Tradycyjne partie prawicy i lewicy ledwie przekroczyły próg wyborczy. Wielki sukces odnieśli za to Piraci, którzy uplasowali się na trzecim miejscu.
„Widać wyraźnie, że wyborców, tęskniących za władzą silnej ręki, jest u nas znacznie więcej niż 18 procent, a taką liczbę wskazywały publikowane wcześniej badania” – mówił w publicznej telewizji tuż po ogłoszeniu pierwszych wyników cząstkowych socjolog Jaromir Volek. Głosy liczono do godz.19.
Babisz wygrał zgodnie z przewidywaniami, jego ANO21 zyskało 78 mandatów w 200-osobowej Izbie Poselskiej. Na Babiszu ciążą policyjne zarzuty w sprawie wyłudzania dotacji unijnych, ale mimo to ludzie zagłosowali na niego masowo. Prezydent kraju Milosz Zeman już wcześniej zapowiedział, że mimo trwającego śledztwa i tak powierzy biznesmenowi misję tworzenia rządu. Wszyscy zadają sobie teraz pytanie, kto zostanie w nowym rządzie ministrem spraw wewnętrznych i będzie nadzorował policję.
Babisz rządu sam nie utworzy, ale do parlamentu dostało się poza ANO21 jeszcze 8 partii z dużo słabszym wynikiem. Będzie więc w czym wybierać, tym bardziej że prym wiodą partie mocno niestandardowe. 22 mandaty dostała zatem partia SPD – wiedziona przez pół-Japonczyka Tomio Okamurę i skoncentrowana głównie na walce z „islamizmem” (choć uchodźców w Czechach nie ma tak samo jak w Polsce). 15 miejsc dostali komuniści, otwarcie prokremlowscy, niechętni Zachodowi, Unii, NATO. Babisz zaklina się, że z żadną z tych partii rządu tworzyć nie będzie, ale niewielu w te deklaracje wierzy.
Babisz straszy czeskich demokratów
Eksperci od dawna kreślą wizje cichych koalicji, w których najważniejsze decyzje o przyszłości kraju będą podejmowane poza parlamentem, na niejawnych, zalatujących polityczną korupcją spotkaniach partyjnych bossów.
Sam Babisz straszy czeskich demokratów od dawna. Zdominował już biznes, rynek mediów, system partyjny, a teraz zdominuje administrację państwową. Jego deklaracje np. w kwestii polityki zagranicznej są mocno niejasne i często wzajemnie sprzeczne. Opowiada się za tym, aby Czechy trzymały się twardego jądra Unii, Niemiec i Francji, ale krytykuje system euro. Jeśli uświadomić sobie, że jego potencjalni partnerzy są jednoznacznie antyzachodni, a krajem rządzi inny populista, prorosyjski prezydent Milosz Zeman, wygląda na to, że Czechy szybko dołączą Polski i Węgier, wchodząc we wschodnieuropejską strefę politycznego chaosu.
Drugim triumfatorem wyborów są Piraci – partia siostra podobnych ruchów w całej Europie, zainteresowana wolnością w internecie, bardzo antyautorytarna, ale z ogromnym, pozytywnym potencjałem i przywiązaniem do wolności i demokracji. Jeszcze dwa tygodnie temu nie liczyli się w sondażach, a na koniec dostali 22 mandaty i są trzecią siłą w Izbie Poselskiej. To bardzo dobry sygnał, ale to za mało, żeby skutecznie stawiać opór populistom.