Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Głos ludu

Europejczycy chcą mieć większy wpływ na decyzje polityków

Jednym ze sposobów przekonania eurosceptyków byłoby przemyślenie od nowa systemu. Fot. Karen Eliot, Flickr, CC by SA Jednym ze sposobów przekonania eurosceptyków byłoby przemyślenie od nowa systemu. Fot. Karen Eliot, Flickr, CC by SA
Obywatele Unii Europejskiej mają coś do powiedzenia.

Obywatele Unii Europejskiej spotkali się w Brukseli, by zaprezentować efekty projektu, który ma wzmocnić udział obywateli w podejmowaniu decyzji, podaje brukselski portal EurActive.

Czego chcą obywatele?

Francuskie i holenderskie „nie" dla projektu unijnej konstytucji i trwający kryzys zaufania do idei Unii spowodowały reakcję ze strony unijnych polityków. Komisja Europejska uruchomiła Plan D - inicjatywę wspieranie demokracji, dialogu i debaty, pisze EurActive.

Stwierdzono, że obywatele chcą "bezpośredniego udziału" w procesie decyzyjnym. Częstsze powinny być konsultacje, debaty i publiczne wysłuchania (jako formy bezpośredniego uczestnictwa w stanowieniu prawa). Komisarz ds. komunikacji Margot Wallström podpisała się pod tym wezwaniem, zachęcając do organizowania „szczytów obywatelskich" równoległych do spotkań unijnych liderów.

Obywatele europejscy mają bardzo konkretne pomysły na to, czym powinna zająć się Unia, wynika z projektu. Na przykład chcą, żeby Unia zwalczała czarny rynek, redukowała różnice w wynagrodzeniach, promowała równouprawnienie płci i łagodziła bezrobocie. Migrację uważają za „jedną z najbardziej palących spraw". Ale obywatele opowiadają się także za silniejszą pozycją UE na światowej scenie i uważają, że Unia powinna „mówić jednym głosem" w obronie „standardów społecznych, energetycznych i środowiskowych", a także promować wolny handel i rozwój.

Kim są obywatele?

Te sześć projektów (polegających na debatach, konsultacjach i badaniach ankietowych), które dostarczyły danych na temat obywatelskich życzeń Europejczyków, zostało przeprowadzonych przez kilka organizacji pozarządowych: European Movement International, King Baudouin Foundation, Notre Europe, Deutsche Gesellschaft, European House Budapest i CENASCA-CISL, podaje EurActive.

Nazywane organizacjami społeczeństwa obywatelskiego, lub adwokatami praw obywatelskich i ochrony środowiska, organizacje te mają za zadanie lobbować w imieniu grup interesów, które reprezentują. W audycji radiowej BBC Simon Cox zapytał strony zaangażowane w Plan D o to, dlaczego Komisja Europejska daje miliony euro dla organizacji pozarządowych.

Grupa „Green 10", czyli dziesięć największych ekologicznych NGO z Brukseli, otrzymała od Komisji w 2006 roku 2,5 mln funtów brytyjskich na swoją działalność. To nie są drobne kwoty - często aż trzy czwarte budżetów tych organizacji, podaje Cox. Coraz więcej posłów z Parlamentu Europejskiego uważa, że coś tu jest nie tak. „To nie jest nielegalne, ale nie wydaje się w porządku", powiedział w audycji jeden z europosłów.

Schizofrenia czy demokracja?

NGO dostają pieniądze ze źródła, które mają krytykować, stwierdza Cox. Czy nie jest to sztuczne podtrzymywanie organizacji, które - gdyby rzeczywiście były reprezentantami społeczeństwa obywatelskiego - miałyby powszechne poparcie i prawdopodobnie finansowałyby się ze składek członkowskich, pyta.

Komisja uzasadnia finansowanie sektora NGO koniecznością równoważenia wpływów wielkich lobby przemysłowych. Organizacje ekologiczne np. nie miałyby pieniędzy na działalność i utrzymywanie biur w Brukseli, gdyby nie wsparcie Komisji. Komisarz ds. komunikacji Margot Wallström broni inicjatywy Planu D: „Organizacje, które w tym projekcie uczestniczyły, były wybrane losowo, niektóre z nich są krytyczne wobec Komisji".

„Komisja sponsoruje działalność NGO, ponieważ kupuje w ten sposób ich wiedzę fachową, którą wdraża do systemu", twierdzi Tony Long z World Wildlife Fund, jednego z wielkich ekologicznych NGO.

„To w takim samym stopniu słuchanie obywateli Europy, co mówienie im, co mają myśleć", twierdzi Neil O'Brian z Open Europe, eurosceptycznego think tanku. „Kompletnym mitem jest to, że Komisja wykłada miliony na jakiegoś rodzaju propagandę", dementuje Peter Luff, przewodniczący European Movement UK, organizacji silnie proeuropejskiej, która była zaangażowana w kampanię Speak up Europe w ramach Planu D. „Przeciwnie, Komisja powinna wydawać więcej, by tłumaczyć ludziom, czym jest UE i w jaką stronę zmierza".

Reporter BBC konkluduje: „Komisja właśnie wydała miliony funtów na podniesienie zaufania obywateli do Unii. Krytycy mówią, że jednym ze sposobów przekonania eurosceptyków, których w Wielkiej Brytanii nie brakuje, byłoby przemyślenie od nowa systemu, który oddaje pieniądze podatników wielkim, często hojnie finansowanym organizacjom, które lobbują w Komisji Europejskiej".

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną