Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Po co Kim znów pojechał do Chin?

Kim Dzong Un na kilka dni zajrzał do Pekinu. Kim Dzong Un na kilka dni zajrzał do Pekinu. KCNA VIA KNS / AFP / EAST NEWS
Kilkudniowa chińska podróż to część przygotowań do rychłego szczytu Kima z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Miałoby do niego dojść za kilka tygodni.

Kim Dzong Un jest w Pekinie. Do Chin zajrzał na kilka dni. Spotkał się z przewodniczącym Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpingiem i prawdopodobnie świętował 35. urodziny. Nigdy nie podano, kiedy się dokładnie urodził – zakłada się, że 8 stycznia.

Najpierw Xi, potem Trump?

W dość zgodnej opinii ekspertów przyglądających się Korei Północnej – zdania odrębne są rzadkie – kilkudniowa chińska podróż to część przygotowań do rychłego szczytu Kima z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Miałoby do niego dojść za kilka tygodni, prawdopodobnie w Wietnamie, gdzie ostatnio zbierali się przedstawiciele rządów Stanów Zjednoczonych i Korei Północnej. Na liście potencjalnych miejsc wymieniane są jeszcze m.in. Hawaje i Tajlandia.

Zeszły rok był świetny dla Kima. Wszedł do pierwszej ligi światowych przywódców, wpuścił go do niej Donald Trump, który nieoczekiwanie przystąpił do negocjacji z Kimem o przyszłości jego programów zbrojeniowych. Kim siadł do stołu i zaprezentował inną postawę: polityka bardziej racjonalnego. Wcześniej przyzwyczajał do histerycznych popisów retorycznych, regularnie straszył wojną jądrową.

Zaczął też bywać. Do marca 2018 r. przez 6 lat kierowania państwem nie wyściubił nosa za granicę. Teraz już czwarty raz bawi u Xi. Od zeszłej wiosny trzykrotnie spotykał się też z Moon Jae-inem, prezydentem Korei Południowej.

Czytaj także: Koree próbują się pojednać

Co Kim ustala w Chinach

Jeśli niedługo odbędzie się szczyt z Trumpem, to Kim przyjechał do Pekinu po wsparcie, instrukcje i błogosławieństwo Xi. Mając je, Kim będzie z Trumpem swobodniej negocjował. A ma co. Chciałby spróbować reformy gospodarczej, pewnie w jakimś wariancie podobnym do chińskiego, byle nie stracić władzy. Potrzebował będzie też gwarancji bezpieczeństwa i pewnie zawarcia traktatu pokojowego z Południem.

To się nie uda bez sprzyjających warunków międzynarodowych, do czego konieczne wydaje się zdanie arsenału jądrowego i rakietowego, przynajmniej na to naciskają Amerykanie. Takie jest też tło sankcji, dotkliwe krępujących północnokoreańską gospodarkę. Eksperci nie wykluczają, że w Pekinie Kim uzgadnia z Xi zasady chińskiej pomocy w rozbrojeniu, by to Chińczycy przejęli i rozmontowali międzykontynentalne pociski balistyczne.

Kim ma widoki na utrzymanie passy. Sprzyjają okoliczności. Dodatkowy wymiar do wykorzystania tworzą napięcia na tle sporu handlowego Chin z USA. Przy czym jasne jest, że Kim próbuje kupować czas. Jest bezpieczny, nikt go nie atakuje, ale do pełnego rozbrojenia się nie kwapi. Wciąż brakuje nawet wstępnych ustaleń, jak proces rozbrojeniowy będzie przebiegał, choć od rozmów z Trumpem w Singapurze minęło siedem miesięcy.

Czytaj także: Czy Kim odda swój arsenał? Nawet tego nie obiecał

Kto ma większy guzik

Prawdopodobnie Kim postara się rozciągnąć negocjacje na jak najwięcej odcinków, to będzie jego nowe modus operandi. Ma niezłego partnera w Waszyngtonie. Trump – wiadomo to m.in. z przecieków z jego otoczenia – żywi przekonanie, że polityka zagraniczna polega przede wszystkim na spotkaniach liderów, podczas których prezydent USA może wykorzystać swoje ulubione metody zawierania porozumień, polegające na zastraszaniu połączonym z pełną improwizacją. Dlatego mimo zaawansowanego wieku gotów jest fatygować się do Azji, do młodszego o kilka dekad Kima, i uczestniczyć spotkaniu, które nie przynosi wyraźnych rozstrzygnięć. Po prostu Kim umiejętnie robi uniki i gra na zwłokę.

Mimo wszystko metoda drobnych kroków, szeregu szczytów i spotkań bez konkretnych rezultatów jest lepsza niż przerzucanie się oskarżeniami i popisywaniem, kto ma na biurku większy guzik atomowy. Podczas takich eskalacji łatwo o nieszczęście, to palenie ogniska w składzie prochu. Na takie zabawy obaj są zbyt nieprzewidywalni. Kim ze strachu, a Trump z charakteru.

Czytaj także: Kim są przyjaciele i wrogowie Donalda Trumpa

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną