Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Pęka fundament

Belgia podzielona

Fot. BEW Fot. BEW
Rządzenie Belgią to łatanie dziurawej beczki. Poprzedni premier podawał się do dymisji cztery razy. Nowy dziedziczy starą koalicję, sojuszników z musu, którzy nie wykluczają rozpadu państwa.

Jeszcze do niedawna Belgowie mówili z przekąsem, że kiedy zagraniczni dziennikarze nie wiedzą, o czym pisać, to odgrzewają problem konfliktu między francuskojęzycznymi Walonami i niderlandzkojęzycznymi Flamandami, spekulują na temat rozpadu ich kraju, połączenia regionu walońskiego z Francją, a flamandzkiego z Holandią i pytają o ostateczny termin rozwodu tego małżeństwa bez miłości. Dziś już tak nie mówią.

Obecny kryzys polityczny trwał ponad półtora roku, od wyborów parlamentarnych z 12 czerwca 2007 r. W tak podzielonym jak Belgia kraju zazwyczaj nawet zwycięskie ugrupowanie zdobywa niewiele więcej głosów niż pozostali konkurenci. W ostatnim rozdaniu najwięcej, bo jedną piątą, głosów zdobyli flamandzcy chadecy. Pozostałe głosy przypadły w kolejności frankofońskim liberałom, skrajnej prawicy flamandzkiej z Vlaams Belang, flamandzkim liberałom, frankofońskiej Partii Socjalistycznej oraz socjalistom flamandzkim. Różnica stanu posiadania w federalnym parlamencie między partią trzecią, czwartą i piątą oscylowała wokół 2–3 miejsc. Powyborczy stan zawieszenia, w którym politycy starali się uformować rząd, trwał dziewięć miesięcy. Na gwiazdkę rok temu powstał najpierw rząd tymczasowy, by ostatecznie tuż przed Wielkanocą 2008 r. objawił się gabinet z premierem Yvesem Letermem na czele, a tuż przed nowym rokiem nowy gabinet z Hermanem Van Rompuyem.

Napad na bank

Leterme to lider partii flamandzkich chadeków, na którego zagłosowało 800 tys. wyborców we Flandrii. Imponujący wynik robił wrażenie. Kiedy jednak Leterme zabrał się za tworzenie koalicji rządowej, okazało się, że były to najdłuższe i najtrudniejsze negocjacje w historii Belgii. Storpedowali je Walonowie, francuskojęzyczni mieszkańcy południa Belgii, protestując przeciw planom bogatszej flamandzkiej większości, która domaga się, aby większa część płaconych przez nich podatków zostawała we flamandzkim regionie i nie płynęła – jak dotąd – do państwowej kasy, skąd finansuje się uboższy region waloński.

Polityka 3.2009 (2688) z dnia 17.01.2009; Świat; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Pęka fundament"
Reklama