Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Niebezpieczne związki

Tureckiemu nauczycielowi grozi ekstradycja z Gruzji. Jak to wpłynie na relacje z UE?

Sąd w Tbilisi zgodził się zwolnić Mustafę Emre Çabuka po blisko dziewięciu miesiącach aresztu. Sąd w Tbilisi zgodził się zwolnić Mustafę Emre Çabuka po blisko dziewięciu miesiącach aresztu. Ali Sabbagh / Flickr CC by SA
Wydaniu mężczyzny sprzeciwiają się europejscy działacze i politycy, zaś cała sprawa zdaje się mieć polityczny charakter.

Artykuł ukazał się w internetowym wydaniu Nowej Europy Wschodniej »

Sąd w Tbilisi zgodził się zwolnić Mustafę Emre Çabuka po blisko dziewięciu miesiącach aresztu, jednak nadal grozi mu ekstradycja do Turcji pod zarzutem rzekomych powiązań z Fethullahem Gülenem. Wydaniu mężczyzny sprzeciwiają się europejscy działacze i politycy, zaś cała sprawa zdaje się mieć polityczny charakter.

Tbiliski sąd miejski zdecydował 19 lutego o wypuszczeniu na wolność Mustafy Emre Çabuka – pracującego w Gruzji od ponad piętnastu lat tureckiego nauczyciela. Çabuk w ostatnim czasie pracował jako menedżer w tbiliskiej, prywatnej szkole Demirel (powstała w 1993 roku z inicjatywy ówczesnego prezydenta Turcji Süleymana Demirela), zaś od maja ubiegłego roku przebywa w gruzińskim areszcie w związku ze wszczętym przeciwko niemu postępowaniem ekstradycyjnym.

Nauczyciel jest oskarżany przez władze w Ankarze o działalność wywrotową oraz współudział w nieudanym zamachu stanu z lipca 2016 roku. Turecka wersja opiera się bowiem na założeniu, że głównym mocodawcą puczystów był kaznodzieja Fethullah Gülen, operujący za granicą m.in. właśnie za pomocą rozbudowanej sieci placówek edukacyjnych (w tym poprzez te założone przez Demirela).

Czytaj także: Kim jest Fethullah Gülen, duchowny obwiniany o zamach stanu w Turcji?

Zdaniem wielu komentatorów sprawa Mustafy Emre Çabuka ma charakter czysto polityczny, a samo postępowanie ekstradycyjne zostało wszczęte przez Gruzinów ze względu na naciski strony tureckiej. Krytycy podkreślają przy tym, że do aresztowania nauczyciela doszło zaledwie dzień po wizycie w Tbilisi premiera Turcji Binali Yıldırım. Co naturalne, gruzińskie władze zaprzeczają, by istniał związek między aresztowaniem tureckiego nauczyciela a polityką zagraniczną kraju. Mimo to Çabukowi wciąż grozi ekstradycja do Turcji (decyzja powinna zapaść w najbliższym czasie), a sama szkoła Demirela została zamknięta w sierpniu 2017 roku.

Nie tylko Çabuk

Sprawa Mustafy Emre Çabuka nie jest w Gruzji odosobnionym przypadkiem. Wcześniej, jeszcze przed aresztowaniem nauczyciela, władze w Tbilisi zdecydowały się m.in. na zamknięcie (formalnie: cofnięcie licencji) prywatnego liceum Şahina w Batumi oraz rozważały analogiczne posunięcie wobec Międzynarodowego Uniwersytetu Morza Czarnego w Tbilisi (placówka również łączona jest z Fethullahem Gülenem). Co więcej, w maju 2017 roku w Gruzji wszczęta została procedura ekstradycyjna wobec tureckiego biznesmena Sinana Saraça, który uciekł z Turcji po lipcowym zamachu stanu. Również na nim ciążą wysunięte przez Ankarę zarzuty o możliwy współudział w nieudanym puczu.

Choć wyżej wymienione przypadki postępowań wymierzonych w tureckich obywateli łączonych z Gülenem są stosunkowo liczne, to dużo większy rozgłos zyskała sprawa azerbejdżańskiego dysydenta Efgana Muhtarliego. Muhtarli jest dziennikarzem śledczym i to właśnie ze względu na swoją krytyczną wobec władz w Baku działalność od 2015 roku na stałe przebywał w Tbilisi, gdzie kontynuował dochodzenie w sprawie gruzińskich interesów rodziny Alijewów.

Jego pobyt w Gruzji dobiegł końca w maju 2017 roku, kiedy to został uprowadzony do Azerbejdżanu przez nieznanych sprawców. Nazajutrz Muhtarli został oficjalnie oskarżony przez azerbejdżańskie władze o nielegalne przekroczenie granicy i stawianie oporu pogranicznikom, co czyni sprawę absurdalną i jawnie polityczną. Wydaje się, że cała operacja byłaby niemożliwa do zrealizowania bez przynajmniej cichego przyzwolenia Gruzji. Począwszy od 2016 roku również inni azerbejdżańscy dysydenci zaczęli spotykać się z niechęcią gruzińskich władz (przede wszystkim z odmową prawa do dalszego pobytu).

Znamiennym jest wreszcie, że w ostatnich tygodniach – już po skazaniu Efgana Muhtarliego na sześć lat więzienia w styczniu 2018 roku – parlament w Gruzji odrzucił wniosek opozycji i organizacji pozarządowych o powołanie specjalnej komisji śledczej do sprawy Muhtarliego.

Czytaj także: Brońmy tureckich mediów, zastraszanych przez władze

Tłem regionalne sojusze

Wspólnym mianownikiem dla wszystkich przedstawionych przypadków może być militarno-polityczny trójstronny sojusz, jaki od wielu lat łączy Gruzję z Azerbejdżanem i Turcją. Układ ten opiera się na współpracy wojskowej (wspólne manewry i ćwiczenia), gospodarczej (korytarz transportowy, wymiana handlowa, przesył surowców) i politycznej (kwestie integralności terytorialnej). Sojusz gruzińsko-azerbejdżańsko-turecki zdaje się mieć na celu zrównoważenie „konkurencyjnego” bloku Rosji, Armenii i Iranu, co wpisuje go w szerzej rozumianą geopolityczną układankę w regionie.

Rolę „najmniejszego” partnera w ramach owego trójstronnego układu odgrywa Gruzja. Zależność ta pozwala tłumaczyć, dlaczego gruzińskie organy państwowe są podatne na naciski ze strony aspirującej do roli regionalnego mocarstwa Turcji i posiadającego bogate zasoby surowcowe Azerbejdżanu. To szczególnie istotne, biorąc pod uwagę fakt położenia Gruzji i jej ciągłego poczucia zagrożenia ze strony Rosji, uznawanej za de facto okupanta części terytorium kraju. Po te argumenty sięgają także gruzińscy eksperci, którzy w poprzednich miesiącach potrafili jednoznacznie powiązać kształt relacji na linii Gruzja-Turcja i Gruzja-Azerbejdżan ze sprawami Mustafy Emre Çabuka czy Efgana Muhtarliego.

Niechciane skutki?

Podstawowym pytaniem pozostaje: na ile możliwe nadużycia gruzińskich władz przełożą się na kształt relacji Gruzji z europejskimi partnerami? Faktem jest, że przypadki Çabuka i Muhtarliego zostały dostrzeżone na Zachodzie i stały się przedmiotem zainteresowania światowych organizacji broniących praw człowieka oraz części europejskich polityków (przede wszystkim członków Parlamentu Europejskiego). Znamiennym jest przy tym, że głos w sprawie zabrała choćby wiceprzewodnicząca PE Heidi Hautala; wprost wskazywała, że ostatnie zdarzenia mogą pogorszyć reputację Gruzji na europejskich salonach. Wielu ekspertów podziela tę opinię.

Na chwilę obecną szeroko rozumiana praworządność nie jest oczywiście kwestią dominującą w relacjach gruzińsko-unijnych, jednak może ona zostać wykorzystana przez kraje niechętne pogłębianiu integracji z Gruzją. Sprawy Çabuka i Muhtarliego bezpośrednio wiążą się bowiem nie tylko z prawami człowieka; każą postawić też pytania o gruzińską suwerenność oraz zdolność do kontrolowania własnych granic.

Z łatwością więc można sobie wyobrazić, że przypadki te mogłyby stać się dogodnym pretekstem np. dla dyskusji o zamrożeniu ruchu bezwizowego Gruzja-UE. Kwestia ta była zresztą ostatnio podnoszona w innym kontekście przez część państw członkowskich Unii, przez co nie jest zupełnie nierealna.

Każdy cios wymierzony w reputację Gruzji może być dla niej samej brzemienny w skutki. Mimo to piłka jest wciąż po stronie Gruzinów. To oni muszą podjąć decyzję w sprawie ekstradycji Çabuka i to oni najpewniej będą naciskani przez regionalnych partnerów – w tej i w innych sprawach.

Artykuł ukazał się w internetowym wydaniu Nowej Europy Wschodniej »

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama