Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Hak na piratów

Mocarstwa a piraci grasujący na wodach Somalii

Fot.  Looking Glass, Flickr, CC by SA Fot. Looking Glass, Flickr, CC by SA Looking Glass / Flickr CC by SA
Wody przybrzeżne Somalii roją się od piratów, donosi prasa. W ciągu pięciu lat ich liczba wzrosła ze stu do tysiąca. Stali się postrachem armatorów i załóg na wodach Zatoki Adeńskiej.

Według Centrum Informacji o Piractwie od początku roku korsarze uprowadzili 60 statków. Międzynarodową uwagę przyciągnął zwłaszcza ich ostatni wyczyn: uprowadzenie ukraińskiego okrętu MV Faina wyładowanego czołgami i amunicją.

Odsiecz

"Nie mamy zamiaru kraść broni i sprzedawać jej terrorystom", tłumaczyli porywacze w rozmowie telefonicznej z New York Timesem. "Chcemy tylko pieniędzy". Tłumaczenia piratów nie pomogły. Obradujący w Budapeszcie ministrowie obrony państw NATO uzgodnili, że wyślą okręty wojenne do wybrzeży Somalii, by chronić oenzetowskie statki, które transportują żywność dla 3 mln głodnych Somalijczyków. Na wody Oceanu Indyjskiego ruszyła międzynarodowa flotylla NATO: Amerykanie, Włosi, Niemcy, Grecy, Turcy i Brytyjczycy. W czerwcu tego roku Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła rezolucję, która zezwala zagranicznym okrętom wojennym na ściganie pirackich jednostek - po uzyskaniu zgody władz somalijskich.

Na piractwo wokół Rogu Afryki postanowili zareagować też Rosjanie. W rzadkim geście współpracy, jak napisała agencja Associated Press, amerykański niszczyciel wziął pod opiekę ukraińską Fainę, zanim dopłynęła do niego rosyjska fregata "Nieustraszimyj". Moskwa oświadczyła, że będzie współdziałać z Zachodem w zwalczaniu morskiego bandytyzmu. "To oczywiście bardzo skomplikowana sprawa", powiedział rzecznik Sojuszu. "Jest tam cała chmara piratów, których nie da się rozpoznać po opasce na oku i haku zamiast ręki". Rzecznik rosyjskiej floty wojennej powiedział z kolei, że misją rosyjską jest "minimalizacja zagrożenia pirackiego".

W tym samym czasie na wody Oceanu Indyjskiego wyruszył też okręt indyjski, którego obecność wzbudziła pewne kontrowersje w somalijskim rządzie. "Nie mamy z Indiami żadnych umów zezwalających im na interwencję na naszych wodach terytorialnych", powiedział ambasador Somalii w Indiach. Stany Zjednoczone jednak przyjęły indyjskie zaangażowania z wielkim zadowoleniem: "Obecność okrętów indyjskich na wodach Zatoki Adeńskiej daje nam możliwość współpracy przeciw piratom", powiedział kapitan na pokładzie USS Ronald Reagan, największego lotniskowca na świecie.

Piraci o sobie

"Nie jesteśmy bandytami", powiedział jeden z piratów w wywiadzie z New York Timesem. "Zobaczyliśmy duży statek, więc go zatrzymaliśmy". Nie mieli pojęcia, że przewoził broń. Ich celem jest powstrzymanie nielegalnych połowów prowadzonych przez obce statki i zrzucania do ich morza toksycznych odpadów. Nie, nie martwią się o wrogie amerykańskie okręty: "W końcu umiera się tylko raz".

"Pomyślcie o nas jak o przybrzeżnym patrolu". Raczej kosztownym, trzeba dodać, bo porywacze żądają milionów dolarów okupu. Pieniądze są formą podatków, licencji i odszkodowań za nielegalne połowy i zanieczyszczanie somalijskiego morza, których obce statki nie płacą, mówią.

Piractwo u brzegów Somalii zaczęło się niewinnie, przypominają eksperci: somalijscy rybacy zaczęli zbroić się na kształt samozwańczej straży obywatelskiej, wdzierając się na pokłady statków dokonujących nielegalnych połowów. Tę wersję historii potwierdza wysłannik ONZ w Somalii, Ahmedou Ould-Abdallah, który mówi, że międzynarodowe firmy wyzyskują tereny połowowe Afryki. "Somalijczycy mają prawo narzekać na nielegalne połowy i robienie z ich wód śmietnika, ale osoby indywidualne nie mają prawa patrolować somalijskich brzegów".

Wojna z terrorem

Fox News i Washington Post tłumaczą wagę problemu: głównym zmartwieniem Zachodu jest zagrożenie terroryzmem na jednym z najważniejszych szlaków morskich świata. Rocznie około 20 tys. statków przepływa przez Zatokę Adeńską, strategiczny akwen pomiędzy Oceanem Indyjskim a Morzem Śródziemnym. Trasą tą transportowane jest 10 proc. światowych dostaw ropy i towarów z Azji do Europy i Ameryki Północnej. Miejsce stało się sceną nielegalnych działań. Przemyca się broń, ludzi i narkotyki, mówi Roger Middleton, ekspert ds. rejonu. Niedaleko Jemenu miał miejsce zamach Al-Kaidy na USS Cole, przypomina. Amerykanie podejrzewają, że niektóre dochody korsarzy finansują walczącą w Somalii muzułmańską partyzantkę, którą USA oskarża o udzielanie schronienia terrorystom. Dzięki milionowym okupom od przewoźników morskich somalijscy bandyci stali się śmielsi, lepiej uzbrojeni i bardziej wyrafinowani.

Podmuchy zimnej wojny

Nad Oceanem Indyjskim powiało chłodem, pisze M K Bhadrakumar, były ambasador Indii w m.in. w Niemczech, Związku Radzieckim i kilku krajach bliskowschodnich. Logicznie rzecz biorąc, pisze, wyprawa USA i Indii na piratów powinna być poprzedzona konsultacjami w regionie. Somalia jednak nie ma silnego rządu i trudno obronić twierdzenie, że NATO i Indie uzyskały od niej "prośbę wstawiennictwa". Rosja z kolei pojawia się tam dla zasady, dając NATO i jego sojusznikom do zrozumienia, że nie są jedynymi, którzy roszczą sobie prawo do statusu policjanta. Moskwa ujawniła, że myśli o wznowieniu obecności w portach jemeńskich "w celu łatwiejszej walki z piratami i zagrożeniem terrorystycznym".

Pozostałe elementy "dreszczowca" według indyjskiego dyplomaty? Pierwszego października amerykańskie dowództwo regionalne w Afryce, AFRICOM, osiągnęło pełną gotowość (choć z powodu sprzeciwu państw afrykańskich wobec obecności Amerykanów na kontynencie siedzibę umieszczono w Stuttgarcie). NATO potrzebne są jeszcze dwa puzzle: Singapur, i Sri Lanka, idealna baza lotniskowa. Jednak to Indie są perłą w koronie, bo oprócz idealnego położenia geograficznego, mają też militarny mięsień. Wyprawa na somalijskich korsarzy to pierwszy tego typu, wiele mówiący przypadek operacji Indii pod flagą NATO.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną