Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Skąd sukces radykałów w Hiszpanii

Lider Vox Santiago Abascal chce walczyć z islamem i feminizmem. Lider Vox Santiago Abascal chce walczyć z islamem i feminizmem. Heino Kalis/Reuters / Forum
Do tej pory Hiszpania wydawała się impregnowana na prawicowy populizm. Sukces partii Vox w wyborach regionalnych w Andaluzji może zmienić sytuację.

Lider ultraprawicowej partii Vox Santiago Abascal w niedzielę wprowadził do autonomicznego parlamentu Andaluzji aż 12 członków swojego ugrupowania. To zaskakujący wynik w regionie, który od czasu transformacji demokratycznej był bastionem socjalistów. Stwarza on szansę na przejęcie władzy przez prawicę. Dla struktur autonomicznych, które od wczesnych lat 80. pozostają w rękach socjalistów, oznaczałoby to przewrót.

Czytaj też: Hiszpańska prawica pod szyldem partii Vox

Z nacjonalistami trzeba twardo

Dziadek Abascala jeszcze za czasów ultraprawicowego dyktatora Francisco Franco pełnił urząd burmistrza miasteczka w Kraju Basków, jego ojciec od początku transformacji związał się z centroprawicą. Santiago poszedł w jego ślady i przystąpił do regionalnych struktur Partii Ludowej, wchodząc nawet do parlamentu baskijskiego. Jednak młodego Abascala uwierała umiarkowana postawa ludowców, szczególnie wobec kryzysu katalońskiego. Dlatego wystąpił z partii i poszedł na swoje, zakładając pod koniec 2013 r. własne ugrupowanie – Vox.

Abascal pochodzi z regionu, w którym funkcjonariusz hiszpańskiej policji Guardia Civil po godzinach ma problem, żeby napić się piwa w barze nieopodal. Nie tylko może zostać zaatakowany przez lewicowe bojówki, ma wręcz status persona non grata – nikt nie chce, żeby w ogóle przychodził i ściągał na innych problemy. Abascal rozumie to doskonale. Sam, gdy tylko odebrał mandat radnego w baskijskim Llodio, stał się celem pogróżek i ataków separatystów z ETA. Od 18. roku życia musiał żyć z ochroną, jak tysiące innych działaczy i polityków w Hiszpanii. Dlatego tak irytuje go nieudolność ludowców w rozgrywkach z Barceloną. W jego ocenie nie ma miejsca na słabość, bo z nacjonalistami trzeba rozmawiać twardo.

Czytaj też: W hiszpańskim rządzie więcej kobiet niż mężczyzn

Odpowiedź na radykalizm Podemos

Konfliktogenny charakter baskijskiej sceny politycznej sprawił, że Abascal poczuł potrzebę stworzenia własnego ugrupowania. Podobne okoliczności doprowadziły zresztą do powstania ruchu Obywateli (Ciudadanos) w Katalonii w 2006 r. Pojawienie się nowych ruchów politycznych w Kraju Basków i Katalonii, otwarcie sprzeciwiających się narracji nacjonalistycznej i separatystycznej, wypełnia niezagospodarowaną niszę. To wyciągnięcie ręki do tych, którzy jako prohiszpańscy są uważani za zdrajców. Rosnąca popularność tych ugrupowań w całej Hiszpanii pokazuje, że nieudolność socjalistów i ludowców w sporach z separatystami drażni coraz większą liczbę wyborców.

Jednak o ile Ciudadanos jest młodszą i bardziej seksowną wersją Partii Ludowej, mocno trzymającą się centrum, o tyle Vox mości sobie miejsce na prawo od prawicy. W ten sposób wchodzi też w rolę naturalnej przeciwwagi dla Podemos, która wygospodarowała sobie przestrzeń na lewo od socjalistów z Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Hiszpanii (PSOE) i Zjednoczonej Lewicy. Vox jest w pewnym sensie spełnieniem życzenia Podemos, która wyzywając ludowców i Ciudadanos od faszystów, doczekała się organizacji ultrakonserwatywnej, dorównującej im w postulatach radykalizmem.

Czytaj też: Katalonia nie zdobędzie niepodległości na skróty

Walka z islamem i feminizmem

Vox w programie przedstawia się jako partia broniąca tradycyjnych hiszpańskich wartości, co oznacza z jednej strony deportację nielegalnych emigrantów i walkę z islamskim zagrożeniem, a z drugiej – z feministyczną narracją godzącą w tradycyjną rodzinę. Dlatego Abascal proponuje wprowadzenie zakazu aborcji i obalenie prawa wspierającego ofiary przemocy domowej. Za treści religijno-tożsamościowe w partii odpowiada szefowa madryckiego oddziału Rocío Monasterio. Samemu Abascalowi, rozwodnikowi żyjącemu na kocią łapę z gwiazdą Instagrama, nie jest z tą narracją do końca po drodze.

Nie przeszkadza to jednak jego sympatykom, którzy tłumnie przychodzą na spotkania. 7 października wypełnili po brzegi dawną arenę do walki byków Vistalegre w Madrycie. Abascal, parafrazując Trumpa, namawiał do stworzenia znowu wielkiej Hiszpanii i przekonywał, że czas skończyć z poprawnością polityczną, która niepotrzebnie wiąże ręce politykom. Miting Voksu, choć przyciągnął 9 tys. aktywistów, przez opinię publiczną został uznany za prężenie muskułów, bo jesienią sondaże wskazywały, że przy dobrych wiatrach mogą liczyć najwyżej na jedno miejsce w parlamencie.

Czytaj też: Kontrowersje wokół głośnej sprawy gwałtu w Pampelunie

Potrzeba prostych rozwiązań

Niedzielne wybory autonomiczne w Andaluzji pokazały coś zgoła innego. Partia Abascala, zyskując na otwarcie antyemigracyjnej retoryce, zgarnęła aż 12 mandatów (na 109 możliwych), ludowcy zdobyli 26, a Ciudadanos – 21. PSOE i lokalnemu Podemos, które do wyborów ruszyło pod nazwą „Do przodu Andaluzjo”, wspólnie brakuje pięciu miejsc do większości pozwalającej sformować gabinet. Jeśli prawica się dogada, będzie to oznaczało jej historyczne zwycięstwo i szansę na przejęcie władzy. Na jaw mogą wypłynąć praktyki korupcyjne, nikt nie ma wątpliwości, że w gabinetach andaluzyjskich polityków niszczarki do dokumentów pracują dziś całą parą.

Sukces partii radykalnych, jak Vox czy Podemos, to odpowiedź na świat wyprany z idei, gdzie demokratyczne partie środka kojarzą się wyłącznie z pragmatyczną grą polityczną, nastawioną na wyborczą matematykę. Kiedy jedni i drudzy kradną, a państwo schodzi na psy, najlepiej przyjmują się proste recepty i łatwe rozwiązania. Ta tendencja sama nie wyhamuje, potrzebny jest konsensus ponad interesem politycznym, powrót do idei i obrony wartości obywatelskich. Problem w tym, że rozdrobnienie polityczne tylko wzmacnia status quo.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama