Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Pokusa wysokiego napięcia

© Ricardo Azoury/CORBIS © Ricardo Azoury/CORBIS
Zielonoświątkowcy, o których było w mediach głośno dzięki wizycie Benedykta XVI w Brazylii, wyrastają na trzecią siłę w światowym chrześcijaństwie.

Za wielu wiernych odchodzi od naszego Kościoła do sekt zielonoświątkowców – twierdzi brazylijski kardynał Claudio Hummes, szef watykańskiego „ministerstwa” do spraw księży. Kościół traci wiernych, bo czują się porzuceni, zapomniani. Błąd polega na tym, że to oni mają przyjść do Kościoła, a nie Kościół do nich. Hummes, wyliczany wśród tak zwanych papabili (zdolnych do sprawowania urzędu papieża), podkreśla, że Kościół musi wyjść z parafii i zapukać do domów i miejsc pracy, gdzie toczy się życie milionów wiernych. Księży jest jednak na to o wiele za mało – jeden przypada średnio na 8 tys. wiernych. W tej sytuacji do akcji misjonarskiej muszą włączyć się świeccy. A Kościół nie może unikać zajmowania stanowiska w sprawach takich jak aborcja, model rodziny, drapieżny kapitalizm.

Kardynał ma rację, ale z tych słabości katolicyzmu w krajach rozwijających się doskonale zdają sobie też sprawę zielonoświątkowcy i inne wspólnoty protestanckie.

W Polsce nasza optyka jest tak mocno katolicka, że mało kto dostrzega wielkie ruchy tektoniczne w globalnym chrześcijaństwie. Tymczasem wielkie historyczne Kościoły – prawosławny, rzymski, luterański – w zetknięciu z błyskawicznymi przemianami współczesnymi są często dużo mniej elastyczne niż lotne brygady, takie jak fundamentaliści, chrześcijanie ewangelikalni (evangelicals), charyzmatycy, zielonoświątkowcy. Mają wiarę, zapał i majątek. Reagują szybciej na potrzeby materialne i duchowe, zwłaszcza ludzi biednych, mało wykształconych, bardziej emocjonalnych, a przez to zagubionych w globalnej wiosce postmodernizmu.

Łączy ich konserwatyzm społeczny i aktywność polityczna, często na rzecz prawicy. Prezydent Brazylii Lula da Silva wywodzi się z ruchu związkowego i robotniczego, ale popiera gospodarkę rynkową, wdrażając jednocześnie programy rządowej pomocy dla najuboższych. Taka polityka odpowiada brazylijskim zielonoświątkowcom, którzy oficjalnie poparli Lulę w wyborach prezydenckich. Wielbiciele Ducha Świętego mają znaczącą reprezentację w parlamencie, za to nie mają powiązań z brazylijskimi elitami władzy i pieniądza. Nawet jeśli zielonoświątkowcy są zamieszani w jakieś skandale finansowe, nie są to afery na skalę tych z udziałem niektórych rządzących polityków. W oczach społeczeństwa przydaje to zielonoświątkowcom wiarygodności. Zła sława protestantyzmu jako agentów jankeskiego imperializmu w latynoskich krajach katolickich odchodzi do lamusa historii.

W Brazylii żartują, że nie ma tam miejsca bez coca-coli i zborów zielonoświątkowych. Do Kościołów pentekostalnych i ewangelikalnych przyznaje się tam już ok. 25 proc. populacji. Na początku lat 90. jako katolicy deklarowało się 83 proc. Brazylijczyków, dziś – 67 proc. Jeśli tendencja spadkowa się utrzyma, Brazylia przestanie być największym katolickim krajem świata. W Gwatemali pod wpływem ruchów zielonoświątkowych i ewangelikalnych jest już połowa społeczeństwa, w Chile – 11 proc.

Ruch 520 mln

Historyk ruchu zielonoświątkowego Vinson Synan podaje oszałamiającą liczbę ponad 520 mln chrześcijan jako faktycznych uczestników pentekostalizmu (jak z greckiego nazywa się doktrynę i praktykę zielonoświątkowców) i ruchu charyzmatycznego na całym świecie. Współczesny ruch zielonoświątkowy narodził się zaledwie sto lat temu, na przełomie XIX i XX w., w kręgu protestanckim (patrz ramka), a dziś w różnych odmianach i wydaniach skupia może nie, jak twierdzą zainteresowani, aż 520 mln, ale co najmniej 200 mln wiernych.

Daje to zielonoświątkowcom pozycję porównywalną z tradycyjnymi Kościołami protestanckimi czy z prawosławiem (ok. 218 mln), toteż niektórzy badacze uważają, że XXI w. będzie wiekiem zielonoświątkowców. Zdają się to potwierdzać ogłoszone niedawno wyniki badań instytutu Pew Forum on Religion and Public Life – wspólnoty zielonoświątkowe i charyzmatyczne odnotowują najszybszy przyrost wyznawców. – Nie wiem, czy pobożność zielonoświątkowa zdominuje chrześcijaństwo – mówi religioznawca dr hab. UJ Zbigniew Pasek – ale rzeczywiście zachowuje stałą dynamikę wzrostu tak potężną, że wciąż pozyskuje nowych wyznawców.

W ruchach, których częścią są zielonoświątkowcy, laikowi trudno się połapać. Znajdzie tu mniej czy bardziej dosłowną wiarę w absolutny autorytet Biblii jak i jej odczytania symboliczne. – Fundamentalizm jest silny w ruchach zielonoświątkowych – twierdzi Pasek. – Stoimy bardzo mocno na gruncie podejścia protestanckiego w sprawach zbawienia i autorytetu – deklaruje pastor Kościoła zielonoświątkowego Arkadiusz Kuczyński ze Zboru stołecznego w Warszawie, ale dodaje: – Zielonoświątkowcy są w nurcie chrześcijaństwa ewangelikalnego.

Oznacza to, że Kuczyński wpisuje swój Kościół w nurt sprzeciwu wobec tendencji liberalnych, którymi żyją dziś historyczne Kościoły reformacji – luteranie, kalwiniści, anglikanie. Chrześcijaństwo ewangelikalne to bunt przeciwko politycznej poprawności w religii. Ale z drugiej strony – to dążenie do wiary gorącej, przenikającej całe życie człowieka. I dopiero połączenie tych elementów daje ruchowi pentekostalnemu ogromną siłę przebicia. Na co dzień bowiem ludzie mniej niż polityką interesują się szczęściem i dobrobytem własnym, najbliższych i kraju. W religii szukają raczej siły do życia, wyjątkowego doświadczenia duchowego niż argumentów do dyskusji teologicznych.

Narodziny Odnowy

Zielonoświątkowcy to doskonale rozumieją. – Dla nas chrześcijaństwo to nie jest rytuał religijny – mówi pastor Kuczyński – lecz osobista decyzja człowieka, który wybiera Jezusa jako swą drogę życiową. Spotykamy często ludzi, którzy mówią, że są członkami Kościoła katolickiego, ale ich życie z Bogiem dotąd nie przedstawiało dla nich realnej wartości. Wtedy my dzielimy się z nimi dobrą nowiną o tym, co stało się na krzyżu Golgoty dla ich życia, a oni sami podejmują decyzję, że chcą się włączyć w nasze szeregi. Bardzo podobnie mogą brzmieć rozmowy zielonoświątkowców z katolikami w innych krajach, od Brazylii po kraje poradzieckie.

Zielonoświątkowcy rozbudzają duchowo sposobami niechętnie widzianymi w głównym nurcie katolicyzmu, choć to pod wpływem zetknięcia z ruchem pentekostalnym narodził się wewnątrz Kościoła rzymskokatolicki ruch Odnowy w Duchu Świętym. W latach 60. na fali reform soborowych doszło do ekumenicznych kontaktów katolicko-pentekostalnych. – Katolicy przyjęli chrzest Duchem Świętym, zaczęli modlić się językami, prorokować, prosić o uzdrowienia, przejęli całą żywiołową pobożność zielonoświątkową – wyjaśnia Zbigniew Pasek. Bilans tego spotkania jest jednak niejednoznaczny.

Ojciec Wiesław Dawidowski, augustianin, publicysta „Tygodnika Powszechnego”, już przed wielu laty zetknął się z zielonoświątkowcami w Polsce i USA. – Przyznam, że miałem mieszane uczucia – wyznaje – wybujałe emocje religijne, dość płytka egzegeza Pisma Świętego, unikająca tematów dogmatycznych, a oparta na zasadzie odbierania natchnień od Boga. To wszystko nadaje im charakter chrześcijaństwa „wysokiego napięcia” i czasem można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z praniem mózgów. Ale właśnie na tym „wysokim napięciu” polega atrakcyjność ruchu, zwłaszcza w oczach ludzi szukających osobistego spotkania z Bogiem i wyraźnych znaków Bożej obecności. – Ruchy pentekostalne żerują czasem na ignorancji niewykształconych religijnie chrześcijan. Ma to miejsce szczególnie na Ukrainie, gdzie z łatwością zakładane bywają nowe zbory, podważana jest wartość tradycji i relatywizowane są sakramenty – dodaje o. Dawidowski.

Chrześcijaństwo się zieleni

Na Ukrainie działa na przykład Kościół zielonoświątkowy założony przez Nigeryjczyka Sundaya Adelaya. Pastor głosi, że Bóg kocha każdego i każdy będzie zbawiony; pisze książki, jak odnieść sukces w biznesie, ma poparcie deputowanych do parlamentu i mera Kijowa. Zbory zwolenników pastora działają też w Rosji, Białorusi, Gruzji, Mołdawii. A że zielonoświątkowcy na dodatek nie uznają biskupów i księży, budzą niepokój Cerkwi i Kościoła greckokatolickiego. – Kościół katolicki jakoś sobie daje radę ze względu na swoje zasoby ludzkie i intelektualne – stwierdza Dawidowski, który jeździ na Ukrainę z wykładami. Ale nawet on przyznaje, że wielu katolików, zwłaszcza tych ze wspólnot Odnowy w Duchu Świętym, przechodzi jednak do ruchów zielonoświątkowych. Według badaczy religii jest to wręcz znak firmowy polskiego pentekostalizmu. – Najnowsze ruchy zielonoświątkowe w Polsce wywodzą się w większości ze środowisk katolickiej odnowy charyzmatycznej – twierdzi Zbigniew Pasek. Nie może być inaczej, bo Polska to kraj wciąż wyraźnie i przemożnie katolicki.

Zrozumieć lepiej, dlaczego katolicy przechodzą do ruchu zielonoświątkowego, pomaga przykład Moniki Brandys, koordynatorki zielonoświątkowego duszpasterstwa akademickiego Petra w Warszawie. – Urodziłam się w rodzinie katolickiej – opowiada – ale moje odejście nie wynikało z potrzeby akceptacji przez grupę, tylko przez Boga. Byłam bardzo zakompleksiona, ale przeżyłam nawrócenie. Bóg dał mi poczucie własnej wartości, uwierzyłam, że mogę mieć z Nim żywą relację. I tę bliskość podkreśla się w naszym Kościele. Zielonoświątkowcy mają ze sobą znacznie bliższe więzi, pomagamy sobie, modlimy się za siebie. Może wśród katolików w małych miejscowościach też jest to możliwe, ale w dużym mieście, w wielkich parafiach – znacznie rzadziej. Tam się jest anonimowym.

Dodajmy do tego element „teologii sukcesu” – przeświadczenie, że Bóg chce i pomoże, by nam się dobrze wiodło – a rosnąca siła zielonoświątkowców stanie się jasna. Chrześcijaństwo się zieleni.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną