Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Prezydent w ogniu

Prezydent Kaczyński pod ostrzałem w Gruzji

Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta
Prezydent Lech Kaczyński ma to, co lubi: znów był na pierwszej linii frontu w wojnie z Rosją. Michaił Saakaszwili ma to, co lubi: znów pokazał, że ma w Polsce wiernego sojusznika w wojnie z rosyjskim okupantem.

Cały incydent w pobliżu Osetii Płd. stwarza wrażenie, jak gdyby miał służyć obu prezydentom. Saakaszwili, którego pozycja co najmniej od sierpniowej wojny z Rosją jest osłabiona, potrzebuje wzmocnienia, zwarcia szeregów gruzińskich wokół własnej osoby, uciszenia opozycji wewnętrznej oraz krytyków zagranicą, zwłaszcza w Unii Europejskiej i w USA. Lech Kaczyński pragnie umocnić swoją pozycję bojownika przeciwko rosyjskiej ekspansji, słabej reakcji Europy i rządu Donalda Tuska.

Niewykluczone jednak, że obaj prezydenci i nasze kraje zapłacą za to pewną cenę. Umocni się wizerunek Saakaszwilego jako polityka nieobliczalnego, który ugruntowuje panowanie Rosji (jako jedynej siły „odpowiedzialnej") na Kaukazie i w regionie, kaukaskiego watażki, który potrafi nadużyć zaufania polskiego prezydenta, narazić na szwank jego bezpieczeństwo, a także przyczynić się do pogorszenia i tak złych stosunków polsko - rosyjskich. Utrwali się wizerunek Lecha Kaczyńskiego jako prezydenta, który uprawia politykę wschodnią na własną rękę, poza rządem i Brukselą, jako polityka, który jest odważny, ale i nierozważny, gdyż trwoni autorytet Polski jako kraju godnego zaufania w stosunkach z Rosją, Europą i państwami postsowieckimi.

Saakaszwili nie zawahał się ryzykować bezpieczeństwa polskiego prezydenta i stosunków  Polska - Rosja dla swoich interesów. Mówienie o tym, że Gruzja jest niepodległym państwem, na którego terytorium prezydent może jechać dokąd chce i z kim chce jest pewną przesadą, gdyż są tam obszary niekontrolowane przez nikogo, broń jest w rękach wielu ludzi i wybieranie się tam kawalkady prezydenckiej było nieodpowiedzialne. To są tereny „powojenne" i sporne, do których pretensje roszczą sobie Rosja, Gruzja i Osetia, i choć byśmy całym sercem byli po stronie Gruzji, to należy pamiętać, że turystyka polityczna w tamtych regionach jest igraniem z ogniem. Czy polski prezydent wyszedłby poza bezpieczną bazę w Iraku lub w Afganistanie? Czy chodziłby bez kamizelki kuloodpornej na terenach, na których pól roku temu trwała wojna? O zmierzchu, w górach?!

Cale szczęście, że nikomu się nic nie stało, ale wizerunek Polski i Gruzji, a zwłaszcza obu prezydentów na tym ucierpi, gdyż wyprawa była lekkomyślna i nieprofesjonalna, na poziomie zabawy w podchody. Szanse na szybkie przyjęcie Gruzji do NATO zmalały, mimo że jest to kraj bardzo Stanom Zjednoczonym potrzebny w konfrontacji z Rosją. Aż trudno uwierzyć, że konwój poprzedzany był tylko przez autokar dziennikarzy (co świadczy, że miał być pokazówą i nie tyle chodziło w nim o los uchodźców, co o rosyjską okupację), że nie był osłaniany przez uzbrojone pojazdy ochrony oraz motocyklistów i ubezpieczany z powietrza przez śmigłowiec. Przecież nawet kiedy prezydent idzie do teatru lub składa wizytę w najbardziej nawet stabilnym kraju, funkcjonariusze Kancelarii, Protokołu i BOR z psami przebywają przedtem cała trasę, psy obwąchują każdy kąt. Kiedy generał Karol Świerczewski (ten, co się „kulom nie kłaniał") w 1947 roku, a więc w dwa lata po wojnie, wybrał się do Baligrodu, a następnie zachciało mu się pojechać jeszcze dalej, do Cisnej (czego w planie inspekcji nie było), to i tak towarzyszyły mu dwie ciężarówki żołnierzy, z których pierwsza zaraz się zepsuła, a druga nie pomogła i UPA dosięgła celu, aczkolwiek z odległości większej niż 30 metrów...

W przypadku Saakaszwili - Kaczyński mamy więc do czynienia z całkowitą amatorszczyzną i lekkomyślnością. Ciekawe, czy ochrona Busha pozwoliłaby na taką brawurową wyprawę. Polska powinna domagać się wyjaśnień od Gruzji, prezydent Kaczyński - aczkolwiek solidarny do bólu z Saakaszwilim - zdecydowanie zaprzeczył jednak, jakoby był to wspólny pomysł obu prezydentów, wskazując tym sam tym na gospodarza. Szkoda tylko, że nieodpowiedzialny pomysł Saakaszwilego został zaakceptowany przez głowę państwa polskiego. Co prawda na krótką metę da się nagłośnić sprawę rosyjskiej okupacji, o której Zachód wolałby zapomnieć, ale na dłuższą metę utrwali się opinia, że przywództwo Saakaszwilego i Kaczyńskiego pozostawia wiele do życzenia.

 

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną