Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Bibi: reaktywacja

Netanjahu premierem

Prezydent Izraela powierzył misję sformowania rządu przywódcy prawicowego Likudu. Czy 'Bibi' Netaniahu da radę?

Prezydent Izraela powierzył misję sformowania rządu przywódcy prawicowego Likudu, Beniaminowi Netaniahu, potocznie nazywanemu "Bibi". To jego druga szansa na kierowanie Izraelem. Dziesięć lat temu odchodził w atmosferze skandalu korupcyjnego i głębokiej polaryzacji.

Dziś zadanie ma jeszcze trudniejsze. Nastroje w Izraelu są złe, społeczne podziały się zaostrzyły, ludzie patrzą w przyszłość z niepewnością, co im przyniesie. Pesymizm Izraelczyków to efekt niedawnych nierozstrzygniętych wojen z libańskim Hezbollahem i palestyńskim Hamasem, nieustających pogróżek ze strony Iranu i równie uporczywej kampanii nacisków Europy, by Izrael wreszcie dogadał się z Palestyńczykami. Do tego dochodzą globalne turbulencje finansów i gospodarki. Czy Bibi da radę? Można odnieść wrażenie, że jastrząb kołuje niżej niż przed laty. Ma sześć tygodni na stworzenie koalicji rządowej na tyle spójnej, na ile pozwala na to obecny układ sił w polityce izraelskiej.

Wyczuwając, jak wielkie jest wyzwanie, przed którym staje, Netaniahu chce stworzyć wielką koalicję, rząd jedności narodowej. Ale na to chyba nie ma szans. Centrowa Kadima i lewica uważają, że bez powrotu do procesu pokojowego podstawowy problem Izraela - bezpieczeństwo narodu i państwa - nie zostanie rozwiązany, a nie wierzą, by Bibi mógł dopomóc w powstaniu państwa palestyńskiego.

Tym bardziej, że Izraelczycy myślą dziś przede wszystkim właśnie o bezpieczeństwie samych siebie, swych rodzin, swego państwa, a nie o rokowaniach pokojowych, bo z kim? Z Hamasem czy Fatahem? A może z Iranem? Tymczasem świat oczekuje od Izraela polityki pokoju, a nie bezpieczeństwa. I na tym polega problem. Te wektory się do końca nie przecinają. Świat lekceważy niepokoje Izraelczyków, eksponuje cierpienia Palestyńczyków. Obojętne, czy premierem będzie ostatecznie Netaniahu, czy inny izraelski polityk, czy może będą szefować rządowi rotacyjnie, bo i to wchodzi w grę, każdy stanie przed pytaniem, jak skutecznie pogodzić te sprzeczne oczekiwania w czasie wyjątkowo trudnym dla Bliskiego Wschodu.

Reklama