Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Co ma Wenezuela do Rosji

Wyniki niedzielnych głosowań są rachunkiem wystawionym Zachodowi.

W obu krajach odbyły się w niedzielę głosowania, które mogą okazać się przełomowe dla ich ustrojowej przyszłości. W Rosji wybory do Dumy przyniosły miażdżące zwycięstwo partii Jedna Rosja, co oznacza utrwalenie władzy Putina. Przyszłoroczne wybory prezydenckie będą już tylko formalnością. W Wenezueli prezydent Hugo Chavez nieoczekiwanie poniósł klęskę w referendum, które miało utorować mu drogę do dożywotnich rządów. Rosjanie lekką ręką oddali demokrację, Wenezuelczycy dużym wysiłkiem zatrzymali jej demontaż.

Półtora roku temu bułgarski politolog Ivan Krastev postawił Rosję Putina i Wenezuelę Chaveza w jednym szeregu, nazywając je sobowtórkami demokracji - państwami, w których władza podtrzymuje demokratyczne procedury i instytucje, ale tak nimi manipuluje, by wybory dawały pożądany wynik, czyli utrzymanie autorytarnych rządów. I Putin, i Chavez oparli swoją potęgę na wpływach ze sprzedaży ropy i gazu - karmiąc głodnych, wypłacając zaległe pensje i zastępując wolne media telewizyjną rozrywką, uśpili wolność. Bez petrodolarów byłoby to niemożliwe.

Wyniki niedzielnych głosowań to w końcu rachunek wystawiony Zachodowi. Tryumf Putina to kompromitacja europejskiej polityki łagodności wobec Rosji. Zwłaszcza Niemcy muszą się dziś zastanowić, czy pragmatyzm Gerharda Schrödera w kwestiach energetycznych nie przyczynił się do budowy putinowskiego reżimu. Porażka Chaveza to z kolei jeden z nielicznych sukcesów polityki zagranicznej George'a Busha, który od początku odmawiał rozmów z prezydentem Wenezueli. Pytanie, czy byłby równie konsekwentny, gdyby USA były tak samo uzależnione od wenezuelskiej ropy jak Europa od rosyjskiego gazu. Wenezuela wychodzi z referendum dramatycznie podzielona na zwolenników i przeciwników Chaveza, ale z nadzieją na powrót do prawdziwej demokracji. W Rosji ta nadzieja została na razie pogrzebana, a władza zrobiła wielki krok od pozornej demokracji do jawnego autorytaryzmu. Pytanie, co zrobi teraz Europa - po niedzielnych wyborach nie może dłużej udawać, że wierzy w autentyczność sobowtóra.

  

Polityka 49.2007 (2632) z dnia 08.12.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną