Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Ryszard Czarnecki stracił stanowisko w Parlamencie Europejskim. Bezprecedensowa decyzja

Ryszard Czarnecki odwołany ze stanowiska wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki odwołany ze stanowiska wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego euranet_plus / Flickr CC by SA
Po raz pierwszy skorzystano z 21. punktu regulaminu, który mówi o skracaniu kadencji wiceprzewodniczącego. I to od razu w stosunku do Polaka.

Czarnecki był jednym z czternastu wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego. Wchodzą oni w skład prezydium, czyli organu dbającego o sprawy administracyjne i finansowe izby. Podstawową rolą wiceprzewodniczących jest wspomaganie szefa PE i zastępowanie go w razie nieobecności. A Czarnecki zgodnie z podziałem zadań odpowiadał za reprezentowanie szefa Parlamentu Europejskiego w relacjach ze wschodnimi sąsiadami Unii.

Dlaczego Ryszard Czarnecki nie przeprosił Róży Thun za obraźliwe słowa?

W 2014 roku, kiedy obejmował to stanowisko, było to wielkie wyróżnienie i kolejna ważna funkcja w polskich rękach. Jednak on sam już wtedy twierdził, że „Europa Europą, ale przede wszystkim będę pracować dla mojej ojczyzny”. I tak było. Pracował w PE, ale często bywał w Polsce i komentował wszystko, co się tutaj działo. A w samym PE bardziej był nastawiony na obronę działań naszego rządu niż obiektywną ocenę sytuacji.

I teraz też szedł w zaparte, nie przepraszał, nie przyznawał, że postąpił niegodziwie, tylko podkreślał, że Polska jest jak matka, o której trzeba mówić tylko dobrze. Przypominał, że znane są przypadki „sprzedawania” naszej ojczyzny innym mocarstwom. Bo tak postrzegał wystąpienie Róży Thun we francusko-niemieckim dokumencie na temat sytuacji politycznej w kraju. Porównał ją wówczas do szmalcownika.

Wprowadzając do przestrzeni publicznej tego typu obelgi, sprawił, że kłótnia przestała dotyczyć tylko jego i pani Thun, a stała się sprawą publiczną. Ryszard Czarnecki wywołał falę oburzenia. A obrona, którą stosował, maile, którymi zalewał skrzynki innych eurodeputowanych, czy przygotowana przez niego dwa dni temu ulotka – tylko pogarszały sytuację. Obronę postrzegano jako propagandową akcję, a maile zapychające skrzynki wywoływały tylko irytację posłów.

Ryszard Czarnecki twierdził, że nie nazwał Róży Thun szmalcownikiem, tylko jako historyk zrobił odwołanie do określonych wydarzeń. A przecież powinnością historyka jest nie tylko znajomość faktów, ale i kontekstu. Nie mówiąc już o kulturze osobistej. Przeprosiny, choć oczekiwane, niewiele by tu chyba pomogły. Ryszard Czarnecki nie mógł jednak nawet przeprosić, ponieważ pozostaje więźniem własnych słów, deklaracji i rozbujanych emocji.

Głosowanie ws. Ryszarda Czarneckiego w Parlamencie Europejskim

Wniosek o jego odwołanie podpisały największe frakcje w PE. Mając wymaganą liczbę głosów, teraz odwołały Czarneckiego. Dzisiejsze głosowanie było precedensem, ponieważ nigdy wcześniej w historii PE nie korzystano z punktu 21. regulaminu PE, który mówi o skracaniu kadencji wiceprzewodniczącego. Zrobiono to po raz pierwszy w historii, i to od razu w stosunku do Polaka.

Podobnie jak pierwszy raz w stosunku do naszego kraju zastosowano słynny już artykuł 7. Polska ma więc jak najgorsze notowania. A pan Czarnecki zmarnował pozycję, która została mu powierzona. Polska miała bardzo dobrą opinię i kilka ważnych stanowisk. Jest coraz gorzej. Głosowanie na nowego wiceprzewodniczącego odbędzie się pod koniec lutego i liderzy europarlamentarnych ugrupowań zgodzili się, żeby to miejsce zostało zarezerwowane dla innego Polaka.

Jeśli więc posłom PiS rzeczywiście zależy na dobrym imieniu naszego kraju, to zaproponują kandydaturę kogoś, kto ma szacunek do państwa prawa i posługuje się językiem argumentów, a nie wulgaryzmów.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama