Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Dlaczego Aung San Suu Kyi milczy w sprawie Rohingjów

Aung San Suu Kyi milczy na temat sytuacji Rohingjów. Aung San Suu Kyi milczy na temat sytuacji Rohingjów. Global Media Sharing / Flickr CC by 2.0
Ikona demokracji nie stanęła na wysokości zadania. Pojawiły się głosy, by odebrać Birmance Nobla, a teraz wezwanie, by zrzekła się swoich rządowych funkcji. Mało prawdopodobne, by do tego doszło.

Niech pani Aung San Suu Kyi ustąpi ze stanowiska – zaapelował Wysoki Komisarz ds. Człowieka przy ONZ, jordański zawodowy dyplomata, książę Zeid Raad al Hussein. To efekt świeżego raportu o sytuacji milionowej muzułmańskiej społeczności Rohingja zamieszkującej od pokoleń w Mjanmie/Birmie.

Mija rok od rozpoczęcia przez armię tego kraju operacji mającej oficjalnie na celu likwidację „terrorystów”, rekrutujących się z tej społeczności, którzy w zeszłym roku atakowali placówki wojskowe. Tyle że jednocześnie dochodziło do napaści na Rohingjów, do czego wzywał Birmańczyków nawet kler buddyjski. Doszło do masowych aktów przemocy i ucieczki dziesiątków tysięcy do sąsiedniego Bangladeszu, gdzie żyją oni w skrajnie trudnych warunkach, bo i w tym biednym kraju nie są oni mile widziani.

Czytaj także: Rohingjowie z Mjanmy, najbardziej prześladowana mniejszość świata

Raport ONZ na temat sytuacji Rohingjów

Władze birmańskie mówią o operacji antyterrorystycznej, świat o pacyfikacji, czystce etnicznej i masowym gwałceniu praw człowieka, nawet o ludobójstwie. Wspomniany raport, pod auspicjami Rady Praw Człowieka ONZ, jest wynikiem wizji lokalnej przeprowadzonej w rejonie konfliktu. Inspektorzy nie dotarli do samego „jądra ciemności”, czyli terenów zamieszkiwanych przez Rohingjów w Birmie, co od razu wykorzystali krytycy raportu, zarzucający mu stronniczość. Oponenci nie dodali, że inspektorów władze birmańskie po prostu nie wpuściły do tego zakątka kraju.

Aung San Suu Kyi milczy

Dotarli oni za to do uchodźców i zgromadzili ponad 800 relacji naocznych świadków i uczestników wydarzeń. Relacje są wstrząsające. Tymczasem przywódczyni Mjanmy pani Aung, pokojowa noblistka i rozpoznawalna w świecie twarz birmańskiego ruchu demokratycznego, o której kręcono filmy, milczy na ten temat. Gorzej, gdy birmańska armia stanęła pod pręgierzem opinii międzynarodowej, Aung mówiła o powszechnej dezinformacji, której ofiarą stała się Mjanma, a nie o ofiarach wśród prześladowanej społeczności.

Na Zachodzie odebrano to źle: ikona demokracji nie stanęła na wysokości zadania. Pojawiły się głosy, by odebrać Birmance Nobla, a teraz wezwanie, by zrzekła się swoich rządowych funkcji. Mało prawdopodobne, by do tego doszło.

Czytaj także: Aung San Suu Kyi, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, powinna tę nagrodę stracić

Nobla odebrać nie można

Norweski komitet pokojowej Nagrody Nobla przypomniał, że nie ma możliwości cofnięcia raz przyznanego wyróżnienia, a pani Aung otrzymała je w 1991 r. za ówczesną działalność przeciwko obaleniu przez armię demokracji w Birmie. Nobel nie dotyczy wydarzeń późniejszych.

Nie ma też podstaw, by przypuszczać, że obecna przywódczyni Birmy, córka ojca jej niepodległości, dawnego komunisty, a później antykolonialistycznego nacjonalisty, pójdzie pod prąd, czyli narazi się politycznie większości birmańskiego społeczeństwa, która uważa Rohingjów za niechciany i obcy import we własnym kraju.

Z perspektyw praw człowieka i ideałów otwartej demokracji przykro patrzeć, jak pani Aung nie potrafi nawiązać do własnej przeszłości, kiedy nie lękała się iść pod prąd, przeciwko dyktaturze wojskowych, jej zwolennicy byli prześladowani przez juntę, a ona sama nie mogła przez lata wyjść z własnego domu i pojechać na pogrzeb własnego męża.

Można zrozumieć, że dziś najważniejsza jest dla niej Birma i jej przyszłość, tak zachowuje się każdy lider polityczny. Ale jeśli nie przerwie milczenia, świat demokratyczny zapamięta ją gorzej, niż na to zasługuje.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną