura generalna Gruzji poinformowała, że zwróciła się do „kompetentnych organów” w Polsce w związku z wizytą Saakaszwilego w Warszawie. Poinformował o tym portal Echo Kawkaza i powtarzają rosyjskojęzyczne media.

Jak relacjonuje PAP, do polskiej prokuratury wpłynął wniosek Ministerstwa Sprawiedliwości Gruzji o dokonanie ustaleń, czy Saakaszwili przebywa na terytorium Polski. To informacja pochodząca od rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Rzecznik poinformował też, że prokuratura, zgodnie z procedurą, zleciła dokonanie ustaleń w tej sprawie Straży Granicznej i policji.

Być może chodzi o ekstradycję polityka. Saakaszwili przekonuje, że wszystko to jest polityczną zemstą. Przed północą zamierzał opuścić nasze granice.

Wydaje się jednak, że Saakaszwili może przyjeżdżać do Polski bez obawy o rozpoczęcie procedury ekstradycyjnej i że może tutaj opowiadać, co mu ślina na język przyniesie.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną