Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Oddajcie srebrne łyżeczki!

Coraz więcej emerytów w Niemczech

Według niemieckich gerontologów, granicę biologiczną stanowi przekroczenie 85 roku życia Według niemieckich gerontologów, granicę biologiczną stanowi przekroczenie 85 roku życia elvissa / Flickr CC by SA
Kto w Niemczech dożyje setki, może liczyć na osobiste gratulacje prezydenta Horsta Köhlera. Ma on pełne ręce roboty – w Niemczech żyje co najmniej 6 tys. stulatków.

Urząd Statystyczny Bundesrepubliki przestaje liczyć drobiazgowo swoich obywateli, gdy przekroczą 95 rok życia. Z szacunkowych danych wiadomo, że co 1650 Niemiec dożywa obecnie setki, ale demografowie zapowiadają, że ich liczba w ciągu najbliższych 10 lat może się podwoić. Wydłuży się również przeciętna długość życia, która w 2050 r. sięgnąć powinna 87 lat dla kobiet i 81 dla mężczyzn. Niemieccy gerontolodzy z optymizmem przekonują, że po raz pierwszy w historii ludzkości otwiera się możliwość zyskania dodatkowej i obiecującej fazy życia – późnej starości. Może ona nie tylko trwać dłużej niż czas młodości i urządzania się w życiu, ale – uwaga! – być nawet bardziej od nich satysfakcjonująca.

„Jestem zbyteczny i już dawno powinienem umrzeć. Tak w Polsce myśli o sobie większość starych ludzi” – mówił w jednym z wywiadów wówczas 79-letni Kazimierz Kutz. Utrzymywał, że szczęśliwi seniorzy w Polsce to tacy, którzy godzą się ze swoją sytuacją: starością rozumianą jako naturalny proces samoograniczania. Ich niemieccy rówieśnicy nie chcą o tym słyszeć! Mają uporządkowane i pragmatyczne podejście do życia oraz wierzą w potrzebę zaplanowania kolejnych jego faz. Zaskoczyć mogą już wyznania niemieckich dwudziestoparolatków: „w najbliższym dziesięcioleciu założę rodzinę i być może będę miał dzieci, do czterdziestego roku życia chciałbym zdobyć dobrą pozycję zawodową, a jeśli mam żyć do osiemdziesiątki, to zostanie mi jeszcze parę lat na odcinanie kuponów”. Starość nie przeraża, bo może być traktowana jako czas nowych wyzwań i urzeczywistniania odkładanych na później planów. Dotarcie do tego ostatniego etapu życia w dobrej formie wymaga jednak sumiennego wysiłku – dbania o własną kondycję przez całe życie.

Możecie mieć geny jakości Mercedesa Benza, ale jeśli nigdy nie będziecie zmieniać oleju, na pewno nie wytrzymacie konkurencji dobrze utrzymanego Forda Escorta – cytują chętnie niemieccy seniorzy obrazowe porównanie Bradleya Willcoxa, gerontologa z Pacific Health Research Institut z Honolulu. Liczne badania potwierdzają co prawda, że długowieczność uzależniona jest od odziedziczonego materiału genetycznego, ale w 1998 r. dwóch szwedzkich uczonych opublikowało wyniki badań nad jednojajowymi bliźniakami, które podważyły jednoznaczność tej opinii. Okazało się bowiem, że identyczne geny rodzeństwa wychowywanego od urodzenia w różnych rodzinach miały zaledwie 30-procentowy wpływ na długość ich życia.

Reszta zależy od nas samych – twierdzi 69-letnia Bärbel z Krefeld. W jej kalendarzu terminy spotkań z przyjaciółmi sąsiadują z licznymi wizytami u lekarza, choć Bärbel nie choruje ani nie jest hipochondryczką. Korzysta jednak solennie – podobnie jak jej mąż – ze wszystkich badań profilaktycznych, które proponuje im, w ramach składki ubezpieczeniowej, kasa chorych. – Daje nam to poczucie dobrze spełnionego obowiązku; świadomość, że nie zaniedbaliśmy niczego – podkreśla. Bärbel przykłada dużą wagę do prowadzenia racjonalnego trybu życia. Składa się nań zdrowe odżywianie, aktywność fizyczna i psychiczna. Tak jak przed emeryturą żyje z kalendarzem i zegarkiem w ręku.

Rok podzielony jest na czas licznych podróży z mężem lub przyjaciółką, działalność kulturalną i społeczną w gminie ewangelickiej, spotkania rodzinne, wypady z wnukami. Regularne treningi w pobliskim klubie sportowym napawają ją szczególnym optymizmem.

Zdaję sobie sprawę, że należymy ciągle jeszcze do warstwy uprzywilejowanej – wyznaje Bärbel. – Emerytura męża, byłego architekta, uzupełniona moją, pozwala na dostatnie życie. W przypadku większych wydatków możemy sięgnąć do zapasów – rodzinny majątek powiększyły dodatkowo zapisy testamentowe naszych rodziców. Wiemy jednak, że wysoki standard życia klasy średniej w Niemczech jest zagrożony i być może należymy do ostatniego pokolenia sytych, zadowolonych z życia emerytów.

Seniorów z pokolenia Bärbel spotkać można na całym świecie – wędrują niestrudzenie po wygasłych wulkanach Wysp Liparyjskich, zapełniają luksusowe statki pasażerskie na Karaibach, są cenionymi klientami drogich sklepów i chętnie biesiadują w ulubionych knajpkach. Niemieccy emeryci nie wstydzą się swojego nienasyconego apetytu na życie. Przeciwnie, swoją aktywnością podkreślają, że z jego uroków korzystać zamierzają pełnymi garściami i tak długo, jak zdrowie dopisze.

Demografowie wskazują tymczasem na problemy, z którymi społeczeństwo będzie musiało się zmierzyć w niedalekiej przyszłości. Niemcy żyją wprawdzie coraz dłużej, ale od lat 70. rodzi się tutaj zbyt mało dzieci. Następcy powojennego wyżu demograficznego – obecnie w średnim wieku – powiększą w 2050 r. grono emerytów. Coraz mniej liczne roczniki spowodują zmianę struktury społecznej: osób, które przekroczyły sześćdziesiątkę, będzie niebawem dwukrotnie więcej niż noworodków.

Prof. Herwing Birg z uniwersytetu w Bielefeld w książce „Demograficzna zmiana czasów” podkreśla, że proces starzenia się niemieckiego społeczeństwa przebiega – obok Japonii i Włoch – w sposób najbardziej intensywny na świecie. „Brakuje nam obecnie tych nieurodzonych przed trzydziestu laty, potencjalnych rodziców kolejnego pokolenia – pisze profesor. – Przesunięcia w strukturze wiekowej społeczeństwa wstrząsną całym jego systemem socjalnym. Wpłyną na kształtowanie się rynku pracy, gospodarkę, budownictwo mieszkaniowe i planowanie przestrzenne miast. Ich skutki odczuje rynek. Zmieni się sposób spędzania wolnego czasu i styl życia”. Ten cieszący się sławą demograf nie kryje pesymizmu – nawet przy założeniu, że wskutek skutecznej polityki prorodzinnej Niemki zdecydują się bezzwłocznie na urodzenie przynajmniej dwójki dzieci, i tak proces starzenia się społeczeństwa zatrzyma się prawdopodobnie dopiero około 2080 r.

Jakie zatem będą Niemcy w przyszłości, nie za bardzo wiadomo. Publiczną debatę zdominowały dwa przeciwstawne scenariusze. Według pierwszego, nienasyceni renciści, przekonani o swojej liczebnej sile, będą usiłowali wywrzeć wpływ na polityków, domagając się zwiększenia wydatków z państwowej kasy na emerytury i służbę zdrowia. Na to się jednak na razie nie zanosi – badania socjologiczne przeprowadzone wśród seniorów przekonują, że nie interesuje ich konfrontacja, nastawiają się raczej na harmonijne współżycie w społeczeństwie. Drugi scenariusz przewiduje, że młodzi ludzie, będący w mniejszości, a finansujący swoją pracą emerytury rodziców i dziadków, w pewnym momencie wypowiedzą umowę społeczną pokoleń. Uznają, że idea solidaryzmu z powodów demograficznych ich nie obowiązuje, brakuje bowiem wystarczającej liczby następców, których praca gwarantowałaby w przyszłości wypłatę ich emerytur.

Nie jesteśmy w stanie zarabiać jednocześnie na własne utrzymanie, opłacać emerytury starszego pokolenia i dodatkowo ubezpieczać się prywatnie na własną starość. Nadszedł czas, by starzy oddali nam cokolwiek ze swojej srebrnej zastawy – może jedną łyżkę albo lepiej od razu parę sztuk – zażądał bez ogródek przewodniczący młodzieżówki niemieckich liberałów (FDP) Jan Dittrich. Wywołał ogólne oburzenie, również wśród swoich partyjnych mentorów. Przestał być liderem młodych w FDP i – pełen skruchy – odpokutował winę pracą społeczną w jednym z domów starców. Odebrał skuteczną lekcję, że szczerość w polityce nie zawsze popłaca – skwitowali komentatorzy, przypominając, że już Frank Schirrmacher, znany niemiecki dziennikarz i eseista, przepowiedział wojnę pokoleń o nowy podział dóbr w Niemczech. W swoim bestsellerze „Spisek Matuzalema” (wydanym w 2004 r.) nawoływał pokolenie czterdziestolatków do stworzenia wspólnego frontu przeciwko pozbawionym serca i skrupułów wnukom po to, by w przyszłości uniknąć losu ofiary dyskryminacji wobec starych.

„Te ponure proroctwa to typowo niemiecka specjalność, polegająca na znajdowaniu przyjemności w upajaniu się wizją zagłady” – replikują przeciwnicy Schirrmachera i tłumaczą, że wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat przywróci lepsze proporcje między liczbą pracowników opłacających składkę emerytalną a liczbą korzystających z tych funduszy emerytów. Realiści przypominają jednak, że statystycznie rzecz biorąc, więcej niż połowa niemieckich 58-latków przestaje być aktywna zawodowo.

Co gorsza, specjaliści z niepokojem sygnalizują, że w Niemczech przybywać będzie ludzi starszych, którym sytuacja gospodarcza ostatnich dekad i związane z nią bezrobocie uniemożliwiło wypracowanie emerytur gwarantujących życie powyżej minimum socjalnego. Młodzi nie będą więc mieli powodów do zazdrości, za to – niewykluczone – moralny obowiązek finansowego wspierania starszego pokolenia. Jeśli jednak sprawdzą się przewidywania prognostyków, że w przyszłości cenna będzie w Niemczech każda para rąk do pracy, krzepcy staruszkowie mogą liczyć na zajęcie tak długo, jak długo pozwoli im na to stan zdrowia. Według niemieckich gerontologów, granicę biologiczną stanowi przekroczenie 85 roku życia.

Bärbel woli spoglądać na prawdziwych matuzalemów z Japonii – zwłaszcza mieszkańców Okinawy, którzy częściej niż inni mieszkańcy kuli ziemskiej dożywają sędziwego wieku (często ponad stu lat), na dodatek w dobrej kondycji, nie tylko fizycznej. Znacznie rzadziej dopadają ich depresje starcze i demencje. Ich długowiecznością zainteresowali się naukowcy i stwierdzili, że niskokaloryczny jadłospis japońskich seniorów składa się z warzyw, owoców i ryb, a ponadto hołdują oni starej japońskiej maksymie osiem części z dziesięciu, głoszącej, żeby się nie objadać i raczej wstawać od stołu z uczuciem niedosytu niż przejedzenia.

Ten japoński patent na dobrą starość zainteresował zresztą natychmiast grono wiekowych przyjaciół Bärbel z klubu sportowego. Wprawdzie czują się znacznie młodziej, niż wynikałoby to z ich metryk, ale chcą też ten stan zachować jak najdłużej. Jeśli wierzyć niemieckim gerontologom, ci dobrze zakonserwowani seniorzy mają duże szanse, by objąć prowadzenie w światowej czołówce matuzalemów.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną