Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Moc Chudziny

Święta Śmierć – nowa religia Ameryki

Największym wyzwaniem dla badaczy nowych religii jest ustalenie, skąd popularność Świętej Śmierci poza Meksykiem. Największym wyzwaniem dla badaczy nowych religii jest ustalenie, skąd popularność Świętej Śmierci poza Meksykiem. sellingpix / PantherMedia
La Santa Muerte – Święta Śmierć – nie czyni wyrzutów mordercom czy złodziejom. Czy dlatego jest dziś najszybciej rozprzestrzeniającym się kultem religijnym na świecie?
Badacze kultu upatrują jego początków w mariażu religijnych motywów katolickich i wierzeń Azteków.Ted Soqui/Getty Images Badacze kultu upatrują jego początków w mariażu religijnych motywów katolickich i wierzeń Azteków.
Sanktuarium Universal de la Muerte w Los Angeles. Liczba wyznawców Świętej Śmierci sięgnęła kilkunastu milionów – także w Ameryce Środkowej i USA.Axel Koester/Getty Images Sanktuarium Universal de la Muerte w Los Angeles. Liczba wyznawców Świętej Śmierci sięgnęła kilkunastu milionów – także w Ameryce Środkowej i USA.

U stóp figurek przedstawiających Ją ustawiają butelki i kieliszki. Kładą cygara, skręty z marihuaną, koperty z prośbami. Zawieszają fotografie bliskich, o których zdrowie i życie błagają. Zapalają świeczki, wrzucają monety do skarbonek. W skupieniu się modlą.

Uboga dzielnica Tepito w stolicy Meksyku, niedziela kilka lat temu. W stronę małej kapliczki na niewielkiej ulicy, gdzie panoszą się gangi dilerów i złodziei, podążają grupy wyznawców. Są wśród nich młodzi, starsi, ludzie w średnim wieku, rodziny z małymi dziećmi – żadnych barier pokoleniowych. Przeważają jednak kobiety.

Tekst litanii zawieszony przed kaplicą: „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego/Niepokalana Światłości/Błagam Cię, łask mi udziel swych/Aż do ostatniej godziny”.

To błagania zanoszone do Świętej Śmierci (Santa Muerte), Chudziny (La Flaca), Czarnej Dziewczyny (La Chica Negra), Najświętszej (Santisima), której kult narodził się na terenach Meksyku krótko po hiszpańskiej konkwiście, rozwinął w ostatnich dwóch dekadach, a obecnie rozprzestrzenia się błyskawicznie na całej zachodniej półkuli – od Kanady po Argentynę.

Tradycyjne meksykańskie obrazy śmierci były, o dziwo, radosne: ludzie cieszyli się, że ich bliscy zmarli wracali na chwilę i znów byli między nimi. Wizerunki Świętej Śmierci są inne: ponure, majestatyczne, niepokojące, czasem nawet przerażające.

Wiele modlitw do niej brzmi dokładnie jak modlitwy katolickie; tylko niektóre zawierają drobne różnice. Krok pierwszy: wierni proszą Boga, żeby pozwolił zwrócić się do Chudziny. Krok drugi: proszą Najświętszą o opiekę nad chorymi, więźniami, biednymi, o wstawiennictwo w kłopotach uczuciowych, o wsparcie w domu, miejscu pracy, na ulicy. Te prośby brzmią dokładnie jak litanie do Serca Jezusa czy do Matki Boskiej.

Sprawczyni szczęścia

Wyznawcy Świętej Śmierci mają osobne rytuały, przypominające czasem te z Kościołów zielonoświątkowych. Na przykład zamykają oczy, ściskają się za dłonie i tworzą łańcuch, przez który przepływa – jak wierzą – energia od Niej. Ta energia ma dać im siłę, być tarczą obronną przed zasadzkami, pechem, nieszczęściami, jakie czyhają na nich w życiu.

Wizerunki i figurki Najświętszej zrasza się wodą święconą przyniesioną z miejscowej parafii. Chudzina lubi prezenty: papierosy, czekoladę, różne trunki. Do rytuałów należy też okadzanie Jej portretów i figur dymem z cygar i jointów z marihuany. To paradoks, że Święta Śmierć ma także rys hedonistyczny.

Tamtej niedzieli w Tepito zagadywałem wiernych, o co przyszli Ją prosić.

Kobieta w średnim wieku powiedziała, że w zeszłym tygodniu ukradli jej samochód i od razu przyszła poprosić Najświętszą o pomoc w jego odnalezieniu. Odnalazł się natychmiast – dowód, że Ona pomaga! Teraz przyszła podziękować. W toku rozmowy okazało się, że to policja znalazła skradzione auto, jednak – jak wierzyła rozmówczyni – stało się to „dzięki Jej wstawiennictwu”.

Młoda dziewczyna z naszyjnikiem i w koszulce z Jej wizerunkami przekonywała z kolei, że Santa Muerte wyciągnęła z więzienia jej chłopaka. Gdy odsiadywał wyrok, prosiła Ją, by go chroniła. Przeżył więzienie, znowu są razem. Ona przychodzi codziennie do kapliczki w Tepito, żeby dziękować sprawczyni swojego szczęścia za spełnienie próśb.

Dziewczyna była katoliczką. Mówiła, że najważniejszy jest Bóg Ojciec, a dopiero potem Ona. Jednak gdy ksiądz z parafii zobaczył, że nosi koszulkę i biżuterię z wizerunkiem Świętej Śmierci, nawrzeszczał, że to grzech. Wysłuchała w milczeniu i nadal przychodzi do „grzesznej” kaplicy. Wierzy bowiem, że to Ona jej pomaga.

Młody mężczyzna (również z wizerunkiem Santa Muerte na naszyjniku) przyszedł prosić o spokój ducha po rozwodzie z żoną. Mówił, że ufa tylko Jej; Kościół katolicki to – jego zdaniem – „największa mafia na świecie, która zbija majątek na biednych”. Kościół zresztą potępia rozwody – a Ona rozumie, że w życiu układa się różnie.

Kościół katolicki prowadzi doktrynalną krucjatę przeciwko kultowi Chudziny. Biskupi i księża głoszą, że ten kult to bluźnierstwo, zabobon i naruszenie pierwszego przykazania: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Mimo potępień zapisanych w kościelnych dokumentach i rzucanych z ambon zakazany kult kwitnie i ma się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.

Mariaż żniwiarki

Badacz kultu Świętej Śmierci prof. Andrew Chesnut z wydziału studiów nad religiami w Virginia Commonwealth University upatruje jego początków w mariażu religijnych motywów katolickich z Europy i wierzeń Azteków.

W czasie konkwisty Hiszpanie przywieźli wizerunek ponurej żniwiarki z kosą. Była ona jedynie artystycznym wyobrażeniem śmierci, a nie świętą, która ma moc czynienia cudów czy spełniania modlitewnych próśb. Rozmaite bóstwa związane ze śmiercią istniały w lokalnych kulturach, przede wszystkim Azteków. Do najważniejszych należała Mictecacihuatl – a niektórzy z dzisiejszych potomków autochtonów uważają Świętą Śmierć za jej kolejne wcielenie. Jednak większość współczesnych wyznawców Chudziny to praktykujący katolicy. Święta Śmierć to nic innego jak zjawisko religijnego synkretyzmu, tak rozpowszechnionego w całej Ameryce Łacińskiej. Kuba ma swoją santerię, Brazylia – candomble i umbandę, Meksyk – Świętą Śmierć.

Pierwsze zachowane świadectwa jej kultu pochodzą z dokumentów Świętej Inkwizycji, która przy pomocy królewskich żołnierzy niszczyła to wierzenie, już wówczas uważane przez Kościół katolicki za bluźnierstwo. Modły do Najświętszej najpewniej ustały w wyniku inkwizycyjnych prześladowań, względnie zeszły do głębokiego podziemia. Pojawiły się na nowo dopiero w latach 40. XX w., a rozkwit kultu przypadł na czasy transformacji ustrojowej w Meksyku po 2000 r. i wyjątkowo krwawej narkowojny, która rozdziera ten kraj od ponad dekady.

Obecny rozkwit zaczął się w dzielnicach biedy. Zmiana ustroju, tj. upadek monopolistycznych rządów Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej, oznaczała wejście w czasy niepewności. Rozpadły się dotychczasowe struktury władzy – te formalne i te nieformalne – co doprowadziło do chaosu i rzadko spotykanej fali przemocy. Meksyk zalała fala zabójstw na masową skalę, porwań dla okupu, wymuszeń haraczy (najpierw od ludzi biznesu, potem niezamożnych obywateli, teraz także od władz lokalnych). Rozpętała się wojna między kartelami narkotykowymi, w którą wkroczyło państwo, wysyłając armię.

Bilans tej wojny to jak do tej pory mniej więcej 200 tys. zabitych i zaginionych. Wśród i konfliktów na świecie w ostatnich latach tylko wojna w Syrii przebija Meksyk liczbą ofiar. Trudno przeoczyć związek liczby zabitych i rosnącego kultu Świętej Śmierci.

Mściwa zazdrośnica

Psychologowie społeczni uważają, że do rozkwitu nowych i renesansu niektórych starych wierzeń przyczynił się również kryzys ekonomiczny 2008 r. Najpierw spadła na Meksyk susza, potem świńska grypa, która wyhamowała branżę turystyczną – jedno z kół zamachowych gospodarki. Zaczęły też topnieć zasoby ropy. A skoro tradycyjne religie nie zapobiegły plagom i nieszczęściom, poszukiwano nowych opiekunów i nowych patronek, które pomogłyby przetrwać czasy dekadencji.

W takiej aurze ludzie zaczęli zwracać się do Świętej Śmierci – która rządziła na ulicach – z lękiem i szacunkiem. Zaczęli kierować do niej modlitewne prośby, by była łaskawa i ich chroniła. Wiadomo, że wszyscy umrzemy, ale niech Najświętsza nie zabiera zbyt szybko naszych ukochanych bliskich. Meksykanie zaczęli stawiać jej kaplice, kapliczki, ołtarze, ołtarzyki, gdzie tylko się da. Dziś kraj jest usiany tysiącami miejsc jej kultu.

Prof. Chesnut uważa, że inaczej niż tradycyjni święci katoliccy, patroni jednej sprawy, Święta Śmierć jest świętą wielozadaniową, a na dodatek wyraża ducha czasów narkowojny i przemocy.

Kościół ogranicza życiowe drogi wyboru – człowiek ma dziesięć przykazań i musi według nich żyć. W dobie eksplozji przestępczości wielkiej i drobnej, gdy wielu nie ma innej drogi awansu ekonomicznego niż występek, Święta Śmierć jako obiekt kultu jest niezwykle wygodna. Nie wymaga od złodzieja, żeby nie kradł, a od zabójcy, żeby nie zabijał. Jej kultywowanie daje wyznawcy ze świata przestępczego poczucie przyzwolenia, osobliwie pojmowanej wolności i bezkarności.

Przed kaplicą w Tepito spytałem młodą wyznawczynię Świętej Śmierci, czy jej patronka karze złoczyńców. Odpowiedziała, że nie. Że Najświętsza opiekuje się wszystkimi, nikogo nie dyskryminuje, wszystkich przygarnia, chroni i kocha tak samo. Wszyscy są dla Niej równi – dobrzy i źli, biedni i bogaci.

„Teologia” Świętej Śmierci bywa zaskakująca. A najbardziej to, że każdy wyznawca ma własną. Jedni wierzą, że Chudzina to samo dobro: chroni swoich wiernych i ich broni. Nie przeszkadza jej, kiedy ktoś modli się do Najświętszej Marii Panny z Gwadelupy. Inni jednak uważają, że czasem działa jak mścicielka. Według tych nie lubi, gdy wierni modlą się do innych świętych lub proszą ich o przysługi. Krótko mówiąc: to wielka zazdrośnica.

W myśl tej ostatniej ludowej „teologii” Najświętsza jest mściwa i ma moc zabijania. Jeśli kpisz z Niej albo nie okazujesz szacunku, może ciebie lub kogoś z twoich bliskich ukarać chorobą lub przedwczesną śmiercią. To Ona decyduje, czy umrzesz w ciszy i spokoju ze starości, czy w wypadku albo strzelaninie.

Wielu sądzi, że Święta Śmierć jest patronką świata występku i zbrodni. Prawdą jest, że modli się do niej wielu płatnych zabójców wynajętych przez kartele, porywacze, egzekutorzy haraczy. Czasem składają jej nawet daniny z ludzkiej krwi i zabitych ludzi. Chcą ją przebłagać (przekupić?), bo wiedzą, że może ich dopaść podczas napadu, włamania, porwania, przemytu, wymiany ognia z rywalami z innego gangu.

Jednak większość wyznawców Świętej Śmierci to zwykli ciężko pracujący ludzie, zazwyczaj niebogaci. Jeśli są wśród nich przestępcy, to raczej drobni: tacy, którzy mieli przy sobie kilka działek kokainy lub cracku i nie mieli pieniędzy, żeby wykupić się u policjanta. Albo nieszczęśnicy, którzy ukradli parę paczek tortilli – która w Meksyku jest tym, czym w Europie chleb – i poszli do więzienia jako złodzieje.

Prof. Chesnut uważa, że wiązanie jej kultu ze światem przestępczym to przesada środków masowego przekazu, które lubią podkręcać historie, by brzmiały bardziej sensacyjnie. Dla wielu katolików Święta Śmierć jest po prostu jedną ze świętych, taką jak święta Maria lub święty Jan. Dla niektórych – kimś w rodzaju Ducha Świętego, tyle że rodzaju żeńskiego.

Opiekun przestępców

Uważa się, że taki kult mógł narodzić się tylko w kraju takim jak Meksyk – o powszechnej kulturze nielegalności. Nie chodzi tylko o przestępczość zorganizowaną i kartele narkotykowe. W Meksyku prawie każdy robi coś nielegalnego: politycy kradną, przedsiębiorcy ukrywają dochody i nie płacą podatków, restauratorzy i taksówkarze często nie dają paragonu, nielegalnie pracują także uliczni sprzedawcy.

Santa Muerte nie jest jedyną nielegalną patronką nielegalnego świata. Podobnym kultem otacza się w Meksyku „świętego” Jesusa Malverde – opiekuna wszystkich wyjętych spod prawa, narcotraficantes, zabójców, złodziei.

Malverde to autentyczna postać. Urodził się w 1870 r., żył 39 lat, był złodziejem, który łupił bogatych i rozdawał biednym. Malverde to Robin Hood ze stanu Sinaloa – meksykańskiej Sycylii, kolebki wszystkich tutejszych mafii. Kiedy został rozstrzelany i władza zabroniła grzebania jego ciała, ludzie przynosili po jednym kamieniu, aż powstał kopiec. W ten oto sposób urządzili mu nielegalnie katolicki pochówek. Teraz w stolicy regionu, Culiacan, stoi wielka kaplica ku jego czci.

„Najtwardsze typy, najgorsi kryminaliści z gór i dolin nosili jego podobiznę na pasach, szkaplerzach, czapkach bejsbolowych – pisał Arturo Pérez-Reverte w powieści „Królowa Południa” – trzymali ją w samochodach, żegnali się, wymawiając jego imię, a matki przychodziły tu modlić się, kiedy ich synowie wyjeżdżali na pierwszą akcję, trafiali do więzienia czy znaleźli się w innych tarapatach. Niektórzy płatni mordercy przyklejali wizerunek Malverdego na rękojeści pistoletu albo na kolbie kałasza”.

Malverde jest także patronem nielegalnych imigrantów i uchodźców. Wędrujący z Ameryki Środkowej przez Meksyk do Stanów Zjednoczonych zostawiają w jego kapliczkach prośby o szczęśliwy koniec tułaczki.

Śmierć jako gadżet

W ostatnich latach Święta Śmierć brawurowo wkroczyła do świata popkultury. Na masową skalę pojawia się w tatuażach, a swoje ciała zdobią jej wizerunkiem bynajmniej nie tylko wyznawcy. Święta Śmierć jako gadżet? Prawdopodobnie najsłynniejszym jej występem popkulturowym był słynny amerykański serial „Breaking Bad”, gdzie w jednej ze scen dwaj meksykańscy zabójcy, bracia Salamanca, zanosili do Niej prośby i składali dary, by zaskarbić Jej przychylność w zadaniu zastrzelenia króla metamfetaminy z Albuquerque Waltera White’a. Jednak Najświętsza nie posłuchała ich i obaj skończyli marnie.

Największym wyzwaniem dla badaczy nowych religii jest jednak ustalenie, skąd popularność Świętej Śmierci poza Meksykiem. Nie może chodzić tylko o rozpasaną przemoc i zabijanie, skoro kult szerzy się także w Kanadzie i Argentynie (na mniejszą, rzecz jasna, skalę). I skoro w ostatnich kilku latach szacunkowa liczba wyznawców sięgnęła kilkunastu milionów – także w Ameryce Środkowej i Stanach Zjednoczonych, w Nowym Jorku odbywa się nawet festiwal na jej cześć.

Najbardziej przekonującą odpowiedzią jest przesłanie równości, jakie Święta Śmierć niesie, w świecie przepastnych społecznych nierówności. Wobec Niej równi są ludzie wszystkich ras i klas, wszystkich zawodów, wierzeń, stylów życia. Chorzy i zdrowi, piękni i ci, których los nie obdarował zewnętrzną atrakcyjnością, zaradni i nieudacznicy. Zapewne dlatego garną się do niej ludzie wykluczani z rozmaitych powodów.

Badacze zaobserwowali, że kult Świętej Śmierci przyciąga najbardziej biednych, ludzi ze świata występku, jak i np. osoby LGBT, odpychane przez oficjalny Kościół i dyskryminowane przez społeczeństwo przesycone duchem męskiej dominacji (machismo). Pewnego dnia Ona przyjdzie po każdego bez wyjątku. – Jest aniołem wysłanym przez Boga – mówi pewien wyznawca. – Wszyscy znajdujemy się krok od Niej. Nikt się nie uratuje.

Rodzaj ulgi? Nadzieja na wyrównanie rachunków za niesprawiedliwy los? Może niejednokrotnie wyraz mało szlachetnej zawiści? „Szczególnie w krajach takich jak nasz [USA], gdzie nierówności między bogatymi i biednymi są tak duże, jej kult wydaje się pociągający – uważa prof. Chesnut. – Koniec końców jej kosa zrówna wszystkich. Może jest w tym jakaś satysfakcja czy pocieszenie”.

Mimo wszystkich przytoczonych hipotez, nawet tych brzmiących przytomnie i rzeczowo, gorące uczucia, jakie żywią do Świętej Śmierci jej wyznawcy, ocierające się niekiedy o religijną egzaltację, a także ufność, jaką ją darzą, są niełatwe do przyjęcia i zrozumienia. Z jednej strony współgrają z epoką masowego mordowania (w Meksyku) i nierówności społecznych (niemal na całej zachodniej półkuli), z drugiej jednak idą pod prąd najbardziej podstawowemu ludzkiemu pragnieniu: by żyć.

Polityka 36.2018 (3176) z dnia 04.09.2018; Świat; s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "Moc Chudziny"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną