Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Trzylatki – do szkoły! Ale nie w Polsce, tylko we Francji

KIMDAEJEUNG / Pixabay
Wygląda to z pozoru na prawdziwą rewolucję, ale nią nie jest. We Francji i tak 97 proc. trzylatków w przedszkolach naprawdę się uczy.

Prezydent Emmanuel Macron ogłosił, że obowiązkowe nauczanie szkolne we Francji obejmie dzieci od trzeciego roku życia, a nie jak dotychczas – szóstego. Przedszkoli – powiedział – nie można traktować jako przechowalni dla dzieci czy tylko okresu przygotowania do szkoły. Trzeba je dowartościować jako prawdziwą placówkę edukacyjną służącą rozwojowi dziecka i pozwalającą dzieciom pozyskać umiejętności językowe.

Dlaczego trzylatki we Francji muszą iść do szkoły?

Wygląda to z pozoru na prawdziwą rewolucję, ale nią nie jest. We Francji i tak 97 proc. trzylatków w przedszkolach naprawdę się uczy. Tyle że ta średnia nie oddaje nierówności na całym terytorium kraju: w stolicy przedszkoli jest więcej niż na dalekiej prowincji. Ambicją autorów reformy jest właśnie wyrównywanie szans życiowych dzieci niezależnie od miejsca zamieszkania.

Charakterystyczne, że jednym z autorów i propagatorów reformy jest prof. Boris Cyrulnik, neurolog, psychiatra, autor wielu książek. W wywiadzie dla dziennika „Le Monde” zwraca on uwagę, że jedna trzecia dzieci na progu szkoły przeżywa trudności psychologiczne albo społeczne wynikające z konfliktów małżeńskich, przemocy domowej, kłopotów materialnych czy żałoby, co odbija się zwłaszcza na poziomie językowym dziecka.

Minister edukacji podkreśla, że w reformie nie chodzi o wczesny początek „wyścigu do doskonałości”, który tak niepokoi znaczną część rodziców małych dzieci. Przedszkole ma przede wszystkim walczyć z pierwszymi nierównościami, jakie konstatuje się między dziećmi: chodzi o dramatyczne nieraz różnice w zasobie słów, które dzieci sobie przyswajają przed ukończeniem szóstego roku życia. Nowoczesne przedszkola powinny więc przede wszystkim położyć nacisk na nabywanie przez dzieci możliwie największego zasobu słów i to oczywiście poprzez zabawę, a nie „tresurę”.

Związki zawodowe nauczycieli ostrzegają jednak, że nie można patrzeć na szkoły przez różowe okulary. Bo i tak we Francji w szkołach podstawowych na jednego nauczyciela przypada w klasie 23 dzieci, co jest liczbą nadmierną. I wreszcie: czy da się zrobić reformę bez dodatkowych nakładów finansowych, o których – przynajmniej na razie – nic nie wiadomo?

W Polsce w sprawie szkół tendencja odwrotna niż we Francji

W każdym razie dla rządu w Polsce ostatnia inicjatywa prezydenta Francji powinna być tematem pogłębionych wielkanocnych rekolekcji. Akurat na czasie. Dlaczego władze we Francji upierają się przy obniżaniu wieku obowiązku szkolnego, a rząd polski sekunduje odwrotnej tendencji? Jak to się ma do programu wyrównywania szans szkolnych i życiowych obywateli? Może po prostu Francuzi są zacofani, skoro musieliśmy – według dygnitarza PiS – uczyć ich jeść widelcem?

Czytaj także: Dokąd zmierzasz, polska szkoło?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną