Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Trump wprowadza cła na stal i aluminium. Będzie wojna celna?

W Białym Domu prezydent słucha już tylko orędowników ekonomicznego nacjonalizmu. W Białym Domu prezydent słucha już tylko orędowników ekonomicznego nacjonalizmu. Gage Skidmore / Wikipedia
W Białym Domu prezydent słucha już tylko orędowników ekonomicznego nacjonalizmu.

Podnosząc taryfy celne na import stali i aluminium, Donald Trump pomógł temu sektorowi gospodarki, a piarowska oprawa ogłoszenia tej decyzji – robotnicy w kaskach i kombinezonach jako tło prezydenta – umacnia przesłanie, że jest rzeczywiście przyjacielem świata pracy, w przeciwieństwie do promotorów globalizacji.

Zważywszy że podwyżkę ceł poparła centrala związków zawodowych AFL-CIO i lewicowy think tank Economic Policy Institute – tradycyjny elektorat demokratów! – pomoże mu ona zapewne w staraniach o reelekcję w 2020 roku, bo spełnił kolejną obietnicę z kampanii wyborczej, najważniejszą obok muru na granicy z Meksykiem. Trump jest konsekwentny we wznoszeniu barier dla imigracji i towarów.

Cła na stal i aluminium

Konsekwencje najnowszego kroku dla gospodarki nie muszą być groźne. Stal i aluminium stanowią tylko dwa procent amerykańskiego importu. Ekonomiści zauważają wprawdzie, że sektory polegające na stali z importu, żeby powetować sobie zwyżkę kosztów, będą musiały podnieść ceny. Promotorzy wolnego handlu szacują, że wyższe cła przyniosą ponad 33 tys. miejsc pracy w metalurgii, ale spowodują utratę pięciokrotnie większej ich liczby w innych branżach.

Wszystko jednak zależy od tego, jak na posunięcie Trumpa zareagują kraje uderzone taryfami i Światowa Organizacja Handlu (WTO), do której skierują zapewne pozwy przeciw USA. Czy handlowi partnerzy Ameryki odpowiedzą taryfami odwetowymi i co zrobi prezydent, jeśli WTO wyda niekorzystne dla niej orzeczenie? Jeśli takie kraje jak Chiny, Niemcy czy Japonia podwyższą swoje cła, będziemy mieli wojny handlowe, na których ucierpi cała światowa gospodarka. Jeżeli Waszyngton zignoruje zły dla siebie werdykt WTO, skutki będą podobne.

Trump podnosi bariery handlowe

Do tego jednak jeszcze daleko. Trump złagodził nieco pierwotne plany, wyłączając z nowych taryf Kanadę i Meksyk oraz ogłaszając, że mogą one nie objąć krajów UE. Pod warunkiem wszakże, że oba państwa sąsiadujące z USA zgodzą się na renegocjację układu NAFTA. A one już oświadczyły, że to wykluczone.

Trump wykazuje elastyczność, lecz jednocześnie używa protekcjonistycznych ceł jako środka nacisku. Podobnie postępowali niektórzy poprzedni prezydenci, jak choćby Richard Nixon i Ronald Reagan. Tyle że obecnie pozycja USA na międzynarodowej scenie nie jest już tak dominująca jak w latach 70. i 80., więc trudniej będzie wymusić ustępstwa od nowych ekonomicznych potęg, jak Chiny.

Po kryzysie finansowym 2008 roku protekcjonistyczne i antyglobalistyczne tendencje narastają na całym świecie pod wpływem rosnących nierówności i utraty bezpieczeństwa zawodowego miliardów ludzi. Sytuacja globalnej gospodarki jest, jak na razie, dobra – silnemu wzrostowi PKB towarzyszą niska inflacja i stosunkowo niewysokie bezrobocie. W takich warunkach ograniczone podnoszenie barier handlowych tu i ówdzie nie szkodzi.

Co innego, gdyby doszło do kolejnego kryzysu, którego można się spodziewać zgodnie z prawami normalnych cyklów ekonomicznych. A wtedy podnoszenie ceł może kryzys pogłębić – jak stało się w czasie Wielkiego Kryzysu po sławetnej ustawie Smoota-Hawleya w USA uchwalonej przez Kongres w 1930 roku.

Trump bez doradcy

Prezydent może cła podnosić bez zgody legislatury, powołując się na względy bezpieczeństwa narodowego, jak to uczynił właśnie Trump. Znając jego protekcjonistyczne impulsy, należy się obawiać, że także w czasie zadołowania gospodarki może pójść na taryfową konfrontację. Gary D. Cohn, jego główny ekonomiczny doradca, zwolennik wolnego handlu, w proteście przeciw podwyżce podał się do dymisji. W Białym Domu prezydent słucha już tylko orędowników ekonomicznego nacjonalizmu, jak Steven Miller i Peter Navarro. Ignoruje ostrzeżenia nawet republikańskich członków Kongresu. Perspektywy nowej ery protekcjonizmu stają się całkiem realne.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną