Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Co się dzieje na Ukrainie tuż za frontem dziwnej wojny

Tak wyglądał dawny szpital psychiatryczny w Słowiańsku rok po zakończeniu działań wojennych. Tak wyglądał dawny szpital psychiatryczny w Słowiańsku rok po zakończeniu działań wojennych. EU Civil Protection and Humanitarian Aid Operations / Flickr CC by 2.0
Polskie Opoczno nawiązało współpracę z okupowanym przez rosyjskich separatystów w kwietniu i maju 2014 r. Słowiańskiem. To wzorcowy przykład budowania współpracy i obopólnych korzyści.
Ławra Swiatogorska nad DońcemJacek Rakowiecki/• Ławra Swiatogorska nad Dońcem
Budynek firmy Dziewulski i Lange w SłowiańskuJacek Rakowiecki/• Budynek firmy Dziewulski i Lange w Słowiańsku

Tyle tam z centralnej Polski kilometrów, ile do Toskanii. Ale kto by się dziś włóczył po Dzikich Polach, skoro opodal – w Doniecku i Ługańsku – nadal panoszą się „zielone ludziki”. A jednak i w Opocznie, i w Słowiańsku zwrócono uwagę, że już pod koniec XIX w. w tym wówczas rosyjskim mieście duże interesy zaczęli robić polscy przedsiębiorcy: firma Dziewulski (tak, przodkowie Jerzego Dziewulskiego – znanego antyterrorysty) i Lange.

Czytaj też: Kijów odbija Słowiańsk i Kramatorsk

Opoczno szuka śladów z XIX w.

Ta opoczyńska firma – wielka fabryka płytek ceramicznych, od początku XX w. produkująca je w najlepszej w całej Europie jakości – odnalazła na wschodniej Ukrainie bogate złoża znakomitej glinki do swoich wyrobów i postawiła w 1895 r. dużą fabrykę, ściągając do Słowiańska swoich fachowców. Słowiańsk, wcześniej znany przede wszystkim z warzenia soli i walorów uzdrowiskowych, od tej pory po dziś dzień też produkuje płytki i inne wyroby ceramiczne.

Do tych tradycji sięgnęło Opoczno, burmistrz Rafał Kądziela i dyrektor muzeum regionalnego Adam Grabowski, nawiązując współpracę z Ukraińcami. Natrafili, na swoje szczęście, nie tylko na nowoczesnego i energicznego mera Słowiańska Wadima Liacha, ale i grupę fantastycznych tamtejszych społeczników, których wspólnym celem jest odkrywanie i budowa własnej małej ojczyzny. W tym także odrestaurowanie jednego pozostałego po firmie budynku fabryki Dziewulski i Lange na cele kulturalne. Na ciągle biednej, zaniedbanej wschodniej Ukrainie nie jest to łatwe, nawet przy pomocy pełnego entuzjazmu dla tej inicjatywy mera.

Czytaj też: Czy Ukraina ma powody do świętowania?

Społeczników można pozazdrościć

Z drugiej jednak strony, dość poznać tych ludzi i innych społeczników ze Słowiańska, by prysły stereotypy o ukraińskim zacofaniu. Owszem, chodniki tam jeszcze na ogół zalane asfaltem, drogi dojazdowe niemożebnie zryte dziurami i pełne asfaltowych łat (choć droga z Charkowa już w standardzie wysokim), a kamienice i bloki nieremontowane od dziesięcioleci. Ale miejscy aktywiści w niczym nie gorsi niż w Polsce, a często znacznie bardziej profesjonalni.

Gdy szef lokalnego portalu internetowego 6262.ua Walery Garmasz pokazał mi 12-odcinkowy serial o sięgającej XVII w. historii miasta (rozpoczęła ją budowa kozackiej warowni Tor w 1645 r.), jaki jego zaledwie dwudziestokilkuletni współpracownicy właśnie przygotowali, nie mogłem wyjść ze zdumienia. Scenariusz, narracja, zdjęcia, montaż, muzyka i efekty komputerowe – wszystko na poziomie wielkiej profesjonalnej telewizji, tak że francusko-niemiecka ARTE by się takiego efektu nie powstydziła.

Czytaj też: Historia w rękach polityków to niebezpieczna broń

Skutki uboczne „dziwnej wojny”

Ale, co ważniejsze, ich myślenie i wiedza o swoim otoczeniu, o Ukrainie, o świecie mogą jeśli nie wpędzić zarozumiałego Polaka w kompleksy, to na pewno sprawić, że uzna, że to nie nasi „młodsi bracia” w drodze do Europy, ale po prostu partnerzy, od których wiele można się nauczyć.

Owszem, borykają się z ubocznymi skutkami trwającej ledwie kilkadziesiąt kilometrów dalej „dziwnej wojny”, w której prawie codziennie – mimo formalnego zawieszenia broni – giną ukraińscy żołnierze (120-tysięczny Słowiańsk przyjął prawie drugie tyle uciekinierów z terenów okupowanych). Owszem, natrafiają czasem na mur zniechęcenia lub bierności zwykłych ludzi, tyleż zmęczonych, co przywykłych do korupcyjnych obyczajów. A jednak energii i wiary w zmianę, samozaparcia i konsekwencji w działaniu mają tyle, że aż bierze zazdrość.

Jak można pomóc

Po dwóch spędzonych tam dniach wciąż myślę, czy i jak można im – skądinąd z gwarantowaną wzajemnością – pomóc. Z pewnością przydałoby się choćby życzliwe zainteresowanie polskiej ambasady w Kijowie, może swoje też pewnie dołożyć Senat zobowiązany wszak do opieki nad śladami polskości za granicą. W obu tych przypadkach istotne jest, że społecznicy ze Słowiańska odkrywają właśnie na miejscowym cmentarzu, zdewastowanym jeszcze w poprzedniej epoce, polskie groby. A także prowadzą śledztwo, skąd jeden z fragmentów miasta nosi zwyczajową nazwę… Warszawa.

Ale może jeszcze istotniejsze jest pojawienie się nie wśród polityków i dyplomatów, ale u zwykłych Polaków świadomości, że nie tylko zachodnia, ale i wschodnia Ukraina to teren wart odwiedzania i zwiedzania. Do Charkowa czy Zaporoża LOT lata już regularnie i za nieduże pieniądze. Koszty pobytu i przejazdów są na polską, nawet płytką, kieszeń bajecznie wręcz niskie (znakomity obiad w ukraińskiej knajpce można zjeść już za 5-10 zł, a za 20-30 zł można sobie zrobić prawdziwą wielodaniową ucztę).

Wschodnia Ukraina: jest co zwiedzać

Oglądać i zwiedzać wszędzie jest co, choćby niedaleką od Słowiańska imponującą Ławrę Swiatogorską nad piękną rzeką Doniec, czyli jeden z trzech prawosławnych monasterów (zespołów klasztorów) na Ukrainie, mniej znaną od Peczerskiej i Poczajowskiej. Smakowitym dla niej kontrapunktem jest też ogromny pomnik bolszewika Artioma, ustawiony na sąsiednim wzgórzu tak, by górował nad złotymi kopułami cerkwi. Smakowitym, bo choć czci postać może mało sympatyczną, to kubistyczne kształty posągu robią z niego prawdziwe dokonanie rzeźby rosyjskiej, zanim stoczyła się w obowiązkowy socrealizm.

Przede wszystkim jednak można być pewnym serdecznego i pełnego zaciekawienia przyjęcia przez miejscowych. Bo jeśli czegoś szczególnie brakuje wschodniej Ukrainie, to uznania, że nie jest jakimś ogryzkiem Rosji, ale taką samą częścią Europy, jak Mazowsze czy Toskania. Biedniejszą, obolałą, ale nie mniej ważną.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama