Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Zdrada pod Andami

Prezydent Kuczynski ma kłopoty

Pedro Pablo Kuczynski gra na flecie w Limie podczas kampanii wyborczej. Pedro Pablo Kuczynski gra na flecie w Limie podczas kampanii wyborczej. Sebastian Castaneda/Anadolu Agency / Getty Images
Pedro Pablo Kuczynski, który miał uratować peruwiańską demokrację, co najmniej ją ośmieszył. Jeśli nie gorzej.
Sympatyk byłego dyktatora Alberta Fujimoriego z hasłem „Wolność dla Chińczyka” (jak się go tu nazywa).Geraldo Caso/NurPhoto/Getty Images Sympatyk byłego dyktatora Alberta Fujimoriego z hasłem „Wolność dla Chińczyka” (jak się go tu nazywa).

W tej historii nie chodzi o idee ani wartości. Nie ma Dobrego, na którego czyha Zły, bo z głównych aktorów tej tragifarsy żaden nie jest szlachetny ani nie budzi sympatii. To historia z gatunku „House of Cards”. Lecz nawet w takich opowieściach jest morał.

Napisy początkowe: Zdarzenia toczą się w kraju, który ma w kościach wojnę domową (lata 80.) i dyktaturę (lata 90.). Jeszcze chwilę temu dwóch eksprezydentów odsiadywało tu wyroki (jeden wciąż odsiaduje), trzeciego – oskarżanego o pranie pieniędzy – ściga Interpol. Przeciwko czwartemu toczy się prokuratorskie śledztwo.

W 2016 r. Peruwiańczycy powierzyli swoje nadzieje nowemu przywódcy. Nazywa się Pedro Pablo Kuczynski. Teraz, półtora roku po wyborach, na ulice wychodzą tłumy i krzyczą „Kuczynski zdrajca!”. Oto opowieść w pięciu aktach.

Akt I. Wybawca

Czerwiec 2016 r. 78-letni finansista i technokrata, człowiek bankowego establishmentu, o podwójnym obywatelstwie Peru i USA (ostatniego zrzekł się przed wyborami), potomek imigranta o egzotycznie brzmiącym nazwisku – Pedro Pablo Kuczynski – wygrywa o włos drugą turę wyborów prezydenckich.

Wyborcy, którzy go poparli, wywodzą się z rozmaitych grup społecznych i środowisk: wielkiego biznesu, klasy średniej Limy, ale też lewicowych partii i rewindykacyjnych ruchów oddolnych. Jedynym spoiwem, jakie ich połączyło, był strach przed kontrkandydatką – Keiko Fujimori, córką byłego dyktatora Alberta Fujimoriego. Podział polityczny przypominał podział w Polsce na PiS i antyPiS. W Peru mówi się o podziale na fujimoryzm i antyfujimoryzm.

Fujimoryzm nie jest ideologią ani programem. Tak się określa społeczny nurt nostalgii za dyktatorem, który za zbrodnie, prześladowania i przywłaszczenie sobie znacznego majątku został dekadę temu skazany na 25 lat więzienia. Fujimori miał też zasługi: rozbił maoistowską partyzantkę Świetlisty Szlak. Jednak pod pretekstem walki ze Szlakiem armia, policja i specsłużby dokonywały zbrodni na opozycjonistach wszelkiej maści i cywilach. Ludzie znikali bez śladu.

Zwycięstwo nad Szlakiem zaskarbiło Fujimoriemu wdzięczność milionów ludzi. Wykorzystał ją do rozpędzenia parlamentu i ustanowienia dyktatury, kryjącej się za fasadą demokracji. Nazywano go Chinochetem – ze względu na zamordyzm w stylu Pinocheta i azjatyckie rysy (w istocie Fujimori jest potomkiem imigrantów nie z Chin, lecz Japonii). Rządził za pomocą służb specjalnych, szykanował oponentów, a zarazem był bohaterem wieśniaków gnębionych przez Szlak i innych biednych, którym za jego rządów nadano tytuły własności ziemi. Mimo że wpędził Peru w kryzys, zwolennicy zapamiętali mu jedynie dobry czas.

Fujimori stworzył coś w rodzaju wspólnej tożsamości sympatyków. Jej solą jest niechęć do „elity”, tak z klasy średniej, jak i najbogatszych; do białych Kreoli, wielkomiejskiej inteligencji, lewicy i liberałów – mimo że sam Fujimori prowadził politykę na wskroś neoliberalną w myśl zaleceń Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Socjologicznie jego bazą wyborczą są ludzie zwani tu czasem lumpenburżuazją lub niższą klasą średnią. Pracujący w ogromnym sektorze gospodarki nieformalnej – właściciele małych firm, pracownicy usług niewymagających wyższego wykształcenia, niewykwalifikowani pracownicy fizyczni. Mają aspiracje materialne, nie kulturalne, np. nie interesuje ich dołączenie do inteligencji czy solidarność z biedniejszymi od siebie. Ich światopogląd nazywany jest czasem kapitalizmem ludowym. Nie domagają się lepszych szkół publicznych czy szpitali, lecz wolą zarabiać tyle, by móc posłać dzieci do szkół prywatnych i leczyć się w prywatnych klinikach. Konserwatywny pakiet poglądów uzupełnia postulat bezwzględnej walki z przestępczością pospolitą i sprzeciw wobec aborcji.

Drugą grupą popierającą fujimoryzm są najbiedniejsi z najbiedniejszych, którymi łatwo manipulować, uprawiać wobec nich tani klientelizm, rozgrywać uzasadnioną często wrogość wobec białych i zamożnych, lecz bez realnej oferty stworzenia im szans w przyszłości. DNA fujimoryzmu to populizm i rządy silnej ręki w sosie antyelitarnych sloganów.

Tym, którzy identyfikują się z fujimoryzmem, nie przeszkadza, że Fujimori i jego zausznik, niejaki Vladimiro Montesinos, skorumpowali i szantażowali całą klasę polityczną. Ich rządy upadły przez wyciek taśm wideo, na których Montesinos nagrywał swoje rozmowy z politykami i wręczanie im łapówek. Fujimori i Montesinos uciekli z Peru, obu schwytano, a następnie skazano na długoletnie wyroki.

Fujimori – w więzieniu od dekady – przez cały ten czas wpływał na życie polityczne. Jeszcze do niedawna za kratkami przyjmował „swoich” parlamentarzystów. Liczył, że jeśli jego córka Keiko wygra wybory, to jako głowa państwa go ułaskawi. Tego właśnie obawiało się wielu Peruwiańczyków, dlatego w czerwcu 2016 r. ci wszyscy z prawa, lewa i centrum, którzy pamiętali zbrodnie i nadużycia Chinocheta, poparli w wyborach Kuczynskiego. Uważano, że zwycięstwo Keiko równa się powrotowi rządów jej ojca, a ich relacje będą przypominały te znane z Rosji między Miedwiediewem a Putinem.

Gdy Keiko przegrała wybory (już po raz drugi), zdawało się, że o Fujimorim będzie można na chwilę zapomnieć. A zwycięzca Kuczynski zyskał wśród antyfujimorystów aureolę wybawcy demokracji.

Akt II. Finansista z fletem

Pedro Pablo Kuczynski, którego w Peru nazywają skrótem PPK, był kandydatem z przypadku. Nikt się nie spodziewał, że wejdzie do drugiej tury wyborów. Stawał w prezydenckie szranki już wcześniej, ale przegrał. Brakowało mu charyzmy, politycznego know-how, zaplecza. Spędził życie, pracując w instytucjach finansowych, głównie w USA. Po powrocie do kraju był ministrem i szefem gabinetu prezydenta. Światopogląd: neoliberalna ortodoksja. Image: przedstawiciel białej elity, która ignoruje nierówności, a wysokie PKB utożsamia z dobrem kraju. Bywał jednak niekonwencjonalny. W czasie kampanii grał publicznie na flecie – skończył konserwatorium muzyczne w Szwajcarii. Jako prezydent w przerwach obrad rządu polecał ministrom uprawianie ćwiczeń fizycznych na dziedzińcu.

Ojciec Kuczynskiego, Maxime, Niemiec o polsko-żydowskich korzeniach, z zawodu lekarz, przyjechał do Peru jako specjalista od chorób tropikalnych. W Amazonii prowadził ośrodek dla trędowatych. Po zamachu stanu w 1948 r. Maxime Kuczynski został uwięziony jako sympatyk lewicowej opozycji. Nawiązując do rodzinnych korzeni, PPK sugerował, że jako głowa państwa chciałby zrobić coś dla ubogich. Puste słowa: gdy w jednym z regionów zatrzęsła się ziemia, Kuczynski, zamiast polecieć na miejsce tragedii, został w Limie, by wieczorem dyrygować orkiestrą z Izraela na gościnnych występach.

Słabością PPK, która nie czyniła go bynajmniej wyjątkiem w peruwiańskiej polityce, było lekceważenie konfliktu interesów. Gdy odszedł z ministerstwa gospodarki, zatrudnił się jako doradca koncernu Hunt Oil, a gdy wrócił na rządową posadę jako szef gabinetu prezydenta, koncern, któremu doradzał, dostał koncesję na eksploatację gazu. Zapomniano mu to tylko dlatego, że stawką wyborów 2016 r. była obrona demokracji przed fujimoryzmem. Teraz jednak – jak się okazało – nie było to jedyne nadużycie PPK.

Akt III. Zdrada

Afera, która najmocniej uderzyła w Kuczynskiego, ma swoje epicentrum w Brazylii. Brazylijski Odebrecht, największa firma deweloperska świata, korumpował przez lata polityków jak Ameryka Łacińska długa i szeroka. Wielkie łapówki za intratne kontrakty. Właściciel firmy Marcelo Odebrecht, który został skazany na 19 lat więzienia, nabył ostatnio prawo do odsiadki w areszcie domowym. Zarobił na ten przywilej m.in. zeznaniami, które pogrążyły wielu korumpowanych. Uderzenie w PPK to rykoszet zeznań miliardera.

Keiko Fujimori, już jako liderka opozycji, wykorzystała uwikłania PPK, by spróbować usunąć go z urzędu. Politycznie nie miało znaczenia, że również ona – według zeznań Marcelo Odebrechta – dostała pół miliona dolarów na kampanię w 2011 r. (której to sumy nie zadeklarowała). Siła jej ugrupowania w parlamencie sugerowała, że stojący na czele mniejszościowego rządu Kuczynski, w dodatku porzucony przez większość swoich ministrów, nie ma żadnych szans. Na PPK wściekli byli też deputowani lewicy – a to dzięki poparciu lewicy pokonał córkę eksdyktatora. Kuczynski podjął jednak zakulisowe negocjacje. Lewicy mówił: jeśli mnie nie poprzecie, wróci fujimoryzm. Fujimorystom sugerował, że jeśli nie usuną go z urzędu, ogłosi akt łaski wobec Fujimoriego.

W dniu głosowania, 21 grudnia, wszyscy sądzili, że upadek PPK jest przesądzony. Wniosek o impeachment wymagał 87 głosów. Tymczasem, gdy na tablicy wyświetlił się wynik, wielu doznało szoku: tylko 79! Niektórzy deputowani lewicy nie przyszli na głosowanie, ale większą niespodzianką była absencja kilku fujimorystów. Ocalony w ostatniej chwili Kuczynski przeprosił publicznie za brak przejrzystości swoich interesów: „Proszę naród o wybaczenie, że nie wyjaśniłem wcześniej swoich spraw biznesowych. Nie czyni mnie to jednak politykiem skorumpowanym. Ani nie znaczy, że doszło do złamania konstytucji. Nigdy nie przyjąłem łapówki”. Gdy już wydawało się, że sprawa jest zamknięta, wybuchła prawdziwa bomba. Trzy dni później, w wigilię Bożego Narodzenia, Kuczynski ogłosił akt łaski wobec byłego dyktatora Alberta Fujimoriego.

Akt IV. Wojna siostrobójcza

Żeby zrozumieć, jak wyglądała gra PPK o tron, trzeba zajrzeć za kulisy familii Fujimorich – godne mrocznych dramatów Szekspira.

Gdy w czasie rządów Fujimoriego jego żona Susana Higuichi, inżynierka i kobieta biznesu, ujawniła korupcję w otoczeniu męża, ten uwięził ją w ich domu. Gdy jej doniesienia miały stać się przedmiotem śledztwa w parlamencie, Fujimori rozpędził posłów i nasłał na żonę bezpiekę. Agenci wywiadu wojskowego wyciągnęli ją z domu i z zawiązanymi oczami przewieźli do swojej siedziby. Tam bili ją i nagą poddali elektrowstrząsom. Susana Higuichi miała chęć kandydować na prezydenta, lecz mąż tak zmienił prawo, by jej to uniemożliwić. Pozbawił ją funkcji pierwszej damy i w tej roli zastąpiła ją ich 19-letnia córka Keiko. W konflikcie między rodzicami Keiko i jej młodszy brat Kenji stanęli po stronie ojca. Czyli władzy.

Gdy Fujimori został skazany, doszło z kolei do wojny między rodzeństwem. W czasie wyborów 2011 r. Keiko mówiła jeszcze o ułaskawieniu ojca, lecz potem zamilkła w tej sprawie. Powszechnie uważa się, że nie chciała, by wychodził z więzienia: stałby się rywalem w walce o władzę, na którą sama miała apetyt. Lojalny wobec skazanego ojca był syn Kenji. W czasie ostatnich wyborów doszło do otwartego konfliktu między bratem a siostrą. W dniu głosowania Kenji przepadł bez śladu, by nie musieć głosować na Keiko. Wcześniej sugerował, że w kolejnych wyborach wystartuje sam, co wywołało furię siostry.

Ich konflikt wykorzystał Kuczynski. Keiko chciała usunąć go z urzędu, by po przyspieszonych wyborach objąć rządy – ani myślała (jak się uważa) wypuszczać ojca na wolność. Jej plan wywrócił Kenji, który dogadał się z tonącym PPK. Po głosowaniu w parlamencie, wygranym przez Kuczynskiego i przegranym przez Keiko, Kenji oskarżył „dworzan” siostry o „systematyczne spiskowanie przeciwko wolności Alberta Fujimoriego”, a obecnie o próby zakłócania stabilności kraju. 5 stycznia to Kenji, nie Keiko, towarzyszył ojcu wychodzącemu ze szpitala (był tam internowany przez kilka dni) i zarazem z więzienia na wolność.

Akt V. Furia

Wściekli Peruwiańczycy wylegli na ulice w Limie, Arequipie, Ayacucho, Cuzco, Piurze, Puno, Trujillo i innych miastach. Na czele demonstracji szły rodziny zamordowanych i znikniętych za rządów Fujimoriego. Krzyczeli: „Kuczynski zdrajca!”. – Fujimori zabił mi syna, Kuczynski właśnie zabił resztę mojej rodziny – mówił Javier Roca, ojciec Martina, studenta, który zniknął w 1993 r., krótko po zatrzymaniu przez armię.

PPK ma na obronę jeden argument: fujimoryzm ma większość w parlamencie i przez półtora roku paraliżował jego rząd, doprowadzając do upadku pięciu ministrów. Od miesięcy niektórzy doradcy namawiali prezydenta do aktu łaski, by uciszyć fujimorystów choć na chwilę. Czy taki pragmatyzm to wystarczające uzasadnienie decyzji PPK?

Wielu ludzi, również z obozu prezydenta, uważa, że nie. Fujimori nie był ot po prostu autokratą, lecz został skazany za zbrodnie przeciwko ludzkości (zabójstwa wedle kryterium politycznego). Wielu Peruwiańczyków czuje, że Kuczynski okłamał ich, przypisując swojemu aktowi łaski motyw humanitarny. Niektórzy lekarze, mający dostęp do dyktatora, twierdzą, że cierpi na choroby wieku podeszłego – ma 79 lat – lecz nie ma nadzwyczajnego uzasadnienia medycznego dla jego uwolnienia. Akt łaski był decyzją polityczną. PPK obraził też rodziny ofiar, mówiąc o „błędach” eksdyktatora, unikając słowa „zbrodnie”.

Kilku posłów wiernych Kuczynskiemu odeszło z poselskiego klubu. Ustąpić chce także kilku ministrów. Los PPK leży więc w rękach tych, którzy go zwalczali i których on sam zwalczał, tj. fujimorystów mających teraz swojego dawnego bossa na wolności. Na przyszłość rządu Kuczynskiego wpływ może mieć też ulica, domagająca się jego ustąpienia. Ustąpi czy nie, rządzić będzie de facto familia Fujimorich. W parlamencie PPK może liczyć na zaledwie kilkunastu deputowanych.

„Zdrada Kuczynskiego” – zatytułował swój artykuł w „El Pais” Mario Vargas Llosa, laureat Nagrody Nobla, który w 1990 r. przegrał wybory prezydenckie z Fujimorim. Pisarz przewiduje, że skłócona rodzina Fujimorich zakończy rodzinne swary i zjednoczy się, by odzyskać pełnię władzy. Kuczynski, o ile przejdzie do historii, zostanie – zdaniem pisarza – zapamiętany tylko z tego, że „haniebnie zdradził miliony współobywateli, którzy wynieśli go do prezydentury”.

Wielu intelektualistów, artystów, obrońców praw człowieka uważa, że najgorszym skutkiem aktu łaski jest osłabienie i tak słabych w Peru standardów demokracji i państwa prawa. Skazanie Fujimoriego było przełamaniem bezkarności, jaką cieszyli się tutejsi dyktatorzy i skorumpowani demokraci. Akt łaski wobec byłego dyktatora zostanie poddany ocenie Trybunału Praw Człowieka Obu Ameryk – i jeśli Trybunał uzna go za bezprawny, Fujimori powinien wrócić do więzienia. W Peru nikt jednak w to nie wierzy. Wprawdzie epilog tej opowieści zostanie dopiero napisany, ale już wiadomo, że ten dramat pod Andami – jak w wielu szekspirowskich dramatach – nie będzie miał happy endu.

Polityka 3.2018 (3144) z dnia 16.01.2018; Świat; s. 47
Oryginalny tytuł tekstu: "Zdrada pod Andami"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną