Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Bieg na orientację

Biegający przywódcy

Moda na jogging. BE&W Moda na jogging. BE&W
Gdy głowa państwa zdobywa większy rozgłos dzięki bieganiu wokół domów niż dzięki rządzeniu krajem, nadaje to nowy sens słowom „polityk w formie'. Francuski prezydent Nicolas Sarkozy tak często truchta po bruku, że satyrycy zwą go „Nike-olas'.

Części wyborców nie podoba się jednak wizerunek energicznego, spieszącego się prezydenta. Choć we Francji bieganie zyskuje na popularności, niektórzy uważają, że jest ono sprzeczne z francuską kulturą, zapożyczone z Ameryki.

W paryskich kawiarniach raz po raz rozlegają się z tego powodu głośne pomruki niezadowolenia. Dla guru francuskiej lewicy, profesora Alaina Finkelkrauta, najbardziej nieznośną, skrajnie prawicową cechą prezydenta nie są jego poglądy na kwestie imigracji czy dajmy na to szkolnictwa, lecz właśnie jego zamiłowanie do biegania. Prezydent Francji w przepoconym podkoszulku, sapiący jak lokomotywa i świecący przed całym światem gołymi kolanami - Quelle horreur! - obrusza się Finkelkraut, potrząsając groźnie tlącym się gitanem (dla niewtajemniczonych - piekielnie mocny papieros). Jak zwykle jednak francuscy filozofowie mają rację. Jogging to przecież najbardziej prawicowa forma fizycznej aktywności, w której chodzi przede wszystkim o zapanowanie nad swoim ciałem, o triumf silnej woli nad słabością i samym sobą. Nie przypadkiem faszystowskie reżimy przywiązywały taką wagę do kultury fizycznej. Ale to, co najbardziej denerwuje lewicowców, to podkoszulek ze złowrogim skrótem NYPD (New York Police Department), w którym tak chętnie biega Nicolas Sarkozy. Czyż nie jest to tragiczny dowód jego uległości wobec Ameryki? François Mitterrand nie biegał, a nawet jak grał w golfa, to nie pozwalał sobie robić zdjęć. Jacques Chirac nigdy nie pokazał się publicznie w szortach, a Charles de Gaulle jedynie przechadzał się z godnością żyrafy tam i z powrotem.

Jogging uprawiany przez Sarkozy'ego to - zdaniem jego krytyków - jedynie żałosna próba naśladowania zwyczajów amerykańskich prezydentów, równie godna potępienia, co zalew holly­woodzkich filmów.

Reklama