Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Za wypowiedź o Ukrainie Jana Parysa należałoby odwołać

Jan Parys, szef gabinetu ministra Witolda Waszczykowskiego Jan Parys, szef gabinetu ministra Witolda Waszczykowskiego Simona Supino / Forum
„Nie jest tak, że istnienie Ukrainy jest niezbędnym warunkiem istnienia wolnej Polski” – mówił przed kilkoma dniami szef gabinetu ministra Waszczykowskiego.

Resort spraw zagranicznych nie wiedział lub udaje, że nie wiedział o tym, co wydarzyło się 4 grudnia podczas cotygodniowego spotkania w dyskusyjnym salonie Ronina w Warszawie. To właśnie tam szef gabinetu ministra Waszczykowskiego Jan Parys wyłożył karty na stół w kwestii polskiej polityki zagranicznej PiS. A ściślej – polityki wschodniej i stosunków z Ukrainą.

„Chcę powiedzieć jasno, że silna niepodległa Ukraina jest ważna dla Polski, natomiast to nie jest tak, że istnienie Ukrainy jest niezbędnym warunkiem istnienia wolnej Polski – dlatego, że Polska jest piątym krajem w Unii po odejściu Wielkiej Brytanii, Polska jest w NATO i UE, jest głównym krajem flanki wschodniej i będzie istnieć niezależnie od tego, co się dzieje na Ukrainie, czy tam sytuacja jest lepsza czy gorsza. Oczywiście dla nas jest lepiej, jeżeli tam jest demokracja, jeżeli tam jest silne państwo, normalne, sprawne. Natomiast nie mamy wpływu na to, jaka będzie polityka ukraińska, bo o tym decydują ludzie w Kijowie. Trudno, prawda?” – cytuje portal Salon24.

Nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy

Wypowiedź Parysa nie tylko zaskakuje. Ona po prostu szkodzi Polsce. Pokazuje słabość i brak profesjonalizmu prowadzonej przez PiS polityki zagranicznej. Ta polityka względem Wschodu – Ukrainy, Białorusi, Rosji – wreszcie zrywa z myślą polityczną Lecha Kaczyńskiego, który powtarzał za Giedroyciem, że nie ma wolnej Polski bez wolnej i silnej Ukrainy. Było to myślenie racjonalne, jakie da się streścić mniej więcej tak: Polska jest bezpieczniejsza, jeśli za jej wschodnią granicą znajduje się niepodległa Ukraina, a nie imperialistycznie myśląca i działająca Rosja. Takie myślenie wyznaczało kierunek polskiej polityki wschodniej w III RP. Parys zakomunikował, że to się właśnie zmieniło. Wystarczyły dwa lata rządów PiS i teraz mamy zwrot. Niebezpieczny zwrot.

Jan Parys jest bardzo doświadczonym politykiem. Czy swoją wypowiedź kierował do skrajnie prawej strony PiS, gdzie coraz większą rolę i silniejszą pozycję zajmują środowiska kresowe, którym myślenie i polityka Lecha Kaczyńskiego (i oczywiście poprzednich prezydentów, Wałęsy i Kwaśniewskiego) wyraźnie doskwierała? Czy PiS umizga się do nich z myślą o przyszłych wyborach, czy sam przesuwa się ku ścianie? Te środowiska od dawna zyskują na znaczeniu, czego jednym z efektów są pogarszające się z każdym tygodniem stosunki między Warszawą a Kijowem. Zachowania ministra Waszczykowskiego też wpisują się w ten nurt. Polityka jednak to nie krótkowzroczna bieżączka, lecz długoterminowa strategia, obliczona na lata. Również te lata, kiedy PiS nie będzie już u władzy. Bo chyba takie kiedyś nadejdą i nawet najwięksi pisowscy optymiści nie oczekują, że będą rządzić wiecznie.

Tymczasem Jan Parys prezentuje pogląd, że nasze zachodnie sojusze są w stanie zastąpić, czy nawet już zastąpiły, istotną dla Polski politykę wschodnią. Polska zapewne może istnieć bez Ukrainy, ale czy taka jest nasza racja stanu?

Wszystko to dzieje się niemal w przededniu wizyty polskiego prezydenta Andrzeja Dudy na Ukrainie. Czy po takiej wypowiedzi rozmowy z Petrem Poroszenką mają szansę odmienić cokolwiek w trudnych wzajemnych relacjach? Czy sprawy, jakie nas dzielą, polityka historyczna lub – już bardzo konkretnie – sprawa ekshumacji poległych w obu wojnach, także zamordowanych na Wołyniu Polaków, ma szansę ruszyć i zostać doprowadzona do skutecznego i pożądanego przez Warszawę zakończenia? Nie wydaje się to możliwe.

Po takiej wypowiedzi, aroganckiej i szkodliwej, minister Waszczykowski powinien odwołać Jana Parysa. A premier Morawiecki powinien zmienić szefa resortu spraw zagranicznych. Nie mieści się w obyczajach dyplomatycznych, żeby po takiej wpadce obecny minister towarzyszył prezydentowi podczas wizyty do Charkowa.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną